17 lip 2013

Sklep na Blossom Street - Debbie Macomber

Tytuł: Sklep na Blossom Street
Autor: Debbie Macomber
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Ilość stron: 398
Ocena: 6/6
Lubimy obyczajówki, prawda? łatwe, lekkie i przyjemne czytadła, niewymagające od nas zbyt dużego wysiłku. Ale czy książka obyczajowa może być łatwa, lekka i przyjemna i jednocześnie poruszająca ważne tematy? Czy takie połączenie istnieje, a jeśli istnieje, to czy dobrze wypadnie? Odpowiedzią jest ta książka. Sklep na Blossom Street to doskonałe połączenie wyżej wymienionych elementów. Pod przykrywką jasnej, uroczej okładki kryją się ludzkie dramaty, tragedie i kłopoty. Oczywiście nie brak też pozytywnych sytuacji, dzięki którym książka jest kontrastowa i nie jest do przesady przygnębiająca.

Poznajemy historię czterech kobiet.
Lydia - zaczyna od nowa, po tym, jak dwa razy zachorowała na raka. Na Blossom Street otwiera Świat Włóczek, sklep, który ma odmienić jej życie.
Jacquline Donovan - kobieta, która nie znosi swojej szefowej. Jak ona śmiała zajść w ciąże z jej synem?! Czy uda jej się przełamać i polubić Tammie Lee? Dla syna i wnuczki.
Carol Girard - stara się o dziecko, jednak po dwóch nieudanych próbach in vitro wątpi już w sukces trzeciej. Czy powiedzonko do trzech razy sztuka sprawdzi się w tym przypadku?
Alix Townsend - buntowniczka z wyboru czy od urodzenia? Po tym, jak była zaniedbywana przez rodziców, teraz trudno jej zbudować normalną relację z drugim człowiekiem. Czy koleżanki z lekcji robienia na drutach pomogą jej się z tym uporać?

Cztery obce sobie kobiety. Cztery zupełnie odrębne i niepowiązane ze sobą historie. Czy uczestniczki - i prowadząca - lekcji robót na drutach odnajdą wspólny język i się dogadają?

Zakochałam się w tej książce i postanowiłam ją przeczytać, jak tylko ujrzałam tę cudną okładkę w księgarni. Nie kupiłam jej tylko dlatego, że nie miałam wtedy wystarczająco dużo gotówki. Potem jakoś się to odwlekało, a to zapomniałam, a to znów brak funduszy. Ale co się odwlecze, to ie uciecze! Wypatrzyłam Sklep na Blossom Street na bibliotecznej półce i od razu wypożyczyłam. Po prostu wiedziałam, że ta książka nie może mnie zawieść!

Zacznijmy od bohaterek, które są niesamowicie pozytywne, mimo tego, co je spotkało. Są kobietami, które warto naśladować i myśleć równie pozytywnie, jak one. Mają za sobą wiele trudnych sytuacji, porażek, wpadek, ale mimo to radzą sobie z nimi. Raz lepiej, raz gorzej, ale sobie radzą. Pozazdrościć.
Mimo tak idyllicznego przedstawienia bohaterek, książki traktuje o poważnych sprawach. Między innymi o chorobie, jaką jest rak i wszystkim, co z tym związane. Jest również mowa o niechcianej ciąży, o trudnych relacjach rodzinnych i wzajemnych żalach i wreszcie o chęci posiadania dzieci. O chęci ich posiadania, ale niemocy spełnienia tego marzenia. Bo jak to jest być w takiej sytuacji? Każdy z nas zna to uczucie, kiedy chce coś mieć, ale nie może tego zdobyć. Połączmy tą z siłą instynktu macierzyńskiego, a wyjdzie bagaż, który prowadzi do depresji, rozwodu czy innej tragedii.

Pomimo poruszania trudnych tematów, książka jest utrzymana w sympatycznym i przytulnym klimacie. A co oznacza przytulna książka, jaka jest? Sięgnie po Sklep na Blossom Street, a znajdziecie definicję.
Nie jest to powieść sensacyjna, więc na pędzącą fabułę nie mamy co liczyć. Jest to obyczajowa powieść dla Pań - oczywiście Panom nie wzbraniam sięgać, ale...  - przy której mogą się one zrelaksować i odprężyć, a jednocześnie zastanowić nad życiowymi priorytetami.
Całość podzielona jest na rozdziały prowadzone kolejne przez cztery główne bohaterki. Ciekawe jest to, że tylko rozdziały poświęcone Lydii prowadzone są w narracji pierwszoosobowej, przez Lydię właśnie, a wszystkie inne rozdziały prowadzone są w narracji trzecioosobowej. Uważam, iż ten zabieg zasługuje na uwagę, gdyż potrzebuje on dużego skupienia, by nie popełnić błędu.

W końcówce mojej recenzji pragnę jeszcze raz - jeśli do tej pory nie poczułyście się zachęcone - sięgnąć po tę cudowną książkę. Gwarantuję Wam mile spędzony czas, a spotkanie z tą lekturą na pewno będziecie mile wspominały.

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

14 komentarzy:

  1. Książka wydaje się być idealna na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko na wakacje, ale też na ponury jesienno-zimowy wieczór :)

      Usuń
  2. Chyba już gdzieś o niej słyszałam i tak, jak ty wypadła mi z głowy. Dobrze, że o niej przypomniałaś, bo całość zapowiada się dość interesująco.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obyczajówki bardzo lubie i z mila checia czytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zabierz się za tę, a nie pożałujesz! :)

      Usuń
  4. Lubimy obyczajówki i tę książkę będziemy mieć na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że lubicie :) Sięgajcie więc po tę książeczkę, bo warto. A na mnie na półce czeka już kolejna część :P

      Usuń
  5. Zgadzam się na pewno, że książka ma cudowną okładkę, bardzo mi sie spodobała, delikatna i pozytywna, a co do jej delikatności jeszcze nie mogę się wypowiedzieć. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta sama książka ma inne wydanie, gdzie okładka też przyciąga wzrok.
      http://harlequin.pl/files/books/images/big/sklep-na-blossom-street-1.jpg

      i okładka zagraniczna:
      http://ecx.images-amazon.com/images/I/51creB7w46L._SL500_AA300_.jpg

      Usuń
  6. Czegoś takiego właśnie ostatnio poszukiwałam, lekkie ale zarazem nie "odmóżdżające" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. okładka od razu przyciągnęła mój wzrok, fabuła też wydaje się ciekawa także z przyjemnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po okładce, można powiedzieć, że ta książka jest o niczym, ale tak naprawdę to niesie jakiś przekaz. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...