28 lut 2013

Podsumowanie miesiąca: luty :)

Kolejny miesiąc za nami. 
Luty wyjątkowo krótki, ale z czytaniem nie było najgorzej.
Dziś krótko i na temat.

Liczba książek przeczytanych: 6 (Ja, anielica, Pan Samochodzik i Niewidzialni, Kolekcjoner, Niebo jest wszędzie, Profesor, Monster High: Upiór z sąsiedztwa)
Liczba książek zrecenzowanych: 4
Liczba przeczytanych stron: 1976, co daje około 70 stron na dzień.
Liczba obserwatorów wynosi: 80, doszło 2
Liczba odsłon bloga wynosi: 12819, w tym miesiącu było ich 944
Liczba komentarzy wynosi 562

Mogło być lepiej.
Były ferie, a ja z czytaniem wyszłam gorzej niż w normalnym miesiącu, kiedy codziennie jest szkoła.
Mam nadzieję, że w marcu będzie lepiej i dziękuję Wam wszystkim, że jesteście, odwiedzacie i komentujecie :)

26 lut 2013

Monster High: Upiór z sąsiedztwa - Lisi Harrison

Tytuł: Upiór z sąsiedztwa
Autor: Lisi Harrison
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 259
Ocena: 5/6
Wśród nas są ludzie niepełnosprawni, upośledzeni, z wadami genetycznymi czy ciężkimi chorobami. Czasem chodzą z nami do szkoły albo spotykamy ich po prostu na ulicy. Jednak u tych ludzi ich "inność" jest widoczna, a co z tym, którzy ją maskują? Czy możemy być pewni, że w naszym towarzystwie nie ma osób znacznie różniących się od zwykły ludzi? Czy możemy być tego pewni i czuć się w swoim środowisku bezpiecznie?

Nie bój się - odmienność jest na topie!

Melody ma mało czasu, żeby udowodnić RAD'owcom, że wcale nie chce im zaszkodzić. Film, który miał pokazać ludziom, że potworów nie trzeba się bać, przynosi zupełnie inny skutek.
Kolejna obława, jeszcze gorsza od tej, po incydencie z odpadającą głową Frankiestein.
Czy Melody zdobędzie zaufanie RAD' owców na tyle szybko, by zdążyć im pomóc i wszystko odkręcić?


Nie tak dawno dość głośno było o Monster High. Książki, lalki, serial... Powstała nawet piosenką, którą wykonała znana nam wszystkim Ewa Farna. Ale wokół czego taki szum? Czy "potworne" lalki są naprawdę warte aż takiego rozgłosu?
Powiem Wam, że dość sceptycznie podchodziłam do tego wszystkiego. To wszystko wydawało mi się kolejną serią dla małych dziewczynek, jak Hannah Montana itd. Chociaż Monster High jest kierowane raczej do starszych odbiorców, nastolatek właśnie, to dzieci sobie bardzo tę serię upodobały.
Ale cóż, przyszła i moja kolej. Obejrzałam serial - nie powiem, interesujące, wciągnęłam się. W bibliotece spotkałam książkę i postanowiłam spróbować się z nią zmierzyć. I wiecie co? Podobało mi się. Naprawdę mi się podobało.
Kiedy do tej książki usiadłam to nie mogłam się oderwać, przeczytałam ją jednego dnia. 
Bardzo przyjemnie mi się ją czytało ze względu na jej klarowność i prostotę z jaką jest ona napisana. Bez zbędnych opisów czy nudnych dialogów,  z ciekawymi i zabawnymi postaciami, które są bardzo sympatyczne i wzbudziły we mnie same pozytywne uczucia.
W fabule cały czas dzieje się coś istotnego, więc nie powodów do nudy. 
Od zadziornej i zazdrosnej Cleo - jednej z RAD' owców, w okół której, można powiedzieć, kręci się cała akcja - po uroczą Melody, jedną z normalsów, pragnącą pomóc potworom ze swojego miasta.

Postaci są dobrze zarysowane, z ciekawymi charakterami i przygodami. Nie sposób się z nimi nudzić.
Wiem, że Lisi Harrison przed Upiorem z sąsiedztwa napisała jeszcze jedną książkę pt. Upiorna szkoła - którą też chciałabym przeczytać - która rozpoczęła całą serię Monster High.
Ja szczerze mogę Wam i Waszym młodszym kuzynka, siostrzenicom, siostrom, polecić tę część. Mimo dość banalnej fabuły można miło spędzić czas i oderwać się na chwilę od tych cięższych lektur.

 Książka dostępna w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

*****
Cóż, recenzja wyszła dziś trochę krótka, ale jest to dość cienka książką i nie chcę pisać nic na siłę.
Tymczasem jestem w trakcie Trylogii Czasu - przeczytałam już to pierwszy, zaczęłam drugi - i pomimo mojego sceptycyzmu z jakim podhcodziłam do tych książek, to muszę Wam powiedzieć, że jak dotąd książki te są super i wcale nie dziwię się pozytywnym opiniom i recenzjom na ich temat. :)

Pozdrawiam :)  

24 lut 2013

Profesor - Charlotte Brontë

Tytuł: Profesor
Autor: Charlotte Brontë
Wydawnictwo: MG
Ilość stron: 312
Ocena: -5/6
Książka, której nie przeczytania nie mogłabym sobie darować. Zaliczam ją do klasyków, które powinno się kiedyś przeczytać. Zapewne nie jest to jedyna książka tej autorki, która zasługuje na naszą uwagę i wpisanie jej do klasyków, ale dziś zajmę się recenzją Profesora, którego dane mi było w ostatnim czasie przeczytać.

William Cromsworth postanawia zacząć swoje życie na nowo. Po tym, jak postanawia odciąć się od swej arystokratycznej rodziny, która, swoją drogą, traktuje go jak obcą osobę, wyrusza do Brukseli, by tam wieść spokojne i szczęśliwe życie. Z czasem zostaje nauczycielem języka angielskiego w szkole dla młodych dziewcząt, gdzie trafia mu się pewna osobliwa uczennica, która w pewien sposób zostaje jego ulubienicą.
Jak potoczą się dalsze losy ubogiego nauczyciela i uczennicy, do której mężczyzna żywi pewne uczucie? Czy William Cromsworth ustatkuje się i zazna szczęśliwego życia u boku swej wymarzonej żony?

Prawdę mówiąc, to dość trudno mi jest zrecenzować tę książkę, bo z jednej strony jest to powieść nie współczesna, więc wiadome jest, że i język inny i tematyka, którą niektórzy mogą odebrać jako nudną i nużącą - jak ja to odebrałam z początku - lecz z drugiej strony jest to pozycja wartościowa, która z czasem wciąga Czytelnika w te czasy, kiedy szkoły podzielone były na męskie i żeńskie, a kontakty damsko-męskie, nawet po ślubie, nie były tak swobodne, jak ma to miejsce dziś.
Tak więc, trudno jest zrecenzować tę książkę osobie, która ma nikłą wiedzę na temat tamtych obyczajów czy kultury. Wszystko jest porównywane z czasami, w których my żyjemy.

Trudno mi ocenić czy książka ta jest pisana językiem przystępnym dla Czytelnika, bo na pewno nie jest to typowy język, którym zwracamy się teraz do siebie nawzajem. Niektóre zwroty mogą wydać się nam dziwne, staroświeckie, lecz nie sprawiają one dużej trudność w pojęciu całej fabuły. Mogą irytować francuskie zwroty, z którymi w Profesorze mamy do czynienia dość często, co czasem utrudniało mi płynne czytanie, gdyż co jakiś czas musiałam zjeżdżać wzrokiem na sam dół strony i czytać tłumaczenie zdania, które zostało użyte wyżej w języku francuskim. Jest to jednak jeden z niewielu, jak nie jedyny minus, którego dopatrzyłam się w tej powieści.
Zdecydowanym plusem, który zaznaczony został z tyłu okładki, jest fakt, że w książce spotkać możemy wątki biograficzne autorki. Na przykład Charlotte Brontë, podobnie, jak nasz główny bohater, William, uczyła angielskiego w szkole w Brukseli czy podobnie jak on, doświadczyła ona miłość, której jednak obiektem nie była kobieta, a oczywiście mężczyzna.

Profesor to pozycja, o której nie potrafię napisać wiele. Akcja wcale nie jest wartka i nie trzyma w napięciu, bo to nie jest tego typu książka. Rozbudowane opisy czy to przyrody otaczającej bohatera, czy osób jemu towarzyszących, wcale nie są nudne. Przynajmniej mnie bardzo przyjemnie się je czytało, co zdarza mi się nieczęsto. Samego bohatera znamy bardzo dobrze. Mamy o nim niezliczoną ilość informacji, które może nie są nam aż tak bardzo potrzebne, jak mogło by się wydawać, ale też nie są zbyteczne.
Mogę więc książkę polecić, lecz nie tym, którzy oczekują szybkiej akcji, bo tu takiej na pewno nie dostaną. Gdybym miała porównać tę książkę do człowieka, powiedziałabym o niej, że jest stateczna i spokojna. Jak życie, do którego dążył William Cromsworth.

Książka dostępna w księgarni Gandalf 
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
 

16 lut 2013

Niebo jest wszędzie - Jandy Nelson

Tytuł: Niebo jest wszędzie
Autor: Jandy Nelson
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 364
Ocena: 4,5/6
Szukacie książki, która zagra na Waszych uczuciach, a po skończonej lekturze na długo nie da o sobie zapomnieć?
Szukacie książki, która doprowadzi Was do łez, a jednocześnie wywoła uśmiech na twarzach?
Książką, która wzbudzi w Was tak skrajne emocje jest właśnie Niebo jest wszędzie.
Od mojej początkowej niechęci do tej książki, do, nie do końca zachwytu, ale sympatii - to na pewno.
O nastolatkach, dla nastolatków, ale też skierowana do dorosłych Czytelników. Wyróżniania i nominowana do wielu nagród literackich, powieść, która zdobyła serca dziewczyn i kobiet na całym świecie.
Jak wpłynęła na mnie? Czy warta jest tych wszystkich pozytywnych opinii i recenzji?

Twoja siostra umiera. Najbliższa Ci osoba, której mogłaś powiedzieć wszystko. Rozumiałyście się bez słów. 
Nagle ją tracisz.
Już nic nigdy nie będzie takie samo. Szczególnie od tego pocałunku.
Chłopak Twojej siostry jest tak samo pogrążony w rozpaczy jak Ty. Szukacie w sobie nawzajem wsparcia. Całujecie się. Całujecie się i nie jest to jednorazowy incydent. Dochodzi do czegoś więcej...
I nagle pojawia się On. Odmienia cały Twój świat. Zakochujesz się.
Jednak błędy jakie popełniłaś przedtem nie dają o sobie zapomnieć.
Czy zawalczysz o to uczucie? Czy odbudujesz swoje życie bez siostry?

W trakcie czytania tej książki, już wiedzieliście, że nie jest to dla mnie łatwa książka. Powiedziałam Wam o tym i zdania swojego nie zmieniam, gdyż jest to powieść, która wywołała we mnie emocje, które pozostawią we mnie ślad na dość długi czas.
Pisałam, że z początkiem czytania, moja niechęć do Niebo jest wszędzie była dość duża. Nie mogłam zrozumieć jak można całować się z bratem niedawno zmarłej siostry, myśleć o nim dość nieprzyzwoicie i czerpać radość ze spotkań z nim. Irytowała mnie też główna bohaterka, Lennie. Nastolatka, której nie potrafiłam zrozumieć. Jej chaotyczne wypowiedzi i irracjonalne zachowanie doprowadzało mnie do szału. Ogólny chaos, który panował w pierwszej połowie książki, przez który trudno mi się ją czytało, a momentami miałam ochotę odłożyć ją na półkę - to wszystko to minusy tej książki. A co z pozytywami?

Do zalet tej książki zdecydowanie należy tematyka. Wątek przewodni jest bliski nastolatkom, ale i osobom starszym. Wszystkie grupy wiekowe na pewno wyniosą z tej powieści coś wartościowego, coś co będzie dla nich nauką na dalsze życie.
Wbrew mojego powyższego zdania na temat chaotyczności wypowiedzi, mogę powiedzieć, że język jest prosty i zrozumiały dla Czytelnika.
Chciałoby się napisać, że lektura jest lekka i przyjemna, bo poniekąd taka jest, ale trzeba wziąć pod uwagę również to, o czym ona traktuje. A mówi nam o wartości przyjaźni, sekretach rodzinnych, które niejednokrotnie wyrządzają wiele złego w relacjach między krewnymi. Pokazuje nam jaką wartość ma życie, a także marzenie, które warto spełniać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam rozstać się z tym światem.

Warto wspomnieć również o wierszach, które poprzedzają większość rozdziałów w książce. Ich autorką jest główna bohaterka, która zapisuje je gdzie popadnie. Kiedy tylko najdzie ją wena, wyciąga długopis i zapisuje myśli na papierowym kubku, na drzewie, stole w restauracji czy nawet na podeszwie buta.
Utwory te są głównie o tym, jak bardzo brak jej siostry i jak wygląda jej życie, kiedy nie ma obok siebie Bailey.
W Niebo jest wszędzie spotkamy się też z miłą odmianą, jaką jest zmiana koloru czcionki. W nie każdej powieści spotykamy się z taką zmianą, prawda? Tutaj nam ona nie przeszkadza, za to jest kolorystycznie  dopasowana do ogólnej tematyki.

Tak więc książka, o której myślałam, że pisała ją momentami pijana nastolatka, zmieniam zdanie w mgnieniu oka. Jak najbardziej wartościowa, zostanie w pamięci na długi czas.
W tym wypadku nie sugerujcie się oceną, a przeczytajcie lepiej całą recenzję, bo nie chcę pozbawić Was dobrej książki lub też doradzić Wam coś złego, przez jedną cyferkę, tudzież gwiazdkę w przypadku oceny na portalach.

Książka dostępna w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

*****
Przez kilka dni nie będę miała dostępu do Internetu, więc nie będę w stanie odwiedzać Waszych blogów ani dodawać nowych postów na swoim.
Myślę, że z początkiem tygodnia odzyskam laptopa i wszystko wróci do normy. :)

11 lut 2013

Kolekcjoner - Alex Kava

Tytuł: Kolekcjoner
Autor: Alex Kava
Wydawnictwo: Mira Harlequin
Ilość stron: 298
Ocena: 5/6
Półki księgarń i bibliotek uginają się pod ciężarem książek kryminalnych, których na naszym rynku jest dużo. Od klasyków Agathy Christie po współczesnych autorów, m.in. Alex Kave.
Kryminał to jeden z moich ulubionych gatunków literacki, dlatego nie obce mi są książki wyżej wymieninych autorek. Kolekcjoner to pozycja, którą zaczynałam swoją przygodę z tym gatunkiem kilka lat temu, a teraz dzięki wygranej w konkursie, mogłam sobie tę książkę odświeżyć i zrecenzować. I, mimo że ogólny zarys fabuł znałam i wiedziałam mniej więcej jak akcja się potoczy, książka wzbudziła we mnie te same emocje co za pierwszym razem.

Agentka specjalna Maggie O'Dell widziała wiele w swojej karierze. Ścigając morderców, psychopatów i przestępców, zagłębiała się w najbardziej mroczne, najbardziej przerażające zakamarki ludzkiego umysłu. Ale kiedy na Florydzie straż przybrzeżna wyłowiła pojemnik wypełniony starannie owiniętymi częściami ciała, nawet tak doświadczona agentka jak Maggie O'Dell nie była przygotowana na to, z czym miała się zmierzyć...
Tors, stopa, trzy ręce... Kto i w jakim celu precyzyjnie odcinał części ludzkiego ciała? Czy ktoś mógł być tak szalony, by je kolekcjonować?
Maggie zaczyna niezwykle trudne śledztwo. Odkrywa, że tors należy do zaginionego w tajemniczych okolicznościach mężczyzny. Sprawę komplikuje fakt, że zaginął on ponad 600 mil od miejsca, w którym został odnaleziony fragment jego ciała...
W tym samym czasie znad Kuby nadciąga potężny huragan, który według prognoz może spustoszyć całą Florydę. Z każdą chwilą jest coraz mniej czasu na rozwiązanie makabrycznej zagadki.

Zacznijmy od postaci, które są bardzo dobrze zarysowane. Wiemy o nich tyle ile potrzeba, aby bez problemów przejść przez całą książkę, oferującą nam tak ciekawe postaci.
Maggie O'Dell jest agentką FBI, którą poznajemy w momencie, gdy wraca zmęczona - psychicznie i fizycznie - sprawą, która właśnie zakończyła się strzelaniną. O tej kobiecie można powiedzieć, że jest właściwą osobą na właściwym stanowisku, jednak wspomnienia ze spraw przez nią prowadzonych, które skrzętnie szufladkowała w swojej pamięci, nagle wyślizgują się z zakamarków jej umysłu i nie dają jej spać po nocach. Jak poradzi sobie ona z kolejną trudną sprawą? Właśnie w chwili jej kryzysu emocjonalnego nieopisaną pomocą okaże się dla niej Liz, ratowniczka ze straży przybrzeżnej, należąca do ekipy, która odkryła tajemniczą lodówkę z częściami ludzkiego ciała.W sytuacji, kiedy Maggie będzie traciła panowanie nad sobą, to właśnie ona wyciągnie do niej pomocną dłoń z różowymi pigułkami działającymi cuda. Początkowo sądziłam, iż Liz jest zbyt wrażliwą osobą jak na taką pracę, jednak moje wątpliwości szybko się rozpłynęły, kiedy "zobaczyłam" ją w akcji i wyobraziłam ją sobie wiszącą kilka metrów nad wzburzonym oceanem.
Te dwie postaci, jak i zarówno Bejaminm Platt czy Pan B., wzbudziły we mnie sympatię. A co z postaciami, których pozytywnymi uczuciami nie obdarzyłam? Cóż, zdecydowanie jest to morderca, którego nie chcę Wam to opisywać, bo łatwo domyślicie się kim on jest (co i tak jest banalnie proste do odgadnięcia). Ale jest też na przykład Scott. Właściciel zakładu pogrzebowego, moim zdaniem bardzo naiwny i podatny na obiecanki jak kilkuletnie dziecko. Miałam o nim takie samo zdanie jak ojciec Trish - małżonki Scotta - flaki z olejem, które nie potrafią zadbać o własną rodzinę.

Fabuła książki rysuje się nam równie obiecująco co i bohaterowie biorący udział w akcji.
Napięcie dawkowane jest nam stopniowo, co wzbudza w Czytelniku chęć do przewracania kolejnych stron i zagłębiania się w lekturę. Motyw huraganu i cały ten wątek, dodaje akcji nieco dramaturgii, więc już napięcie jest większe. Mimo iż mordercę znamy praktycznie od początku, to nie jesteśmy w stanie odłożyć lektury, bo na każdej kolejnej stronie dzieje się coś ciekawego, wartego uwagi.

Kryminał napisany lekkim językiem co nie przeszkadza mu byciu jednym z lepszych,z którymi miałam okazję się jak do tej pory spotkać Przydałoby się powiedzieć jak Kolekcjoner wypada w porównaniu z innymi pozycjami Alex Kavy, ale muszę sięgnąć po inne książki tej autorki, ażeby moja opinia w tej sprawie była wiarygodna. A sądząc po tej książce, na pewno będzie jeszcze wiele okazji, żeby napisała.Wam dobre słowo o wyżej wymienionej autorce.
Tymczasem zapraszam Was do lektury Kolekcjonera i nad ciepłą Zatokę Meksykańską, gdzie najlepsze hot-dogi serwuje Pan B.

Książka dostępna w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

4 lut 2013

Obiecaj mi - Richard Paul Evans

Tytuł: Obiecaj mi
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Społeczny Instytut
Wydawniczy Znak
Ilość stron: 288
Ocena: 6/6
Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie to, że wygrałam tę książkę wraz z innymi pozycjami, na pewno bym po nią prędko nie sięgnęła. Co prawda planowałam spotkanie z książkami Richarda Paula Evansa, ale kiedy widziałam Obiecaj mi na sklepowej półce, nie rwałam się do jej kupna.
Dlatego w tym miejscu pragnę serdecznie podziękować blogerce, która konkurs z tą nagrodą zorganizowała. Dzięki niej miałam okazję poznać tę cudowną książkę, która przeniosła mnie kilka lat wstecz, do całkiem innego świata, choć na kilka godzin.

Tamtego roku Beth przestała wierzyć w szczęśliwy los. 
Jej życie rozsypało się jak domek z kart; musiała zmierzyć się ze zdradą i opuszczeniem. W chwili próby zawiódł ją najbliższy człowiek, kłamiąc wszystkie obietnice, które od tej pory składał.

Wtedy właśnie pojawił się Matthew - niespodziewanie, bez zaproszenia. Jak anioł, który łapie za rękę dokładnie w tej chwili, w której tracimy resztki nadziei. Wiedział, jak pomóc, co zrobić, by Beth znów zaczęła się uśmiechać, znał odpowiedzi na dręczące ją pytania. On też złożył obietnicę. Czy będzie w stanie jej dotrzymać?

Kim naprawdę jest Matthew i skąd tyle wie na temat Beth i jej rodziny?

Nawet nie wiem, jak mam ubrać w słowa to co chcę Wam o tej książce przekazać, nie ujawniając zbyt wielu szczegółów z jej fabuły.
Poznajemy Beth, młodą kobietę, która ma kochającego - jak się wydaje - męża, sześcioletnią córeczkę i stałą, jak do tej pory, pracę, którą jednak może w każdej chwili stracić. Kłopoty zaczynają się wraz z pierwszymi dolegliwościami Charlotte. Objawy tajemniczej choroby, której lekarze nie potrafią zdiagnozować. W momencie, kiedy Char zaczyna podupadać na zdrowiu, młoda matka dowiaduje się, że mąż ją zdradza. Wyrzuca go z domu, lecz na potrzeby córeczki musi zgodzić się na jego powrót. Kiedy sytuacja zdaje się stabilizować, na Beth spada kolejny cios Dowiaduje się, że jej mąż ma raka trzustki i zostało mu zaledwie kilka miesięcy życia. Na łożu śmierci Marc wyznaje żonie, że zdradził ją z jedenastoma kobietami. Świat Bethany legł w gruzach. Ciężko pozbierać się po jednym skoku w bok partnera, a co dopiero po jedenastu! Ponadto bóle głowy i brzuszka Charlotte nadal nie dają za wygraną, a lekarze wciąż nie potrafią stwierdzić co dolega małej. I w tym momencie pojawia się on. Tajemniczy nieznajomy imieniem Matthew. Nie daje za wygraną w walce o Beth, w której się zakochał. Kobieta postanawia dać mu szansę po tym, jak trafnie diagnozuje choroby jej córeczki, nie będąc nawet lekarzem.
Jak potoczy się życie Bethany i jej tajemniczego partnera? Czy ich miłość przetrwa próbę, której zostanie poddana? Skąd Matthew zna tyle szczegółów z życia rodziny Bethany?
Za tą banalną historią kryje się coś znacznie większego niż niewinna miłość.

Początkowo myślałam, że jest to banalny romans, który nie zagości na długo w mej pamięci. Okazało się, że moje przypuszczenia diametralnie różniły się od prawdziwej fabuły tej książki. Od samego początku mamy zapowiedź czegoś większego. Tajemniczy wstęp wzbudza w nas chęć poznania dalszych rozdziałów, które zaskakują czytelnika z każdą przewróconą stroną.
Richard Paul Evans świetnie wczuł się w rolę kobiety przedstawiając nam wszystkie wydarzenia oczami Beth. Jej postać jest świetnie ukształtowana. Wiemy o niej tyle, ile nam potrzeba, żeby bez problemu zrozumieć uczucia, jakie nią kierują. Czasami wydaje się zbyt nieufna, jednak czy byłbyś ostrożny, Czytelniku, gdyby ktoś zawiódł Twoje zaufanie tak bardzo, jak zrobił to Marc? Nie dziwię się bohaterce, że z taką rezerwą podchodziła do swojego adoratora.
W życiu tej młodej kobiety wydarzy się bardzo wiele. Będzie miała swoje lepsze i gorsze dni, wzloty i upadki. Jednak na każdym kroku będzie czuwać nad nią Rox z mężem i córką, która jest niezawodną opiekunką. Roxanne to taka dobra wróżka Bethany, która pocieszy, ale też popchnie do podjęcia właściwej decyzji, kiedy dopadną ją wątpliwości. Zawsze gotowa posłużyć pomocą i radą. Wprost niezastąpiona przyjaciółka.

Obiecaj mi to ciepła opowieść o rodzinie, przyjaźni i zaufaniu. Historia kobiety, która straciła wszystko, a jednocześnie zyskała tak wiele. Napisana zrozumiałym dla Czytelnika językiem. Pozwala odciąć się od świata i choć przez chwilę poczuć się tak, jak Beth podczas kuligu z swoim ukochanym przy boku.
Życiowa powieść, przy której trudno powstrzymać łzy. Podbiła moje serca i na długo pozostanie w mojej pamięci, tak jak w pamięci Beth pozostał i pozostanie na wieki, Matthew.

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...