31 maj 2013

O tym jak Google chce utrudnić nam życie... i pare innych informacji

Pewnie większość z bloggerów słyszała już, że od 1. lipca tego roku funkcja obserwatorów bloga zniknie.
Nie wiem ku czemu ma to służyć, ale nie podoba mi się to, bo jest to najprostsza forma śledzenia aktywności innych blogów. Ale cóż poradzić, nic nie trwa wiecznie, więc przyszłam dziś do Was z prośbą/propozycją, abyście nadal byli częstymi gośćmi na moim blogu. Wystarczy tylko, że zarejestrujecie się na stronie http://www.bloglovin.com/ , następnie kliknięcie w button opatrzony napisem Follow this blog with bloglovin, który jest na lewym pasku bocznym, a już będziecie na bieżąco z publikowanymi przeze mnie postami! 
Jest też druga opcja. Wystarczy kliknąć na czerwony punkcik pod w/w buttonem, a będziecie obserwować Domową biblioteczką za pomocą funkcji Google+.
Sami wybierzcie co jest dla Was wygodniejsze. Nie chcę tylko tracić z Wami kontaktu, więc proszę Was, żebyście jednak coś wybrali. :)

*****
Teraz kolejna informacja dotycząca zmian na blogu. 
Mianowicie, zawieszam robienie comiesięcznych podsumowań na czas bliżej nieokreślony. Jakoś nie widzę w tym sensu, skoro każdy częsty gość mojego bloga wie, ile mniej więcej przeczytałam i zrecenzowałam książek. Blogger sam zlicza wyświetlenia bloga i komentarze na nim pozostawione. Na portalu lubimyczytać.pl każdy, kto jest ciekaw, może sobie sprawdzić ile w danym miesiącu książek przeczytałam. Tak więc, miesięczne podsumowania uważam za zakończone.

*****
Chciałam przypomnieć wszystkim zainteresowanym (do tej pory jest to jedna osoba), że nadal czekam na Wasz odzew w sprawie kącika dyskusyjnego. Z zamiarem rozpoczęcia tego cyklu sadzę się od świąt Wielkiej Nocy, ale jak na razie chętna jest do tego jedna osoba.
Przypominam, iż kącik dyskusyjny Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje miałby miejsce co poniedziałek. Nie skupialibyśmy się tylko na tematach związanych z literaturą. Swoje propozycje tematów możecie/moglibyście składać w komentarzach czy meilach do mnie (kamila13@wp.eu) po zakończeniu się wieczorku lub po opublikowaniu tej notki. Wystarczy pięć osób, które wyrażą chęć dyskusji pod tym postem (lub w meilu), aby cykl ruszył od najbliższego poniedziałku.

*****
A teraz czas na garstkę zapowiedzi, czyli jakie recenzje pojawią się na blogu w najbliższym czasie. 
A mianowicie, w poniedziałek - lub jeśli wystartuje kącik dyskusyjny - we wtorek, spodziewajcie się recenzji Dzienników Carrie, która tylko czeka na kliknięcie Opublikuj.
Potem będzie recenzja książki Charlaine Harris pt. Czyste sumienie. Następnie recenzja Requiem, ostatniej (choć mam nadzieję, że jednak nie) części trylogii [delirium]. A co potem? Cóż... Teraz czytam Nadzieję Katarzyny Michalak, Skrzydła nad Delft oraz Śniadanie u Tiffany'ego. A w kolejce czekają jeszcze takie książki jak Cyrk nocy, Agnes Grey, Ballada o ciotce Matyldzie i Ostatnie miejsce.

*****
Na koniec dziękuję wszystkim, którzy zechcą obserwować mój blog dzięki dwóm nowym funkcjom, zechcą wziąć udział w kąciku dyskusyjnym lub po prostu przeczytają ten post do końca, bo wiem, że takie notki informacyjne mogą czasami nudzić. 
A jeśli chodzi o tę awarię laptopa, o której pisałam ostatnio na fanpage;u bloga, to... okazało się, że ładowarka po prostu nie była dobrze włożona do kontaktu i padła bateria... Cóż, nie jestem blondynką, ale...

Zostawiam Wam z piosenką...

  

 <a href="http://www.bloglovin.com/blog/7945177/?claim=2755dgt4uq8">Follow my blog with Bloglovin</a>

28 maj 2013

Śmiertelne napięcie - Alex Kava

Tytuł: Śmiertelne napięcie
Autor: Alex Kava
Wydawnictwo: Mira
Ilość stron: 320
Ocena: 5/6
Myślę,  a przynajmniej mam taką nadzieję, że każdy fan kryminałów zapoznał się już z twórczością Alex Kavy. Spod jej pióra wyszły bowiem takie powieści jak Kolekcjoner, Czarny piątek czy właśnie Śmiertelne napięcie. W każdej z wyżej wymienionych książek występuje agentka FBI Maggie O'Dell, której losy w większości spraw splatają się z pułkownikiem Benjaminem Plattem, wybitnym specjalistą od chorób zakaźnych. Właśnie ten duet rozwiązuje tajemnicze kryminalno-medyczne zagadki, z którymi mają do czynienia w każdej z książek. I w tym przypadku nie było inaczej.
A o samej treści właśnie teraz słów kilka...

 Nebraska. W tutejszych lasach znaleziono ciała młodych ludzi, na których widnieją dziwne obrażenia. Jeden z nastolatków ocalał, jednak nie jest on w stanie znacząco pomóc w śledztwie.
W tym samym czasie w dwóch szkołach, w Wirginii i Waszyngtonie, dochodzi do poważnych zatruć tamtejszych uczniów. Spraw podejmują się Maggie O'Dell i Benjamin Platt. Czy uda im się rozwikłać dwie, z pozoru niezwiązane ze sobą, sprawy?

Każdy stały Czytelnik mojego bloga doskonale wie, iż kryminał jest jednym z moich ulubionych gatunków literackich. Jestem więc bardzo wybredna jeśli chodzi o książki z tego gatunku i czasem trudno mnie zadowolić. Bo nieliczni (nawet nie wiem czy ktokolwiek) potrafi dorównać Agacie Christie czy opowiadaniom A. C. Doyle'a. I Alex Kava również nie dorównała, ale byłoby nudno, gdyby każdy autor kryminałów pisał tak samo, prawda? Tak więc będę starała się nie porównywać do innych pisarzy.

Zacznijmy może od fabuły, która - jak w większości książek w/w autorki - jest dość oryginalna. Tajemnicze światła pojawiające się na niebie, po przejściu których znaleziono ciała młodych ludzi z dziwnymi obrażeniami, to jest coś, co może Czytelnika zainteresować. I warto również w tym miejscu wspomnieć, iż Alex Kava posiada zdolność, pozwalającą jej opowiadać równocześnie dwie historie na raz. Tak jest i w tym przypadku, ponieważ w tym samym czasie, kiedy Maggie O'Dell prowadzi sprawę z miejscową "szamanką", Benjamin Platt zajmuje się niepokojącymi zatruciami. Z perspektywy dwie, niezwiązane ze sobą zagadki, których zakończenie Alex Kava potrafi napisać tak, że wszystko wskoczy na właściwe miejsce i stworzy logiczną całość. I to również jest duży plus w kryminałach tej autorki, bo nie raz bywa tak, że albo autor zostawi otwarte zakończenie i niedosyt u Czytelnika, albo po prostu poskleja wszystkie wątki byle jak. Ot tak, żeby było.

Fabuła nie przestaje nas interesować ani na moment. Bo kiedy nawet akcja dotycząca intrygujących świateł i podejrzanych zatruć zwalnia, my poznajemy przeszłość głównych bohaterów i osobliwą relację, która tych dwoje łączy.

Mogę więc szczerze polecić tę książkę, nie porównując jej do klasyki kryminałów. Nie jest to książka z nie wiadomo jak zbudowanym napięciem, ale nie nuży nas, a to jest chyba ważne.

Książka dostępna w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

13 maj 2013

Osaczona - Tess Gerritsen

Tytuł: Osaczona
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Harlequin Enterprises
Ilość stron: 299
Ocena: 4.5/6
Pierwsze spotkanie z Tess Gerritsen i jej kryminałem zaliczam do jak najbardziej udanych. Dostałam wszystko czego chciałam i nawet trochę więcej, bo tak dobrze rozbudowanego wątku miłosnego się nie spodziewałam. Oczywiście bohaterom tego wątku gorąco kibicowałam, bo to jest niedopuszczalne, żeby oni nie byli razem!
Ale przejdźmy najpierw do głównej treści książki.

ZABIŁA.
Taki zarzut usłyszała Miranda Wood, kiedy w jej własnej sypialni znaleziono zakrwawione ciało byłego kochanka Richarda Treimana. Obok zwłok leżał nóż kuchenny, którym zadano ciosy. Podejrzanie jest również to, że ktoś anonimowo wpłaca za nią sporą kaucję. Miranda musi udowodnić swoją niewinność, mimo że wszystko świadczy przeciwko niej. Walcząc o dobre imię, odkrywa krok po kroku mroczną sieć kłamstw, szantażu i korupcji. Ale jest ktoś, kto zrobi wszystko, żeby prawda wyszła na jaw. Im bardziej Miranda zbliża się do rozwiązania zagadki, w tym większym jest niebezpieczeństwie. W końcu sama staje się
celem mordercy.

Książka przepełniony intrygami, tajemnicami, szantażem i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Dodać do tego nutkę uczucia pomiędzy głównymi bohaterami i wychodzi nam taka książka jak Osaczona. Żeby nie było, książka nie jest zła. Wręcz przeciwnie, to połączenie bardzo mi się podobało. Dzięki temu nie nudzimy się w trakcie czytania, rozrywkę mamy zapewnioną non stop,  za co należy się tej pozycji wielki plus.

Miranda Wood jest zdeterminowana w tym, aby udowodnić swoją niewinność, lecz musi działać w pojedynkę. Odwrócili się od niej przyjaciele i znajomi, nie wiedząc nawet czy ona naprawdę popełniła zbrodnię. Między wydaniem nad nią ostatecznego wyroku waha się jedynie brat  zamordowanego Richarda Treimana. Młody, przystojny, wydaje się być zupełnie inny nić cała reszta rodziny. Jest nadzieja, że przynajmniej on zaufa Mirandzie na tyle, aby pomóc jej oczyścić swoje imię.
Czy pomiędzy tym dwojgiem rozkwitnie jakieś uczucie? Czy Chase zaufa Mirandzie i obdarzy ją uczuciem? Czy oboje się temu poddadzą? I najważniejsze, kto zabił Richarda?

Osaczoną czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Można powiedzieć, że jest to lektura na jeden wieczór. Dosłownie. Duża czcionka sprzyja szybkiemu czytaniu, tak samo jak dynamiczna akcja i brak zbędnych opisów. Kryminał, ale jeden z lżejszych. Bohaterowie ani nie są przerysowani, ani nijacy. Są tacy niby w sam raz, ale jednak czegoś mi zabrakło. Jest to jednak niewielki minus na tle całości.

Słowem podsumowania pragnę polecić tę książkę w sumie to każdemu. Nie widzę jakiejś specjalnej grupy, której ta książka szczególnie by się spodobała. Jeśli Panie nie przepadają za mocnymi kryminałami, w których trup ściele się gęsto, ale jednak chciałyby zakosztować tego gatunku, to zdecydowanie im mogę tę książkę polecić. 

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

6 maj 2013

Grzech aniołów - Charlotte Link

Tytuł: Grzech aniołów
Autor: Charlotte Link
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 304
Ocena: 6/6
Jak bardzo jedna osoba może zaszkodzić całej rodzinie? Czy horror sprzed lat, będzie ciągnął się za rodziną Beerbaum do końca życia?
Czy Maximilian jest już na tyle zdrowy, aby opuścić klinikę psychiatryczną i nie stanowić zagrożenia życia dla innych ludzi?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce Grzech aniołów. W pierwszej książce Charlotte Link, po którą miałam okazję sięgnąć. Intryguje, a nawet przeraża, swoją okładką. Tajemniczy opis pobudza nasz apetyt, a przerażająca historia rodziny Beerbaum mrozi nam krew w żyłach.

Janet Beerbaum uczyniłaby wszystko dla swoich synów, Maximiliana i Maria, bliźniaków podobnych do siebie jak dwie krople wody. Ze względu na nich rezygnuje nawet z Andrew, swej wielkiej miłości, zostając przy niekochanym, nudnym mężu, po to tylko, by zapewnić chłopcom dostatnie, stabilne życie. I tak jednak nie zdoła zapobiec tragedii, która wstrząśnie życiem całej rodziny.

Wstęp książki zapowiada się niewinnie, ale już po kilku przeczytanych stronach książka zaczyna nas wciągać. Pierwsze pytanie, na które nie znamy odpowiedzi. Tajemnicza otoczka w okół synów Janet, Maximiliana i Maria. Matka, która zostawiła syna i męża i zaszyła się u kochanka. Jedynie Mario wydaje się stabilizować, znajduje dziewczynę i planuje z nią wyjazd do Francji. Szkoda tylko, że nie mówi jej wszystkie o swojej rodzinie, bo może dziewczyna miałaby jeszcze szansę zrezygnować.

Bardzo dobrze napisany kryminał! Nie nudziłam się w ogóle, czytałam z zapartym tchem i nie mogłam oderwać się od lektury. Książka aż emanuje tajemniczością, zbrodnią, patologią, bo nie umiem nazwać inaczej matki, która uprawia seks z kochankiem przy otwartych drzwiach i dzieciach, które wszystko widzą, i chorobami psychicznymi. Jest to połączenie, które nie może stworzyć złego kryminału. Charlotte Link odwaliła kawał dobrej roboty pisząc tę książkę.

Bohaterowie jakby wyrwani z zakładu dla obłąkanych. Nawet ci z pozoru normalni, jak ojciec Maria czy ojciec jego dziewczyny, wydają się kryć w sobie jakieś ukryte zło. Coś, co może nas zaskoczyć w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewamy.
Naprawdę, jest we mnie tyle emocji, że aż trudno mi je tutaj przekazać. Tej książki nie da się zwyczajnie opisać i zrecenzować, żeby poczuć to , co poczułam ja, tę książkę trzeba po prostu przeczytać, do czego bardzo gorąco zachęcam.

Fabuła toczy się szybko, nie brak w niej zagadek i tajemnic, których rozwiązanie poznajemy stopniowo krok po kroku. Jednak punkt kulminacyjny jest na końcu. Myślę, że jest to rozwiązanie, które zaskoczy każdego. Mnie zaskoczyło na pewno i, mimo iż na początku wydawało  mi się zagmatwane, teraz, z perspektywy czasu, wiem, że było niesamowicie logiczne i po prostu mistrzowskie!

Całość napisana prostym językiem, sprzyjającym przyjemności czerpanej z lektury. Tak, tak. Czytanie Grzechu aniołów to czysta przyjemność, mimo iż tematyka do lekkich nie należy. No, jak to w kryminale.
Serdecznie zachęcam do zapoznania się z twórczością Charlotte Link, którą proponuję zacząć właśnie od tej książki. Pierwsze spotkanie zaliczam zdecydowanie do udanych i już nie mogę doczekać się następnego.

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

3 maj 2013

Dom na plaży - Sarah Jio

Tytuł: Dom na plaży
Autor: Sarah Jio
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 292
Ocena: 4.5/6
Po przeczytaniu Jeżynowej zimy wiedziałam, że muszę sięgnąć po inne książki tej autorki. Jej również bardzo popularną książką są Marcowe fiołki, ale mnie wpadł w ręce Dom na plaży. I może nie tyle zachęcona tematyką, co nazwiskiem autorki, postanowiłam zagłębić się w lekturę z nadzieją, iż książka jednak nie będzie za bardzo przypominała książek Sparksa.

Anne jest młodą kobietą, która wkrótce ma poślubić zamożnego mężczyznę i spędzić z nim resztę życia. Jednak w wieczór ogłoszenia ich zaręczyn, przyjaciółka Anne Kitty oznajmia jej, że chce dołączyć do armii jako pielęgniarka. Dziewczyna nie zastanawia się długo i postanawia dołączyć do przyjaciółki. Nie spodziewa się tylko, że ten wyjazd całkowicie odmieni jej życie.

Główna bohaterka na początku mnie denerwowała. Rozumiem, inne czasy, wiele rzeczy nie wypada itd., ale bez przesady! Młoda kobieta, która tylko biernie poddaje się zasadom. Chyba jedyną spontaniczną rzeczą jaką zrobiła był ten wyjazd na południowy Pacyfik, bo niczego innego się nie dopatrzyłam. Właśnie takie jej zachowanie mnie irytowało i aż dziw człowieka bierze, że tolerowała styl życia swojej najlepszej przyjaciółki. Bowiem Kitty była zwariowaną, młodą i nieco prowokacyjną dziewczyną, która starała się czerpać z życia pełnymi garściami. Między tymi po staciami był niesamowity kontrast, widoczny między innymi na imprezie powitalnej zorganizowanej w dzień ich przyjazdu. W czasie kiedy Kitty oczarowywała atrakcyjnych żołnierzy, Anne przyglądała się tańczącym parom i myślała chyba jedynie o tym, jak dyskretnie się ulotnić.

Dom na plaży to romans, obyczajówka. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest oryginalny czy jedyny w swoim rodzaju. Nie, taki nie jest. Ale ma w sobie to coś, co zatrzymuje nas przy lekturze, mimo iż za romansami nie przepadamy.
Na okładce widnieje Fani Nicholasa Sparksa pokochają tę książkę. Nie jestem fanką Nicholasa Sparksa, nie przepadam za jego książki i może dlatego tej książki nie pokochałam? Polubiłam, po prostu. Podobała mi się, miło spędziłam przy niej czas, nie mogłam oderwać się od lektury.
Z rosnącym zaciekawienie obserwowałam losy dwojga zakochanych bohaterów i osoby, które chce im w tej miłości przeszkodzić. Bo zawsze znajdzie się ktoś zazdrosny, kto chce zniszczyć szczęście drugiej osoby. Choćby tej najbliższej...

Książka jest bardzo lekko napisana. Bardzo lekko i obrazowo. Z przyjemnością wyobrażałam sobie bungalow odkryty przez bohaterów, malownicze plaże i cudowne kwiaty wczepiane przez kobiety we włosy. Niesamowite barwy i krajobrazy, które na pewno zapiszą się w mojej pamięci, chociaż nigdy na tej barwnej wyspie nie byłam. W czasie czytania, aż chce się tam polecieć!

O głównych postaciach niby wiemy tyle, ile nam potrzeba, ale tak patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że wiedziałam o nich za mało. Chciałabym powiedzieć, że byli oni barwni niczym rajskie ptaki, ale na tle wyspy i całej tej historii, wydają oni mi się szarymi myszkami.

Polecić Dom na plaży mogę fanom Nicholasa Sparksa, a raczej jego fankom. Książka zdecydowanie dla kobiety, ale mężczyźni jeśli chcą, to niech czytają. Na zdrowie!
Osobiście cieszę się, że tak mało Sparksa tu było, a na pewno po inne książki tej autorki jeszcze sięgnę.
Drugie spotkanie zaliczam do udanych, choć było nieco słabsze niż podczas Jeżynowej zimy.

Książka dostępna w księgarni Gandalf 
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...