28 gru 2013

(po)świąteczne zdobycze

Na święta książek żadnych nie dostałam, ale udało mi się znaleźć w bibliotece kilka niezłych pozycji, więc pochwalę się dziś nimi. :)

wszystkie zdobycze + ręcznie robione przeze mnie bombki :>





Od góry:

Cień i kość Leigh Bardugo 
Baśniobót Brandon Mull
kontynuacja serii Jutro; Kroniki Ellie I II i III John Marsden



Od góry:
Kwiaty na poddaszu Virginia C. Andrews
Krucha jak lód Jodi Picoult
Pięć lat kacetu Stanisław Grzesiuk
Powrót nauczyciela tańca Henning Mankell

Od góry:
Płatki na wietrze (druga część Kwiatów na poddaszu) Virginia C. Andrews
Koty i córki robią tylko to, co chcą Helen Brown
Lalki z getta Eva Weaver

i perełka. Książka z dedykacją autorki, za recenzję W imię miłości :))



25 gru 2013

Z okazji świąt...

Kochani, do tej pory byłam tak zalatana, że nie miałam kiedy złożyć Wam życzeń świątecznych. Ale nic straconego. Święta trwają, więc...

Chciałabym życzyć Wam dużo zdrówka, szczęścia i miłości, bo wszystko inne idzie za tym.
Żebyście rozwijali swoje pasje, żebyście nigdy nie rezygnowali z marzeń. Życzę Wam ciepłą rodzinnego i wielu cudownych chwil, które potem będziecie miło wspominać. Partnerów, już tych na całe życie i przyjaciół tych do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej.
A Molom Książkowym życzę oczywiście spełnienia wszystkich książkowych marzeń i ambicji. Ogromnych biblioteczek i zbiorów. Samych dobrych książek i historii zapadających w pamięć.
Blogerom życzę ogromu Czytelników, liczników rosnących na łeb, na szyję. I tego co najważniejsze, czyli, żeby Wasza pasja i wena nigdy Was nie opuściły.

Z całego serducha,
Kamila M. / Drrim :*

19 gru 2013

Dziesiąty krąg - Jodi Picoult

Tytuł: Dziesiąty krąg
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 362
Ocena: 5.5/6
Stłukłaś ulubiony wazon swojej mamy. No cóż, zdarza się. Ale w obawie przed jej gniewem zwalasz winę na swoją siostrę. Matka Ci wierzy, choć młoda kategorycznie się tego wypiera. Ty brniesz w to dalej. Przykład z życia wzięty i mnie nie raz będący w użyciu. Ale co by się stało, gdyby czyn, o który oskarżamy drugą osobę byłby znacznie poważniejszy od stłuczonego szkła? Gdyby chodziło o gwałt. Ty zwaliłabyś winę na niewinnego człowieka, wiedząc, że on tego nie zrobił naumyślnie. Był w ekstazie podczas stosunku i nie usłyszał Twojego cichutkiego nie, którego nawet nie byłaś pewna czy naprawdę je wypowiedziałaś. Brniesz w to dalej czy wyznajesz wszystko co Cię dręczy?

Do szkoły średniej chodzą kanibale: bez żenady wyżerają z człowieka złamane serce, a potem wzruszają tylko ramionami, krzywiąc w przepraszającym uśmiechu spływające krwią wargi.

Trixie Stone, kiedy była mała nie odstępowała swojego ojca na krok. Daniel swojej córki również. Trochę dziwne, prawda? Zazwyczaj jest tak, że tak silna więź występuje pomiędzy matką i córką, a nie ojcem i córką. Cóż, w tym wypadku jest inaczej.
Daniel Stone jest gotowy dla córki zrobić wszystko. Wydawać by się mogło, że matka nie jest do tego zdolna, zwłaszcza, kiedy wdaje się w romans z jednym ze swoich studentów. W noc, w którą Trixie zostaje zgwałcona Laura przebywa u Setha, a Daniel jedzie z ukochaną córeczką na pogotowie. Problem w tym, że oprócz rodziców przekonanych o prawdomówności swojego dziecka, mało kto chce wierzyć w rzekomy gwałt, którego dokonał najlepszy chłopak w mieście. Przystojny, inteligentny sportowiec z obiecująco rysującą się przyszłością. Jak mógłby wyrządzić komuś krzywdę? Przecież to Trixie byłą gotowa zrobić wszystko, żeby tylko z powrotem byli razem...

Nadzieja to patologia okresu dojrzewania, tak samo jak trądzik i buzujące hormony. Nastolatki wydają się cyniczne, ale tak naprawdę jest to tylko mechanizm obronny, coś jak korektor do przysłonięcia pryszcza; nastolatek po prostu wstydzi się przyznać, że chociaż wciąż dostaje w kość, to mimo wszystko chce mu się dalej próbować.

Oto jest, trzynasta powieść Jodi Picoult. I na przekór wszystkim przesądom ta trzynastka nie jest w żadnym stopniu pechowa. Cóż, dla autorki może nie, ale dla bohaterów...

Czu uważacie, że Wasi rodzice są nadopiekuńczy? Ciągle się czepiają, pytają z kim i gdzie idziecie, martwią się, czy jedliście dziś coś ciepłego. Ale czy bez tych ciągłych pytań, bez tej troski, czulibyście, że Wasi rodzice Was kochają? Oni swoją miłość wyrażają właśnie w ten sposób. A skoro mają być dzięki temu spokojniejsi - pozwólmy im na to.
Do czego zmierzam, pisząc o nadopiekuńczych rodzicach? Zmierzam do tego, że właśnie główna bohaterka Dziesiątego kręgu takich rodziców miała. Przynajmniej jej ojciec taki był. To, co łączyło niegdyś główną bohaterkę i jej ojca, było czymś niezwykłym. Można było zaryzykować twierdzenie, iż było to coś nierozerwalnego, coś nie do zniszczenia. Daniel Stone odzwierciedlenie swych relacji z córką przelewał, a raczej przerysowywał, na papier. Był rysownikiem, dość popularnym, cieszącym się poszanowaniem i docenianym w swej branży. Rysując wciąż był blisko ze swoją córką. Czuł to, czego nie czuł od dawna. Z czasem ta zażyłość pomiędzy Trixie a Danielem Stone zaczęła zanikać. Im dojrzalsza stawała się nastolatka, tym mniej łączyło ją z ojcem. A może gdyby tak się nie działo, gdyby nie zaczęli się tak od siebie oddalać, to Trixie nic by się nie stało? Może nie szukałabym kilka lat starszego od siebie chłopaka? Może dopatrywała się w nim ojca?

Łóżko bez osoby, z którą się je dzieli, odmienia się całkowicie. Po drugiej stronie otwiera się czarna dziura; nie można położyć się zbyt blisko niej, bo grozi to wessaniem w otchłań wspomnień.

W tej książce jednym z tematów przewodnich są właśnie te stosunki rodzic-dziecko. Chwilami naprawdę bardzo trudne, że tak powiem, nie do ogarnięcia przez nastolatkę i jej burzę hormonów, jak i przez to starsze pokolenie.
Tak, to jeden z wątków. A kolejny? Cóż, gwałt. Temat trudny, bolesny, cieszę się, że coraz rzadziej temat tabu, bo takim nie powinien być. Absolutnie. O tym powinno się rozmawiać głośno i wyraźnie, żeby słyszał to każdy. A dziewczynki, dziewczyny i kobiety, które to spotkało na pewno nie powinny szukać winy w sobie. No chyba, że sytuacja przedstawia się nieco inaczej. I właśnie ta inna sytuacja jest kolejnym problemem poruszanym w tej powieści. Fałszywe oskarżenia. Łatwo jest zwalić winę na kogoś, prawda? Szkoda, że trudniej to odkręcić i odbudować zrujnowane komuś życie.

 Kiedy człowiek przeżyje katastrofę, ostatnią rzeczą,, której potrzebuje, jest kolejna bomba; o wiele lepiej jest wmówić sobie, że to dymiące gruzowisko wcale nie wygląda tak najgorzej.

Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę, było umieszczenie między rozdziałami kilku stron z komiksów Daniela Stone. Poznawaliśmy inny obraz sytuacji dziejącej się na kartach powieści właściwej.
Przyznam, iż sama przeczytałam może dwa początkowe fragmenty tychże komiksów, bo dalej zaczęło mnie to nudzić i męczyć. Możliwe, iż pominęłam coś, co miało bezpośredni związek z wydarzeniami dziejącymi się w książce. Być może dzięki temu komiksowi zmieniłabym swój punkt widzenia na różne sytuacje. Ale cóż no, nie czuję, żeby mi czegoś brakowało. A jeśli jest inaczej, to powiadomcie mnie o tym.

 Większość rodziców nie zgodzi się z tym zdaniem, ale prawda jest taka: szkoła to nie jest źródło wiedzy, którą ich dziecko przyswaja sobie, siedząc w ciasnej ławce w zatłoczonej klasie. Szkoła to cała reszta: wszystko, co dzieje się poza tą ławką i tą klasą. Szkoła to pięć minut pomiędzy lekcjami, kiedy rozchodzi się wiadomość o tym, kto urządza wieczorem imprezę. Szkoła to błyszczyk do warg w odpowiednim kolorze, pożyczony od przyjaciółki przed francuskim na który chodzi się razem z przystojnym chłopakiem z Ohio. Szkoła to bycie na ustach wszystkich i udawanie, że jest się ponad wszelkie zachwyty.*

Wiecie, zabierając się za tę recenzję zastanawiałam się czy jest jakaś piosenka, która pasowałaby do tej lektury. Muzyka i książki to dwie z moich pasji, więc to nic dziwnego, często tak robię. Ale tym razem postanowiłam podzielić się z Wami moim wyborem i zdecydowałam, że do tej powieści pasuje duet Kelly i Ozzy'ego Osbourne - Changes. Może niektórym ten wybór nie pasuje, ale dla mnie jest w sam raz. Relacja ojciec-córka jest tu w stu procentach zachowana.
Oczywiście jak wszystkie inne książki Jodi Picoult ta wyszła jej mistrzowsko. Na pewno zostawi we mnie swój ślad.

*wszystkie cytaty pochodzą c książki Dziesiąty krąg. Ktoś, kto wypożyczył tę książkę przede mną był tak miły, że podkreślił wszystkie dobre cytaty. Dziękuję bardzo!

17 gru 2013

Mózg Kennedy'ego - Henning Mankell

Tytuł: Mózg Kennedy'ego
Autor: Henning Mankell
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 410
Ocena: 4/6
 Henninga Mankella i jego książki miałam okazję poznać już dość dobrze. Po powieści tego autora mogłabym sięgać w ciemno, bez uprzedniego czytania opinii o danej pozycji. Tak też było w przypadku tej książki. Po prostu wypatrzyłam ją w bibliotece i wzięłam z nadzieją na dobry kryminał, którym do tej pory raczył mnie Henning Mankell.

Poznajemy Louise Cantor, archeolożkę, która wybiera się z wizytą do syna. Niestety znajduje go martwego w jego mieszkaniu. To wydarzenie wywraca życie Louise do góry nogami. Po żałobie którą odbyła, kobieta wyrusza na poszukiwania ojca syna, żeby poinformować go o śmierci Henryka. Jej "przygody" kierują ją aż na Czarny Ląd. Do samego serca Afryki. Czy tam znajdzie prawdę o rzekomo "samobójczej" śmierci syna?

Ten kryminał Mankella jest inny niż wszystkie.
Po pierwsze, nie ma tu Kurta Wallandera, którego postać bardzo polubiłam przy okazji czytania Piątej kobiety czy Nim nadejdzie mróz. Jest to książka, w której ani jednym słowem nie jest wspomniany ten bohater. Zupełnie odmienna historia.
Początkowo mnie to zniechęciło, bo do komisarza się przywiązałam i myślałam, że kryminał bez niego to już nie będzie kryminał. I nie pomyliłam się.
Po tytule, opisie z tyłu książki i po ciekawie zapowiadającym się wstępie spodziewałam się czegoś więcej. Czarna seria zobowiązuje do innych mrocznych elementów, aniżeli ciemnoskóry mężczyzna na okładce.
Jest to bardziej powieść społeczno-obyczajowa, aniżeli kryminał w stylu Henninga Mankella. Książka w ogóle do tego autora niepodobna.

Aczkolwiek mimo tychże wad, opowieść mnie wciągnęła. Doprawdy zainteresowały mnie dalsze poszukiwania zdesperowanej matki, która za wszelką cenę chcę udowodnić szwedzkiej policji, ale także samej sobie, że jej syn nie był zdolny do popełnienia samobójstwa, mimo iż wszystkie dowody twardo na to wskazują.
Znaczna część akcji dzieje się w Afryce. I przyznam, że bardzo mi się to podobało. Kryminał szwedzki, ale akcja dzieje się w Afryce - połączenie, które przypadło mi do gustu.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to mam do niej kilka zastrzeżeń.
Po pierwsze: za mało kryminału w kryminale. Wstęp zapowiadał się dobrze, była nuta tajemniczości i interesująca zagadka mózgu prezydenta Kennedy'ego do rozwiązania, co muszę przyznać, intrygowało mnie w tej książce najbardziej. Niestety, wątek zaginionego narządu nie jest zbyt rozbudowany. Parę informacji na początku, wtrącenie w środku i nierozwiązana zagadka do końca książki... Przykre, bo ten wątek miał potencjał.
Poza tym zakończenie, które szczerze mnie rozczarowało. NIC nie zostało wyjaśnione, no chyba że, ta powieść była tak zawiła i skomplikowana, że ja nie znalazłam odpowiedzi na żadne z ważnych pytań, nie mówią o rzekomym "samobójstwie" Henryka.

Słowem podsumowania pragnę Was ostrzec, iż nie jest to kryminał, jakiego można się spodziewać po Henningu Mankellu. Jeśli spodziewacie się dreszczyku emocji czy czegoś w tym stylu, to nie ta książka. Aczkolwiek, jeśli jesteście fanami tego autora i jesteście ciekawi, jak wypadł pisząc tę książkę to Wam ją polecę. Bowiem musicie wiedzieć, iż ta książka nie jest zła, nudna czy jakaś beznadziejna. Nie, ona po prostu nie jestem kryminałem i tym, czego po Mankellu można się było spodziewać. Jest to dobra książka, której fabuła nas wciąga i szybko i przyjemnie się ją czyta. Niesie ona ze sobą coś więcej niż puste słowa nadrukowane na kartki. To jest jakieś przesłanie. Ta powieść chce zwrócić naszą uwagę na losy ludzi w Afryce, na ludzi, którzy w tym kraju chorują na AIDS. Pod tym względem zdecydowanie warto tę książkę przeczytać.

1 gru 2013

Zamieć śnieżna i woń migdałów - Camilla Lackberg

Tytuł: Zamieć śnieżna i woń migdałów
Autor: Camilla Lackberg
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 142
Ocena: 3/6
Całkiem niedawno przeżyłam swoje pierwsze spotkanie z twórczością Camilli Lackberg. Było to spotkanie całkiem udane, które pozostawiło po sobie same miłe wspomnienia. Z wielkim optymizmem więc wypożyczyłam kolejną z książek tej skandynawskiej autorki, czyli Zamieć śnieżną i woń migdałów.

Martin Mohlin wraz ze swoją nową dziewczyną jadą na święta na wyspę Valo, do pensjonatu, w którym mieszka rodzina młodej kobiety. Policjant poznaje tam rodzinę swojej wybranki, aczkolwiek jest to spotkanie dość... osobliwe. Bowiem przy kolacji umiera senior rodu Ruben. Od razu wychodzi na jaw, iż ktoś go otruł. Wkrótce rodziną wstrząsa kolejna tragedia, a z wyspy nie można się wydostać. Jakiego rozwiązania doczeka się ta tajemnica?

Powieścią tego nazwać nie można. Jest to raczej krótkie opowiadanie, nowela. Coś w stylu Agathy Christie, więc pod tym względem jak najbardziej przypadło mi do gustu.
Kolejnym plusem jest również fakt, iż czyta się tę historię bardzo szybko. Wystarczy praktycznie jeden wieczór.
Niestety - moim skromnym zdaniem - kryminałem tego nazwać nie można. Dla mnie to jest jakieś takie bezpłciowe.
Fabuła banalna, nasze oczy tylko ślizgają się po kartkach i nic z tego nie wynosimy. Wiele scen byłam w stanie przewidzieć, wszystko mnie nudziło. Żadnego polotu.
Aczkolwiek można to było jakoś lepiej wykorzystać. Mam wrażenie, iż autorką pisała tę historię na czas, z zegarkiem w ręku. Oby tylko zmieścić się w przedziale czasowym, a co z tego wyjdzie to już nie moja broszka. Jak wspomniałam był potencjał, ale na dłuższą powieść.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek ocenią tak nisko jakikolwiek kryminał, a po Camilli Lackberg to naprawdę spodziewałam się czegoś więcej. Cóż, teraz się zawiodłam, ale nie mam zamiaru rezygnować z innych powieści tej autorki. Wydaje mi się, że są one zdecydowanie lepsze.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...