30 lip 2013

Monster High: Upiorna szkoła - Lisi Harrison

Tytuł: Monster High: Upiorna szkoła
Seria: Monster High
Autor: Lisi Harrison
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 275
Ocena: 4.5/6
Nie bądź jak inni - wyróżniaj się z tłumu!

Każdy z nasz na pewno dobrze wie, jak w dzisiejszych czasach trudno jest być oryginalny. Nie chodzi o to, że nasza wyobraźnia się wyczerpała, bo to chyba nie nastąpi nigdy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie wyobraźnia jest tu problem, a inni ludzie. Zwracamy teraz bardzo dużą uwagę na opinię innych i często tłamsimy w sobie nasze prawdziwe ja. Boimy się "krzywego" spojrzenia innych członków społeczeństwa, boimy się być kolorowi, oryginalni, indywidualni. Wolimy wtapiać się w tłum i nie zwracać na siebie uwagi, bo tak jest nam wygodniej. Ale jak od każdej reguł, tak i od tej są pewne wyjątki.

Merston High to zwyczajna szkoła... Nie, wróć. To nie jest zwyczajna szkoła. Tutaj z normalnymi uczniami mieszają się potwory, które pod warstwą makijażu i ubrań kryją swoje prawdziwe oblicze. Ale spokojnie, te potwory są niegroźne. Niejednokrotnie są milsze i bardziej tolerancyjne od normalsów, których jakby nie było w szkole jest większość. A te przemiłe... stwory po prostu chcą przestać się ukrywać. Czy to źle, że chcą pokazać innym swoją naturę? I uwierzcie, nie jest ona taka, jaką przedstawiają horrory, Tutaj wampir nie wpije się w Twoją szyję. Ten wampir chce po prostu normalnie żyć.

 Pamiętacie może, jak recenzowałam drugą część z serii Monster High? Było to książka pod tytułem Upiór z sąsiedztwa . Nie przejmowałam się kolejnością w jakiej będę czytać poszczególne części, bo są one od siebie całkowicie niezależne. Co prawda, w drugim tomie są wzmianki na temat pierwszej części i tego co się w niej działo, ale nie przeszkadza nam to w zrozumieniu dziejących się wydarzeń.

Seria Monster High jest przeznaczona głównie dla nastolatek, tak do czternastego - piętnastego roku życia. Oczywiście są to moje odczucia po zapoznaniu się z książką. Bo to już wolna wola każdego z Was, czy będziecie chcieli po tę książkę sięgnąć.
Tak jak mówiłam, książki te są skierowane głównie do tych młodszych dziewczyn, ale tez takich, które potrafią już czytać i rozumieją o co w książce chodzi. Bo wbrew pozorom książka ta niesie w sobie pewien subtelny przekaz. Mianowicie, chodzi o tolerancję. Oczywiście na co dzień nie chodzą z nami do szkół potwory (chociaż, kto wie?), ale jest ukazanie problemu w sposób zrozumiały dla młodego Czytelnika. Bo wydaje mi się, że lepiej zrozumie on problem tolerancji wytłumaczony na przyjaznych potworach, aniżeli zostanie mu ten problem przedstawiony "po dorosłemu".

Całość jest przyjemna i łatwa w odbiorze. Bez większego problemu zrozumiemy fabułę książki i szybko się w nią wciągniemy. To, że książka napisana jest prostym, klarownym językiem dodatkowo wspomaga nasz komfort czytania.
Jest to lektura niezobowiązująca nas do większego wysiłku. Czyta się ją lekko i przyjemnie. Jeden, góra dwa, wieczory i już jesteśmy po lekturze.
Warto również wspomnieć, że na podstawie książek powstałą również bajka. 
Mogę polecić tę książkę wszystkim zainteresowanym. Miło spędziłam czas z potworami z Monster High.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

29 lip 2013

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje: Eutanazja.

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje - cykl cotygodniowych dyskusji, które mają na celu poznanie opinii innych na dany temat.
Nie przeklinamy, wypowiadamy się na dany temat, szanujemy innych uczestników dyskusji.
Jasne? No to zaczynamy.




Eutanazja

Eutanazja. Temat trudny i kontrowersyjny. Zdaję sobie z tego sprawę i nie piszę tego posta, żeby się z kimś wykłócać i przekonywać do swoich racji. Nie, mimo że temat jest kontrowersyjny, to ja i tak chcę poznać Wasze zdanie, bo takie tematy również trzeba poruszać, prawda? Świat nie jest różowy, a ja jestem ciekawska.

Eutanazja - przyspieszenie lub niezapobieganie śmierci w celu skrócenia cierpień chorego człowieka. Czasami eutanazję określa się jako rodzaj zabójstwa. Można też ją zdefiniować jako działanie występujące zawsze za zgodą umierającej osoby. (wikipedia)

Już wiecie, co to jest eutanazja, tak? Dobrze, w takim razie przechodzimy do prawidłowej treści.
Pewnie nie jeden/jedna z Was, słyszał/słyszała różne polityczne dyskusje, czy też wypowiedzi duchownych, bo Kościół odgrywa tu znaczącą rolę, na temat tego karalnego w naszym kraju czynu. 
Zdania są podzielona: jedni ą za, a drudzy przeciw temu zabiegowi. A jakie jest moje zdanie? Wasze zdanie? Jakie ą argumenty przemawiające za zdaniem każdego z nas?

Ja jestem za eutanazją. Pewnie znajdzie się ktoś, kto może teraz źle o mnie pomyśleć, ale ja jedynie pragnę podzielić się swoim zdanie, a nie kogoś denerwować.
Tak jak mówiłam - jestem za eutanazją. Dlaczego? Uważam, że każdy ma prawo żyć godnie, a jeśli wie, że już nie wyjdzie z ciężkiej choroby, czy chce ukrócić swoje cierpienia, ma również prawo poprosić kogoś o dokonania na nim eutanazji. Jest to wolna wola każdego człowieka, nikt mu tego nie nakazuje. Można to uznać za ostatnią wolę, którą należy spełniać. Rozumiem obiekcje, które może mieć osoba, mająca zdanie odmienne od mojego. Rozumiem dlaczego. Ludzie wierzący, uważają, że jest to grzech i marnowanie daru otrzymanego od Boga. Ale czy Bóg nie dał nam także wolnej woli? 
Rozumiem ludzi, którzy wciąż mają nadzieję na powrót chorego do zdrowia. Rozumiem ludzi, którzy nie chcą mieć wyrzutów sumienia. Rozumiem to wszystko. Ale pomyślcie, co myśli i czuje osoba, będąca praktycznie warzywem? Co myśli i czuje osoba umierająca długo i boleśnie? Czy chciałaby tak cierpieć? Czy chciałaby, żeby w takim stanie widzieli ją bliscy?  

Nie mogę Wam teraz powiedzieć, czy dokonałabym eutanazji na kimś bliskim. W tej chwili, w tym momencie. Takiej decyzji nigdy nie podejmowałam i mam nadzieję nigdy jej nie podejmować. Nikomu tego nie życzę. Myślę jednak, że spełniłabym ostatnią wolę osoby, którą kocham. 

Zapraszam do dyskusji! 

27 lip 2013

Pretty Little Liars II Bez skazy - Sara Shepard

Tytuł: Pretty Little Liars II Bez skazy
Autor: Sara Shepard
Seria: Pretty Little Liars
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 311
Ocena: 5/6
Seria Pretty Little Liars rozpoczęła się tomem zatytułowanym Kłamczuchy, w którym to jedna z pięciu przyjaźniących się ze sobą dziewczyn ginie. Alison była "przywódczynią" grupy popularnych w szkole dziewczyn: Hanny, Arii, Emily i Spencer. Pięć różnych charakterów. Pięć różnych przyjaźni. Jeden wspólny strach. Kim jest A. ?

Nie cieszcie się za wcześnie. To jeszcze nie koniec.
                                                                           A.

W drugim tomie śledztwo w sprawie zaginięcia Alison DiLaurentis nieco przyspiesza. Do miasta wraca Toby wraz ze swoją niewidomą siostrą Jenną. Co to oznacza, oprócz kolejnych kłopotów. Czy Toby wrócił, żeby zemścić się na dziewczynach za krzywdę, jaką wyrządziły jego siostrze? Czy po odnalezieniu ciała tajemnicze sms'y od również tajemniczej/tajemniczego A. się skończą?

Gdyby tylko starczyło Wam inteligencji, już dawno byście wiedziały, kim jestem. Biedne głuptaski, musi być wam strasznie wstyd. W rozwiązaniu tej zagadki nie mogę wam pomóc - przez nasze cztery kłamczuchy mam pełne ręce roboty. Ale w nagrodę za Waszą cierpliwość coś wam podpowiem: choć podpisuję się jednym ,,A'', mam ich w imieniu więcej. Całusy!
                                                                                                                                                             A.

W Bez skazy akcja zdecydowanie nie zwalnia i jest jeszcze więcej zagadek, aniżeli w tomie pierwszym. Wciąż nie wiemy kim jest ,,A''. Dziewczyny mają podejrzanego, ale sami jesteście w stanie domyślić się, iż ich założenia są błędne. Wracamy więc do punktu wyjścia. Kto szantażuje dziewczyny? Kto trzyma w garści połowę mieszkańców Rosewood? Kto chce zniszczyć "niewinne" nastolatki?
Tego w tym tomie się nie dowiemy...

Wciąż tu jestem, suki. I wiem o wszystkim.
                                                                      A. 

Bez skazy czytało mi się równie szybko, jak Kłamczuchy. Nie, przepraszam - ja tej książki nie czytałam, ja ją pochłonęłam! I choć fabuła wydaje się być banalna - cztery nastolatki, życie w liceum i jedna wredna osoba, która chce im zaszkodzić - to wcale taka nie jest. Kto czytał, ten wie (a kto jeszcze nie czytał, niech jak najprędzej to nadrobi), że cała akcja jest zdecydowanie bardziej dopracowana, aniżeli mogłoby się wydawać. Wszystkie intrygi, wszystkie zamieszane w to osoby - to wszystko są szczegóły, które składają się na wcale niebanalną historię czterech (a może wciąż pięciu?) przyjaciółek.

PS Zastanawiasz się, kim jestem? Jestem bliżej, niż myślisz.
                                                                                                A.

Jedyne co wydaje się być nieprawdopodobne w tej serii, to to, że tajemnicza osoba, podpisująca się jako ,,A'' wie wszystko o wszystkich mieszkańcach małego miasteczka. Śledzi każdy krok Hanny, Arii, Spencer i Emily. Wiadomo - fikcja literacka. Ale wiecie co? Takie nieprawdopodobne sytuacje mi się podobają. To czyni tę serię jeszcze bardziej ciekawą!

Wiem o wszystkim. Mogę cię ZNISZCZYĆ.
                                                                  A.

Całość jest podzielona na rozdziały, z których każdy jest prowadzony przez inną z dziewczyn. Podoba mi się to, bo o wiele lepiej ocenić mi daną sytuację, jeśli nie jestem prowadzona przez narratora trzecioosobowego.
Jak na młodzieżowe książki przystało, także i te pisane są prosty, klarownym językiem. Łatwy jest więc do zrozumienia dla każdego. I chyba tego się od takich pozycji wymaga, prawda? Chcemy, żeby były lekkie, łatwe w odbiorze, żebyśmy nie musieli za bardzo się "męczyć" w czasie czytania.
Taka właśnie jest seria Pretty Little Liars. Pozornie bez głębszego przekazu, ale jednak potrafiąca zwrócić naszą uwagę. Polecam!

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Seria PLL:
Kłamczuchy
Bez skazy

26 lip 2013

Ahoj, przygodo!

Witam Was postem innym niż zwykle. ie jest to ani recenzja, ani stosik, ani żadna blogowa zabawa. Dziś mam dla Was zdjęcia w mojej wczorajszej wycieczki do Krakowa.
Muszę przyznać, że było bardzo fajnie. Zwiedziłam rynek, byłam na Wawelu, płynęłam gondolą po Wiśle... Po prostu było cudnie!
Architektura Krakowa mnie zachwyciła. Te wszystkie zabytkowe budynki i urocze uliczki wywarły na mnie niesamowite wrażenie.
Oczywiście turystów było bardzo dużo. Częściej słyszałam tam nawet obce języki, aniżeli nasz ojczysty.
Przeszłam się po Galerii Krakowskiej, gdzie ludzi również nie brakowało. Byłam też w księgarni na krakowskim rynku, ale niestety nic nie kupiłam, bo pieniędzy miałam za mało. Ale książek tam było mnóstwo! Od tych najnowszych do tych trochę starszych. Do wyboru, do koloru!
Dobrze, nie będę Was już nudzić, pooglądajcie zdjęcia.
(przepraszam za jakość :P)


Moja wycieczka tutaj się zaczęła i tutaj skończyła




Trafiłam na to miejsce cudem. Szukałam taniego miejsca, w którym mogę zjeść bez obaw o zatrucie pokarmowe. I trafiłam! Świetne sałatki i kanapki - bardzo tanio :) Do tego miejsce urocze :) 

Dodaj napis

Nie potrafiłabym tak długo ustać. Podziwiam tę panią :)

Rejs gondolą po Wiśle i widok na Wawel :)













Moja ulubiona księgarnia

Nie dodaję już więcej zdjęć, choć mam ich jeszcze dużo! Dodałam już ich dość, mieliście co oglądać.
Pozdrawiam! :}

23 lip 2013

Wybrani - C. J. Daugherty

Tytuł: Wybrani
Autor: C. J. Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 431
Ocena: 6/6
Wybrani to książka rozpoczynająca dobrze zapowiadającą się trylogię. Książka ta odniosła dość duży sukces. Została przetłumaczona na 18 języków i cały czas zjednuje sobie rzesze fanów na całym świecie. Po tyk, jak Wybrani zebrali tak dużo pozytywnych recenzji sama postanowiłam sięgnąć po tę intrygującą powieść. Na początku podchodziłam do niej dość sceptycznie, gdyż nie byłam pewna czy trafi ona w moje gusty. Po przeczytaniu zaledwie pierwszego rozdziału wiedziałam, iż moje wątpliwości i obawy były całkowicie nieuzasadnione i już tego samego dnia nie mogłam się od tej książki oderwać. Czym oczarowali mnie Wybrani? O tym właśnie zaraz Wam opowiem.

Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz?

Alle trafia do Akademii Cimmerii po tym, jak kolejny raz została aresztowana. Rodzice sobie z nią nie radzą, więc postanawiają ją oddać do internatu, by tam przemyślała to, co zrobiła i zmieniła swoje zachowanie. Jest jednak coś, co dziewczynę w tym wszystkim niepokoi. Nie wie dokąd jedzie, wszystko co związane z tą szkołą rodzice starają się przed nią ukryć. Nigdy dotąd nie czytała o Akademii Cimmeria. Czy ten wyjazd wyjdzie jej na dobre?
Po kilku dniach pobytu Allie w Akademii dochodzi do tajemniczych wydarzeń, które nie dadzą jej spokoju przez cały jej pobyt.  Kto okaże się jej obrońcą: przystojny i sympatyczny Sylvain czy odpychający i snobistyczny Carter?

Z całych sił postaram się powstrzymać swój zachwyt na tą książką, co będzie naprawdę trudne, żeby w miarę jak najlepiej oddać Wam jej plusy i minusy. Nie pomaga mi w tym jednak fakt, iż plusów jest tu zdecydowana większość, a minusów nie ma tu praktycznie w ogóle. 

Zacznijmy od bohaterów. Jest ich tu dość sporo, ale przedstawię Wam ich skrótowo.
Cała akcja dzieje się wokół Allie. Zbuntowana nastolatka, która trafia do internatu ze względu na swoje wybryki. Rodzice mają nadzieję, że podczas swoje pobytu w Akademii ich córka przemyśli swoje zachowanie i zmieni się. Nie przypuszczają jednak, że po skończonym semestrze wróci do nich całkiem inna osoba. Dojrzalsza, wystraszona wydarzeniami, które miały miejsce w Cimmerii, ale przede wszystkim zakochana. Ale w kim? W Sylvainie, który zdobył jej serce już przy pierwszym spotkaniu czy w Carterze, w którym jest coś ujmującego, co zostaje niestety doskonale maskowane pod maską aroganta?
Obaj chłopcy mają w sobie to coś, co ciągnie do nich mnóstwo dziewczyn, ale to Allie jest dla obu tak samo ważna. Możemy więc liczyć na ciekawy rozwój wydarzeń, jeśli chodzi o ten trójkąt miłosny. Dostarczy nam on sporo wrażeń, a niespełnionym romantyczkom kolejnych bohaterów literackich, w których zakochają się bez pamięci.
Mamy więc już Allie, Sylvaina i Cartera, ale to nie koniec barwnej palety bohaterów. Jest także Katie - dziewczyna, którą można znaleźć w większości szkół i to nie tylko w tych przedstawionych w książkach. Otoczona wianuszkiem "wiernych przyjaciółek", zawsze wyfiokowana, idealna fryzura, makijaż i strój. Zgadnijcie, kto jest teraz jej wrogiem numer jeden? Nowa dziewczyna, w której zakochał się Sylvain - chłopak dający kosza Katie...
Jo. Pierwsza prawdziwa przyjaciółka, jaką Allie ma okazję zdobyć w nowej szkole. Na początku wszystko układa się świetnie. Wspólne spacery, sekrety, czesanie się, malowanie i ubieranie na bal, na który także wybierają się razem. Co zniszczy tę dobrze zapowiadającą się przyjaźń? Okrutne plotki i wykorzystywanie.
Tak pokrótce wyglądają bohaterowie Wybranych. Zapowiada się interesująco, prawda? 

Powiem Wam, że nie spodziewałam się tak dobrze i umiejętnie poprowadzonej i przemyślanej akcji. Z tego co zdołałam wyczytać, książka Wybrani to debiut autorki, który wyszedł jej wprost fe-no-me-nal-nie! 
Najbardziej przypadł mi do gustu wątek miłosny (ach, ten romantyzm), który może nie tak oryginalny, jak cała fabuła, ale i tak ujmujący i mający ten sam czar, nawet po tysiąckrotnym powieleniu.
Nie ma w tej książce czegoś, co by mi się nie podobało ( no może to, że wszystkie tomy nie zostały wydane jeden po drugim). Tajemnica, która krąży w okół całej szkoły, uczniów i nawet rodziny Allie jest szalenie intrygująca. I mimo tego, iż uchylają nam rąbka tajemnicy, my i tak dalej nie wiemy o co chodzi. I wiecie co? Nie irytuje i nie frustruje mnie to! Mam powód, żeby z niecierpliwością czekać na kolejną część i znów pochłonąć ją w przeciągu dwóch dni.
Jest tak, że cała tajemnica jest nam stopniowo dawkowana, jak... jak kroplówka. I wcale się nie zdziwię, jeśli wszystko zostanie nam jasno i klarownie wytłumaczone dopiero w ostatnim tomie. 
Mam tylko nadzieję, że kontynuacje nie dorównają poziomem pierwszej części.

Właściwie szachy tylko w części są grą. Szachy to wojna.

Język powieści jest prosty i łatwy w odbiorze dla młodego Czytelnika. Jest to bowiem książka skierowana głównie do młodzieży, jednak nie jest to jedyna grupa, która pokocha tę książkę. 
Akcja na początku nie gna na łeb, na szyję. Na pierwszych stronach jesteśmy we wszystko stopniowo wprowadzani. Razem z Allie poznajemy szkołę, aklimatyzujemy się w niej, nawiązujemy pierwszy znajomości i przeżywamy swoją pierwszą miłość. Dopiero później akcja nabiera rozpędu, a my nie potrafimy oderwać się od czytania.

Ojej, bez ochów i achów się nie obyło, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Książka ta, jest bowiem cudowna! Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej, intrygującej i wciągającej książki! Tego mi było trzeba.
Polecam Wam tę książkę z całego serducha! Niecierpliwie wyczekują kolejnej części, która swoją premierę ma podobno dopiero 25 września.

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

22 lip 2013

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje: Polscy autorzy

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje - cykl cotygodniowych dyskusji, które mają na celu poznanie opinii innych na dany temat.
Nie przeklinamy, wypowiadamy się na dany temat, szanujemy innych uczestników dyskusji.
Jasne? No to zaczynamy,











Polscy autorzy

 Temat, który na pewno niejednokrotnie był już gdzieś poruszamy. Dlatego, teraz apel do uczestników dyskusji, jeśli masz zamiar napisać tylko, że temat wałkowany był już wielokrotnie (lecz nie na moim blogu) i nie wnosisz do dyskusji nic poza tym - nie pisz w ogóle.

Dzisiaj na tapecie są polscy autorzy. A o co dokładnie mi chodzi? O dystans jaki powinni mieć do negatywnych recenzji swoich książek. Oczywiście, nie jest to miłe, jeśli kto krytykuje Wasze dzieło, ale kiedy jest to krytyka konstruktywna, poparta czymś prawdziwym, to ja nie widzę powodu, żeby się tak oburzać.
Pewnie nie jeden/jedna z Was słyszała przynajmniej o sytuacji, kiedy recenzent czy recenzentka zostali wręcz obrażani przez autora (czy czasem także przez bliskich jego przyjaciół, rodzinę) za to, iż napisałam negatywną opinię o jego książce. I to jest właśnie dla mnie chore. Ja rozumiem - nie zgadzać się z czyjąś opinią. Wtedy można zapytać dlaczego ten ktoś napisał tak, a nie inaczej, wysłuchać jego racji i przedstawić swoje. Ale żeby od razu tak naskakiwać i obrażać? Zachowanie godne pożałowania. Jak dzieci...

I ja nie wiem skąd się tacy autorzy biorą. Oczywiste jest, że jeśli wystawiam coś na widok publiczny, w tej sytuacji, jeśli wydaję książkę, to nie musimy się ona podobać wszystkim ludziom. Każdy ma inny gust, inne oczekiwania wobec danego utworu, a to, że pojawiło się kilka pozytywnych recenzji, nie znaczy, że będą one takie zawsze. Zawsze trafi się ktoś, komu coś się nie spodoba. Miałam taką sytuację przy recenzowania popularnej książki Gwiazd naszych wina. Wszyscy strasznie tę książkę zachwalali - zachwalają do dziś - a ja ją przeczytałam i powiem Wam, że szału nie było. Nie było ochów i achów, jak u innych.hejterzy, którzy powiedzą, że nie potrafię docenić "geniuszu" tej książki itp.. Ale wiecie co? Nikt taki się nie pojawił. Nikt mnie bezpodstawnie nie krytykował, a kto miał zdanie odmienne od mojego - po prostu to napisał. Kulturalnie. 
Pojawił się pod tą recenzją komentarz, gdzie ktoś napisał, że to chyba pierwsza negatywna recenzja tej książki, jaką czyta. I publikując ten tekst byłam świadoma, że może on zostać źle odebrany. Zaraz pewnie znajdą się
I czy autorzy tak nie mogą? Tutaj, w blogosferze, jesteśmy młodsi i może mniej dojrzali od osób publikujących swoje książki, a potrafimy się zachować kulturalnie. A dorośli ludzie tego nie potrafią?

Mnie na szczęście taka nieprzyjemna sytuacja się nie przydarzyła i mam nadzieję, że nigdy nie przydarzy. Miałam okazję recenzować kilka książek naszych rodzimych autorów i były to recenzja w większość pozytywne, więc nikt nie miał powodu na mnie naskakiwać. I nie ma też powodu naskakiwać na kogoś, kto napisze recenzję negatywną. Ludzie, zrozumcie! Nie możemy na siłę przekonywać innych do swoich racji. Każdy ma prawo mieć odmienne zdanie od naszego.

A czy Wam zdarzyła się kiedyś taka sytuacja? Jak na nią zareagowaliście? Uważacie zachowanie takich autorów i autorek za słuszne?

Zapraszam do dyskusji!

17 lip 2013

Sklep na Blossom Street - Debbie Macomber

Tytuł: Sklep na Blossom Street
Autor: Debbie Macomber
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Ilość stron: 398
Ocena: 6/6
Lubimy obyczajówki, prawda? łatwe, lekkie i przyjemne czytadła, niewymagające od nas zbyt dużego wysiłku. Ale czy książka obyczajowa może być łatwa, lekka i przyjemna i jednocześnie poruszająca ważne tematy? Czy takie połączenie istnieje, a jeśli istnieje, to czy dobrze wypadnie? Odpowiedzią jest ta książka. Sklep na Blossom Street to doskonałe połączenie wyżej wymienionych elementów. Pod przykrywką jasnej, uroczej okładki kryją się ludzkie dramaty, tragedie i kłopoty. Oczywiście nie brak też pozytywnych sytuacji, dzięki którym książka jest kontrastowa i nie jest do przesady przygnębiająca.

Poznajemy historię czterech kobiet.
Lydia - zaczyna od nowa, po tym, jak dwa razy zachorowała na raka. Na Blossom Street otwiera Świat Włóczek, sklep, który ma odmienić jej życie.
Jacquline Donovan - kobieta, która nie znosi swojej szefowej. Jak ona śmiała zajść w ciąże z jej synem?! Czy uda jej się przełamać i polubić Tammie Lee? Dla syna i wnuczki.
Carol Girard - stara się o dziecko, jednak po dwóch nieudanych próbach in vitro wątpi już w sukces trzeciej. Czy powiedzonko do trzech razy sztuka sprawdzi się w tym przypadku?
Alix Townsend - buntowniczka z wyboru czy od urodzenia? Po tym, jak była zaniedbywana przez rodziców, teraz trudno jej zbudować normalną relację z drugim człowiekiem. Czy koleżanki z lekcji robienia na drutach pomogą jej się z tym uporać?

Cztery obce sobie kobiety. Cztery zupełnie odrębne i niepowiązane ze sobą historie. Czy uczestniczki - i prowadząca - lekcji robót na drutach odnajdą wspólny język i się dogadają?

Zakochałam się w tej książce i postanowiłam ją przeczytać, jak tylko ujrzałam tę cudną okładkę w księgarni. Nie kupiłam jej tylko dlatego, że nie miałam wtedy wystarczająco dużo gotówki. Potem jakoś się to odwlekało, a to zapomniałam, a to znów brak funduszy. Ale co się odwlecze, to ie uciecze! Wypatrzyłam Sklep na Blossom Street na bibliotecznej półce i od razu wypożyczyłam. Po prostu wiedziałam, że ta książka nie może mnie zawieść!

Zacznijmy od bohaterek, które są niesamowicie pozytywne, mimo tego, co je spotkało. Są kobietami, które warto naśladować i myśleć równie pozytywnie, jak one. Mają za sobą wiele trudnych sytuacji, porażek, wpadek, ale mimo to radzą sobie z nimi. Raz lepiej, raz gorzej, ale sobie radzą. Pozazdrościć.
Mimo tak idyllicznego przedstawienia bohaterek, książki traktuje o poważnych sprawach. Między innymi o chorobie, jaką jest rak i wszystkim, co z tym związane. Jest również mowa o niechcianej ciąży, o trudnych relacjach rodzinnych i wzajemnych żalach i wreszcie o chęci posiadania dzieci. O chęci ich posiadania, ale niemocy spełnienia tego marzenia. Bo jak to jest być w takiej sytuacji? Każdy z nas zna to uczucie, kiedy chce coś mieć, ale nie może tego zdobyć. Połączmy tą z siłą instynktu macierzyńskiego, a wyjdzie bagaż, który prowadzi do depresji, rozwodu czy innej tragedii.

Pomimo poruszania trudnych tematów, książka jest utrzymana w sympatycznym i przytulnym klimacie. A co oznacza przytulna książka, jaka jest? Sięgnie po Sklep na Blossom Street, a znajdziecie definicję.
Nie jest to powieść sensacyjna, więc na pędzącą fabułę nie mamy co liczyć. Jest to obyczajowa powieść dla Pań - oczywiście Panom nie wzbraniam sięgać, ale...  - przy której mogą się one zrelaksować i odprężyć, a jednocześnie zastanowić nad życiowymi priorytetami.
Całość podzielona jest na rozdziały prowadzone kolejne przez cztery główne bohaterki. Ciekawe jest to, że tylko rozdziały poświęcone Lydii prowadzone są w narracji pierwszoosobowej, przez Lydię właśnie, a wszystkie inne rozdziały prowadzone są w narracji trzecioosobowej. Uważam, iż ten zabieg zasługuje na uwagę, gdyż potrzebuje on dużego skupienia, by nie popełnić błędu.

W końcówce mojej recenzji pragnę jeszcze raz - jeśli do tej pory nie poczułyście się zachęcone - sięgnąć po tę cudowną książkę. Gwarantuję Wam mile spędzony czas, a spotkanie z tą lekturą na pewno będziecie mile wspominały.

Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

16 lip 2013

Stosik ;)

Cześć! Dzisiaj pochwalę Wam się moimi ostatnimi zdobyczami. Nie są to książki, które doszły do mojej biblioteczki od ostatniego stosiku, a są to zbiory z tego miesiąca.
Miłego oglądania :)

Z biblioteki :)
 Książki wypożyczone z biblioteki:
Pretty Little Liars. Bez skazy. - Sara Shepard; wczoraj zaczęłam, dziś już kończę. Drugi tom serii o Kłamczuchach, nie zaniżył poziomu tomu pierwszego.
Milczenie owiec - Thomas Harris; książka, którą chciałam przeczytać już od dawna, ale tak naprawdę nie wiem o czym ona jest.
Anioły i demony - Dan Brown; po mistrzowskim Kodzie Leonarda da Vinci byłam ciekawa innych powieści tego autora oraz tego, czy również mi się spodobają. Zobaczymy.
Finale - Becca Fitzpatrick; ostatni tom serii Szeptem. Nie mam na tę książkę jakiejś specjalnej ochoty, ale chciałabym tę serię skończyć.
Monster High. Upiorna szkoła. - Lisi Harrison; pierwszy tom z serii Monster High. Ja zaczęłam przygodę z tą serią od tomu drugiego, ale nie przeszkadzało mi to w zrozumieniu treści. Przyjemna lektura, niekoniecznie dla dorosłych.
Skrawki życia - Debbie Macomber; po miłym zaskoczeniu Sklepem na Blossom Street (recenzja wkrótce) zapragnęłam sięgnąć po inne książki tejże autorki. Jestem bardzo ciekawa, jak wypadła w tej książce.

Prywatne :)
 Książki z mojej prywatnej półki:
Wybrani - C. J. Daugherty; książka, której recenzji spodziewajcie się już wkrótce. Wybranych nie czytałam, ja tę książkę pochłonęłam.
Fanaberie - Jolanta Wrońska; książka kupiona na promocji w Weltbildzie. Zaczęłam czytać, ale odłożyłam na rzecz innych książek. Niedługo do niej wrócę.
O czym nigdy nie powiedziała Ci matka -



15 lip 2013

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje: Anoreksja i bulimia.

Druga odsłona kąciak dyskusyjnego Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje. Powiem Wam, że z ostatniego poniedziałku jestem zadowolona. Nie było tak źle, jak się spodziewałam, a i chyba Wam się podobało, co?
W takim razie dziś spotykamy się ponownie.
Mam nadzieję, że i dziś będziecie się wypowiadać tak ochoczo, jak ostatnio, a może nawet będzie Was jeszcze więcej?
Cóż, mam nadzieję.
A o czym dziś będziemy dyskutować?










Anoreksja i bulimia.

Dziś odbiegniemy tematem od blogosfery, książek i wszystkiego, co z tym związane, a skupimy się na problemie dotyczącym zbyt dużej grupy społecznej. Mowa dziś będzie o anoreksji i bulimii - jeszcze chęć posiadania pięknej sylwetki czy już zaburzenia psychiczne?

Pewnie każdy z nas wie na czym polegają obie te choroby: anoreksja i bulimia, ale dla tych, którzy tego nie wiedzą, krótko o tym opowiem.
źródło

Anoreksja to wstręt do jedzenia. Zaczyna się od chęci zgubienia kilku kilogramów czy chęci posiadania płaskiego brzucha. Zaczyna się niewinnie, ale skończyć może się nawet śmiercią. Ale dlaczego, przecież to tylko zdrowe żywienie i ćwiczenia? Na początku tak, ale z czasem dziewczyna czy chłopak, którzy się odchudzają przekraczają cienką granicę między dietą a anoreksją. Często jest tak, że osoba, chorująca na anoreksję widzi siebie o wiele grubszą, aniżeli widzą ją inni. I wtedy są to już zaburzenia psychiczne.
Bulimia to również choroba związana z odchudzaniem i chęcią posiadania atrakcyjnej (?) sylwetki. Polega ona na napadach głodu, które towarzyszą osobom niejedzącym przez jakiś czas. Polega to na tym, iż dziewczyna czy chłopak chcą schudnąć i głodzą się, jednak nadchodzi taki czas, kiedy odczuwają niepohamowany głód i jedzą ogromne ilości jedzenia na raz i chwilę potem je zwracają. Nie dość, że taki sposób "odchudzania" nic nie daje, a powoduje nawet efekt jo-jo to niszczy przełyk i zęby.

Ja chcę tylko zapytać: po co to? Po co takie drastyczne, rygorystyczne diety? Katowanie się godzinami ćwiczeń dziennie, po co to? 
Wszystko przez to, jaki wizerunek "idealnej" kobiety prezentują media. Po wybiegach chodzą, za przeproszeniem, wieszaki, na których każde ubranie wisi. A to wcale nie jest ładne! Wystające kości i sama skóra. A gdzie ciało? Czy mężczyznom podobają się tylko takie kobiety? Czy to one są tymi ideałami, których pragną ówcześni mężczyźni? Chciałabym powiedzieć: oczywiście, że nie! Chciałabym to powiedzieć
źródło
z całą pewnością, ale...? Właśnie, jest "ale". I chciałabym poznać tutaj opinię mężczyzn.
Was, dziewczyny, również proszę o wypowiedzenie się w tym temacie. Czy Wy też dążycie do tego, żeby być takie szczupłe? Powiem Wam, że ja sama ćwiczę i staram się zgubić kilka kilogramów. Ale robię to głównie po to, żeby poczuć się lepiej pod względem psychicznym. Bo chyba to jest ważne, prawda? Ważne jest, żeby robić coś dla siebie, a nie dla opinii innych.
Bo teraz tak jest, że nie robimy nic dla siebie, a robimy to ze względu na opinię innych. Ale czy na tym to polega? Każda z nas chce być ładna i atrakcyjna, ale proszę, jeśli już się odchudzamy to z głową i to samo, jeśli chodzi o ćwiczenia. I nie wierzcie w żadne suplementy diety, które zrobią wszystko za Was! Jeśli sama nie chcesz ćwiczyć czy jeść zdrowiej, żadne cud tabletki nie zrobią tego za Ciebie!

Panie i Panowie proszę Was o wypowiadanie się w tym temacie, bo jestem strasznie ciekawa Waszego zdania na ten temat.

Zapraszam do dyskusji!

Wciąż zależy mi na Waszych głosach. KLIK

13 lip 2013

Kamyk - Joanna Jodełka

Tytuł: Kamyk
Autor: Joanna Jodełka
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 253
Ocena: 3.5/6
Czy lubię polskie kryminały? Cóż, jakby to powiedzieć... Nie przepadam. Nie jest tak, że nasi autorzy są źli czy coś w tym stylu, ja po prostu lubię nieznane. Wolę czytać o tym, jak jest zagranicą, wolę poznawać tamtejszych morderców, jak i metody działania policjantów, którzy mają ich potem złapać. Do polskich autorów nic nie mam, ale to jednak nie to... W takim razie - zapytacie - co mnie skłoniło do sięgnięcia po ten kryminał? Pozytywne i zachęcające recenzje, które w dużej mierze zadecydowały o tym, iż postanowiłam tę książkę przeczytać. Myślę, że gdybym, nie czytając wcześniejszych recenzji, zobaczyła tę książkę na bibliotecznej półce, przeczytała opis i miała do wyboru dziesiątki, a nawet setki innych powieści, tudzież kryminałów, po książkę Kamyk nie sięgnęłabym.

Świat Daniela Kocha nagle legł w gruzach, kiedy to kobieta, z którą spędził noc zostaje postrzelona i leży w ciężkim stanie w szpitalu, a on musi zająć się jego niewidomą córką Kamilą.
Sytuacji nie poprawia fakt, iż napastnicy strzelający do Ewy Kochanowskiej - zabili oni także szefa Daniela Kocha - teraz czyhają na życie jej córki. Czy postawiony w niezręcznej sytuacji mężczyzna odnajdzie się w roli przybranego ojca i uda mu się zapewnić bezpieczeństwo Kamili?

Jest to mój debiut, jeśli chodzi o twórczość Joanny Jodełki. Czu debiut udany? Trudno mi powiedzieć, tak naprawdę. Bohaterowie niby są, akcja jest, wątek kryminalny, morderstwo, tajemnica - ciut słaba, ale jest. Wszystko to dla mnie jakieś takie nijakie.Bez wyrazu, bez koloru, jakby po prostu miało być.
Pierwsze strony książki były dla mnie niezrozumiałe, zawiłe i ciężkie. Szczerze wątpiłam w to, czy uda mi się ten kryminał dokończyć, a nawet jeśli mi się uda, to kiedy to nastąpi. Ale z drugiej strony, nie liczyłam też na zbyt wiele. Nie mam zbyt dużych oczekiwań, jeśli chodzi o naszych rodzimych autorów. W tej książce też nie pokładałam dużych nadziei, jednak żal, że Kamyk niczym mnie nie zaskoczył.

A skoro już mowa o Kamyku. Kamyk to Kamila - moja imienniczka, swoją drogą - córka Ewy Kochanowskiej, która leżąc nieprzytomna w szpitalu nie może zająć się córką. Starsza kobieta, która odwiedza Ewę i opiekuje się jej domem i córką od czasu do czasu, prosi o pomoc z dziewczynką Daniela Kocha - mężczyznę, który spędził z matką niewidomej jedną noc, jest teraz proszony o opiekę nad jej dzieckiem. W dodatku niewidomym! Mężczyzna jednak podejmuje się zadania i od teraz zaczynają się schody. Kamila jest niedostępna. Pragnie mieć matkę i dom tylko dla siebie, po tym jak straciła ojca, nie ufa żądnemu mężczyźnie, w tym Kochowi. Mające wkrótce miejsce wydarzenia diametralnie zmieniają jej opinię o mężczyźnie. Od tej pory staje się on jej bohaterem i z całego serca pragnie, żeby zajął miejsce u boku jej matki.

Fabuła nie powala na kolana, prawdę mówiąc. Podczas czytania pierwszych stron książki bardzo się nudziłam i czekałam na jakiś rozwój wydarzeń, a kiedy on już nastąpił... cóż, fajerwerków nie było.
Wspomniałam już wyżej - wszystko w tej książce jest dla mnie nijakie. Bardzo chciałabym zachwycać się tą pozycją, wychwalać pod niebiosa, ale po prostu nie mogę! Nie mam żadnego punktu zaczepienia, który uzasadniłby moją pozytywną opinię.
Język, którym napisana została powieźć, jest prosty i łatwy w odbiorze, ale czytało mi się jakoś ciężko. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak? Wszyscy się zachwycają, a ja nie widzę czym.
Na plus jedynie zasługuje fakt, iż autorka dobrze czuła się w rolę niewidomej, ale i tutaj znajdzie się jakieś "ale". Nad wyraz rozwinięty zmysł węchu Kamili wydawał mi się wręcz nieprawdopodobny! Rozpoznać kogoś po zapachu wyprysku skórnego? Co prawda, okazał się on wkrótce nowotworem, który Kamyk rozpoznała.
Możemy także przespacerować się po Poznaniu. Autorka umiejętnie opisała nam miejsca, w których mają miejsce poszczególne wydarzenia co zobrazowało i urzeczywistniło nam przebieg akcji.
Są to chyba wszystkie pozytywne aspekty, których dopatrzyłam się w tej książce...

Teraz powinnam powiedzieć czy polecam, czy też nie polecam tej książki, tak? I ja tego nie wiem. Po prostu: ktoś będzie chciał sięgnąć - sięgnie, nie będzie chciał - nie sięgnie.
Nie wiem co to miało wyjść. Thriller? Kryminał? Doprawdy nie wiem, ale wyszło raczej słabo.

Książka dostępna w księgarni Gandalf


Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

11 lip 2013

Mam prośbę!

Kochani! Bardzo Was proszę, abyście głosowali na moją recenzję książki Henninga Mankella "Nim nadejdzie mróz" na tej stronie . Biorę udział w konkursie, gdzie wystarczy tylko kliknąć "Lubię to" obok fragmentu recenzji, żeby mnie uszczęśliwić i dać mi szansę na wygraną. Konkurs trwa do 5 sierpnia, więc jest jeszcze trochę czasu. Z góry dziękuję za każdy oddany głos!

9 lip 2013

Nim nadejdzie mróz - Henning Mankell

Tytuł: Nim nadejdzie mróz
Autor: Henning Mankell
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 539
Ocena: 6/6
Nim nadejdzie mróz to już ostatnia książka z serii o komisarzu Kurcie Wallanderze. Do tej pory z jego postacią spotkałam się raz, przy okazji lektury Piątej kobiety. Cóż, gdyby tamta książka mi się nie podobała to czy sięgnęłabym po tę, kolejną? Odpowiedź jest prosta - nie. A czy to spotkanie ze szwedzkim kryminałem się udało? Zaraz Wam odpowiem.

Linda Wallander, córka dotychczasowego głównego bohatera, pragnie przejąć pałeczkę po ojcu. Niedługo zaczyna swoją pracę w policji. Jednak wcześniej ginie jej przyjaciółka Anna. Dziewczyna niepokoi się o los przyjaciółki, lecz ojciec nie traktuje tej sprawy poważnie. Przyszła policjantka bierze sprawę w swoje ręce. Zaginięciu Anny towarzyszą serie tajemniczych wydarzeń. Morderstwo przypadkowej (?) kobiety, pożary kościołów i napaść na Lindę. Czy teraz sprawa jest na tyle poważna, aby Kurt Wallander zainteresował się zaginięciem przyjaciółki córki? Dokąd zaprowadzi ich trop fanatycznej sekty, na który wpadli?

Aura tajemniczości i niesamowity klimat, które towarzyszą nam w czasie czytania książek Henninga Mankella, są niczym mgła przylegająca do naszego ciała i próbująca wedrzeć się w najgłębsze zakamarki naszego umysłu. Otula już przy pierwszych stronach książki, a odpływa dopiero przy jej zakończeniu. To właśnie sprawia, że kryminały te są tak realistyczne, wciągające i po prostu oczarowują Czytelnika.
Na uwagę zasługuje również fakt, iż autor po mistrzowsku łączy w zakończeniu wszystkie wątki, które na początku wydawały się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Mimo iż na pierwszych stronach powieści akcja nie leci na łeb na szyję, nie nudzimy się. Jesteśmy stopniowa wprowadzani w życie bohaterów, stopniowo rozwija się właściwa akcja, która z czasem nabiera tempa.

Jak to u Henninga Mankella w książkach bywa, tutaj także autor porusza aktualne problemy społeczny. W tej powieści trafiło na sekty religijne. Jak wielką potrafią wyrządzić krzywdę? Jak są silne i do czego zdolne osoby, które ślepo wierzą w coś czy kogoś, kto wyrządza same krzywdy i nie robi nic dobrego? Najgorsze jest to, że przewodniczący takich sekt często wykorzystują dobrych i prawych ludzi i tak mieszają im w głowach, że te osoby dadzą sobie wmówić wszystko. Nawet to, że Bóg wymaga ofiar, a oni mają te ofiary złożyć. Nieważne człowiek czy zwierzę. Jedna osoba czy kilkanaście, kilkaset. Ważne, żeby w oczach swojego boga zobaczyli uznanie.

Przejdźmy teraz do bohaterów. Jest to pierwsza część z serii z Lindą Wallander, a zarazem ostatnia część z serii z Kurtem Wallanderem. Można więc się domyślić, iż w tej książce bardziej skupimy się na córce komisarza, aniżeli na nim samym. Rozstanie z głównym bohaterem poprzednich części nie jest bolesne i nagłe. Spokojnie, Kurt Wallander nie ginie w tajemniczych okolicznościach i nie zostaje postrzelony podczas żądnej akcji. Nie, on cały czas nam towarzyszy. Jest, ale w tle. I muszę Wam powiedzieć, że Lindę Wallander polubiłam tak samo jak jej ojca, a może nawet bardziej? Tak samo logiczna i konkretna jak ojciec. Może ma tylko więcej uczuć, które zneutralizują się podczas pracy w policji. Jedno co o córce komisarza mogę stwierdzić, to to, iż jest ona na pewno mniej nerwowa niż ojciec. Chociaż może i to ulegnie zmianie po tak długim stażu w policji, po zarwanych nocach i po hektolitrach kawy, które przyszła pani komisarz będzie musiała wypić, aby w miarę logicznie myśleć.

Kolejne spotkanie ze szwedzkim kryminałem Henninga Mankella wypadło nad wyraz dobrze. Jestem zadowolona i podobnie jak książki Piąta kobieta tej także na długo nie zapomnę.
Zapomniałam wspomnieć, iż tę książkę można swobodnie czytać bez zapoznania się z poprzednim tomem. Jednak zachęcam Was do przeczytania wszystkich kryminałów, w których występuje postać Kurta Wallandera.

Książka dostępna w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Recenzja bierze udział w konkursie na portalu koobe

8 lip 2013

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje: Sam nie zje, a drugiemu nie da, czyli o tym, co sobie nawzajem podkradamy.

Polubić poniedziałki, czyli Drrim dyskutuje to cotygodniowy kącik dyskusyjny, który dziś ma swoją pierwszą odsłonę. Będziemy rozmawiać o tym co ważne dla nas, blogerów, jak i o tym co ważne dla świata i reszty społeczeństwa. Na zmianę, co poniedziałek, będą pojawiały się tematy raz dotyczące blogosfery, książek itp., raz tematów "światowych". Pod każdym postem będziecie mogli dyskutować do woli, jednak proszę o zachowanie szacunku wobec innych dyskutantów. Nie będę tolerowała wulgaryzmów i chamskich odzywek. Każdy z nas wymaga szacunku, więc okażmy go także innym.
W lewym, górnym rogu widzimy obrazek, który będzie towarzyszył każdemu poniedziałkowemu kącikowi i po nim będziecie rozpoznawać, że oto nadeszła pora na kolejną dyskusję.
Moim celem jest choć trochę umilić Wam te znienawidzone poniedziałki.
W taki razie zaczynamy!


Sam nie zje, a drugiemu też nie da, czyli o tym, co sobie nawzajem podkradamy.

Temat zdecydowanie poważniejszy, aniżeli zapowiada to powyższy tytuł. Mowa bowiem będzie o plagiatach. 
Na pewno każdy z nas ma jakąś inspirację. Czasem jest nią jakaś osoba, czasem przedmiot albo jakieś miejsce. Ale kiedy kończy się inspiracja a zaczyna plagiat? Kiedy przestajemy kogoś cytować a zaczynamy przywłaszczać sobie jego słowa?

W tej części blogosfery, gdzie każdy z nas publikuje własne teksty, zwracamy szczególną uwagę na przestępstwo, jakim jest plagiat.
źródło
Jestem w blogosferze dość "świeża" , bloguję zaledwie od roku z hakiem, a patrząc na staż innych jest to stosunkowo mało, ale w tym czasie, kiedy tu jestem, zdarzyły się aż dwie "afery" dotyczące właśnie plagiatów i przywłaszczania sobie fragmentów - mniejszych czy większych - recenzji innego blogera. Dlaczego napisałam ? Ponieważ takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca!
Pomijam fakt, iż były to dwie takie sytuacje, o których wiedziałam, a możliwe, że było ich więcej.
A dlaczego ktoś bezprawnie przywłaszcza sobie cudzą własność intelektualną, nad którą autor długo pracował i starał się, żeby wyszło mu to jak najlepiej? Po co osoba, która plagiatuje czyjeś teksty w ogóle zakładała blog, skoro nie chciała zamieszczać tam nic własnego?
Myślała może, że nikt nie zauważy, bo blogów dużo a nie wszyscy ich autorzy się znają? Błąd! Bo właśnie takie sytuacje pokazały, jak blogerzy potrafią się zgrać i dogadać.

Ale i w takiej sytuacji pojawi się ktoś po przeciwnej stronie barykady, kto twierdzi, iż rozpowszechnianie ostrzeżenia o blogerze-plagiatorze jest zachowaniem przesadzonym. A dlaczego?
Czy nie mamy prawa poinformowania innych o tym, by chronili swoją pracę, bo może im zostać skradziona?
Pamiętam właśnie jedną sytuację, kiedy autorka pewnego bloga tworzyła "swoje" recenzje z kawałków tekstów innych, dość znanych w blogosferze, osób. Autorzy i autorki splagiatowanych recenzji zrobili screeny bloga, na którym fragmenty ich recenzji były umieszczane i postanowili wysłać je do wydawnictw, z którymi współpracowała owa blogerka- plagiatorka. Z tego co pamiętam, to obeszło się bez maili do wydawnictw, ale sprawa i tak zostawiła nieprzyjemny posmak. 
A czy splagiatowane blogerki i blogerzy postąpili słusznie? Moim zdaniem tak, ponieważ nikt nie powinien przypisywać sobie czyjejś własności intelektualnej - która nie jest może tak doceniana, jak wartość materialna, lecz tyle samo warta - i dodatkowo na niej zyskiwać.

A Wy co sądzicie na ten temat? Jaki jest Wasz stosunek do takich wydarzeń i jak Wy postąpilibyście w takiej sytuacji?
Zapraszam do dyskusji!

* Oprócz plagiatowania treści naszych recenzji, są jeszcze sygnatury, bannery, zdjęcia i wszystkie inne obrazki publikowane na blogach. Czy one także powinny podlegać prawom autorskim? Zdecydowanie tak, ale pamiętajmy, że nie możemy oskarżać kogoś o kradzież obrazka, który my sami wzięliśmy z Google.

** Warto również gdzieś na pasku bocznym czy na samym dole bloga zamieścić taką oto informację: Na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, nie zezwalam na kopiowanie jakichkolwiek treści bloga bez mojej zgody.
Mam coś takiego na samym dole bloga. Możecie sprawdzić. :)
Akurat to pozwalam Wam skopiować i wkleić u siebie na blogu. :)

*** Za cytat uznawane są już trzy słowa, które przepiszemy z innego źródła. 

 

5 lip 2013

Jesień cudów - Jodi Picoult

Tytuł: Jesień cudów
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 525
Ocena: 5.5/6
Jodi Picoult jest dobrze wszystkim znaną pisarką. Jej powieści to bestsellery, które sprzedają się jak świeże bułeczki w wielu krajach. Autorka takich książek, jak m. in. Bez mojej zgody, Czarownice z Salem Falls, Dziewiętnaście minut, Krucha jak lód i jeszcze wielu innych.
W swoich powieściach porusza trudne tematy, których niektórzy wolą unikać. W Jesieni cudów Jodi Picoult porusza temat Boga.
Małej dziewczynce Faith White objawia się Bóg, którego uważa za kobietę. Mimo iż nie była wychowywana w wierze katolickiej, dziewczynka trwa przy swoim, iż to rzeczywiście Bóg. Wierzy jej matki, wierzą ludzie, którzy przychodzą pod jej dom w oczekiwaniu na cud. Jednak czy uwierzy sąd, kiedy ojciec Faith złoży wniosek o przyznanie mu pełni praw rodzicielskich? Sprawę pogarsza fakt, iż na rękach siedmioletniej dziewczynki pojawiają się stygmaty, a ona sama dostaje niespodziewanych krwotoków i jest na granicy śmierci. Wygra prawo czy ludzka wiara?

I kolejna niesamowita powieść autorki bestsellerów. Jasne jest, że uwielbiam Jodi Picoult, ale może niejasne jest, za co ją uwielbiam. W takim razie wytłumaczę.
Wielbię tę autorkę za to, że w swoich książkach porusza trudne, czasem kontrowersyjne tematy, których niektórych jest wygodniej po prostu unikać. Jednak książki te nie są pisane jeżykiem wyniosłym, naukowym czy trudnym do zrozumienia dla przeciętnego Czytelnika. Wręcz przeciwnie, język i styl, jakim posługuje się autorka jest łatwy i przyjemny w odbiorze. I właśnie za to cenię Picoult. Za to, że w taki prosty sposób potrafi przemówić do serca, do duszy i do umysłu człowieka.

Kolejnym plusem są bohaterowie książki. Wyraziści i realni, jak prawdziwe osoby, z którymi znamy się przez pięćset stron książki. Wiemy o nich bardzo dużo, jednak nie jest to natłok informacji, który przeszkadzałby nam w odbiorze faktycznej treści książki. A i treść niebanalna, pomijając już sam pomysł na fabułę, który moim zdaniem jest świetny, warto wspomnieć o złożoności wszystkich wątków i szczegółów, które czynią tę książkę i historię w niej przedstawioną prawdziwą i rzeczywistą.

Warto również wspomnieć o tym, iż poszczególne fragmenty książki są prowadzone przez różne osoby. Raz jest to matka Faith, a raz Ian Fletcher. Pozwala nam to lepiej poznać bohaterów i ich punkt widzenia na daną sprawę, co w tej książce okazało się wyjątkowe korzystne i pomoce, ażeby wyrobić sobie własny punkt widzenia i zdecydować o prawdomówności dziewczynki.

Można by sądzić, iż ta książka jest głównie o wierze i Bogu, ale tak nie jest. Prawda, jest to główny wątek, który napędza wszystkie wątki poboczne, jednak nie doznajemy przesytu, a mamy miłą różnorodność.
Są tu poruszane tematy chorób psychicznych i prób samobójczych w przypadku matki Faith, dzięki, którym fabuła staje się jeszcze bardziej realna. Doświadczamy także ludzkiej nadziei, która kieruje nas do podjęcia nawet najbardziej ryzykownych, ale często skutecznych decyzji, które skutkują -w tym przypadku -  wyzdrowieniem.

I te wszystkie czynniki składają się na wspaniałe powieści Jodi Picoult, które odnoszą takie sukcesy.
Dobrze wykreowani bohaterowie, oryginalna i niebanalna fabuła, mnóstwo szczegółów urzeczywistniających przedstawioną historię i jeszcze wiele, wiele innych, których nie sposób wymienić.
Warto również wspomnieć o szacie graficznej, okładkach, które dopełniają treść książki.
Reasumując, polecam Wam wszystkie książki Jodi Picoult wraz z tą. Na pewno się nie zawiedziecie, a dobrze wykorzystacie wolny czas.

Książka dostępna w księgarni Gandalf 
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

3 lip 2013

Zapowiedzi czytelnicze: lipiec 2013

źródło
Tytuł: Sekret Julii (cz. I Dotyk Julii)
Autor: Tahereh Mafi
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 17 lipca 2013r.
Opis: Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu…



źródło


Tytuł: Evans. Zegarek z różowego złota                            
Autor: Richard Paul Evans                                                         
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak                             
Data premiery: 3 lipca 2013r.                                                               
Opis: Czy zaznajemy szczęścia jedynie po to, by lękać się, że nas opuści?
Gdy David poznał Mary Anne, zrozumiał, że wreszcie spotkał kobietę swojego życia. Ten wieczny kawaler zaczął marzyć o małżeństwie i rodzinie – nawet jego ukochane zegary, które od dawna kolekcjonował, straciły dla niego znaczenie. Wreszcie obiecał Mary Anne, że nigdy jej nie opuści i będzie z nią na dobre i na złe. Nie spodziewał się, że już niedługo oboje będą musieli sprawdzić prawdziwość i moc swojej przysięgi.
"Zegarek z różowego złota" Richarda Paula Evansa to piękna opowieść o miłości i przyjaźni silniejszych od lęku o własne życie. Jest to historia, która przenosi nas do Stanów Zjednoczonych z początku XX wieku, w czasy narodzin wielkich fortun i szanowanych amerykańskich rodów, ale i ogromnej niesprawiedliwości społecznej.  

źródło
Tytuł: Cień pamięci
Autor: C. J. Clark
Wydawca: Prószyński Media
Data premiery: 11 lipca 2013r.
Opis: Annabelle, której choroba po kolei zabiera wszystkie wspomnienia, przekonuje się, że ich siła może ją wyzwolić… lub zniszczyć.

Niedawno owdowiała Annabelle Storm odnajduje list zmarłego męża, Stanleya, do ich córki, Lily. Mężczyzna pisze w nim o druzgocącej lekarskiej diagnozie: początkach choroby Alzheimera wykrytej u żony. Annabelle drze list na drobne kawałki. W jej głowie rodzi się niedająca spokoju myśl, że powinna jak najszybciej zniszczyć zawartość czerwonego pudełka, w którym umieściła swoje najmroczniejsze wspomnienia z dzieciństwa, zanim dotrze do nich Lily. Chociaż nie pamięta, co dokładnie znajduje się w pudełku, wie, że nie powinno się ono dostać w ręce córki. Poszukiwania skrytki stają się coraz bardziej chaotyczne i rozpaczliwe, choroba pochłania bowiem kolejne warstwy wspomnień Annabelle.

„Cień pamięci” to wstrząsające studium podstępnej choroby odzierającej człowieka ze wszystkiego, co kochał, wplecione w historię rodziny skrywającej mrożącą krew w żyłach tajemnicę.

źródło
Tytuł: Grzesznicy z Hollywood
Autor: Victoria Fox
Wydawca: Wydawnictwo Pascal
Data premiery: 31 lipca 2013r.
Opis: Cztery pary. Cztery historie. Cztery szokujące tajemnice.

1. Lana Falcon. Ustawione małżeństwo z hollywoodzkim „symbolem seksu” zapewniło jej pozycję na czerwonym dywanie, ale okazało się złotą klatką. Czy odzyska wolność? Czy jej głęboko skrywana tajemnica z dzieciństwa ujrzy światło dzienne? 
2. Kate DiLaurentis. Jej kariera zaczęła przygasać, zanim rozkręciła się na dobre. Co może być gorsze od odkrycia, że kochanką jej męża jest najgorętsza gwiazda Hollywood? Dla Kate pozostaje wyłącznie okrutna zemsta. 
3. Chloe French. Jej niewinna uroda skradła miliony serc, ale nikt nie uprzedził Chloe, że wschodząca gwiazda rocka, Nate, ma wobec niej podłe zamiary. Czy pożądanie ją zniszczy? 
4. Robert St Louis. Zabójczo przystojny król Las Vegas i jego bajkowy ślub z najbogatszą dziedziczką Sin City to dla tabloidów historia na wagę złota. I okazja, by odkryć sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.


Z najgłębszych pragnień rodzą się najgorsze czyny i te cztery pary zapłacą za swoje grzechy.

źródło
Tytuł: Dziewczyna na klifie
Autor: Lucinda Riley
Wydawca: Albatros
Data premiery: 31 lipca 2013r.
Opis:  Irlandia współczesna. Grania Ryan, jest młodą rzeźbiarką, która pochodzi z Dunworley. Wraca do domu po dziesięciu latach nieobecności.
Pewnego dnia Grania przypadkowo spotyka ośmioletnią dziewczynkę, Aurorę, kiedy ta lunatykuje tuż na krawędzi klifu, sto metrów nad najeżonym skałami morzem. Zaczyna się nią interesować i wkrótce ich relacje bardzo się zacieśniają. Ojciec Aurory powierza jej opiekę nad dziewczynką, co całkowicie zmienia jej życie..


Powiem Wam, że wszystkie pozycje, które przedstawiłam wyżej z miłą chęcią bym przeczytała. Jeśli chodzi o Sekret Julii to musiałabym najpierw zapoznać się z pierwszą częścią, czyli Dotykiem Julii, ale mam nadzieję, że to już niebawem nastąpi. 
Tymczasem piszcie co z zaprezentowanych zapowiedzi sami chętnie byście przeczytali. Czekam na komentarze. :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...