30 cze 2014

Ogród Kamili - Katarzyna Michalak

Tytuł: Ogród Kamili
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak litera nova
Ilość stron: 365
Ocena: 6!/6
Kolejna książka Katarzyny Michalak i kolejny sukces wśród polskich Czytelniczek. Za każdym razem, kiedy sięgam po książkę tej autorki, jestem pewna, iż czekają mnie chwile pełne przyjemności. Nigdy nie boję się tego, że książka Pani Kasi może okazać się klapą - uważam, że nigdy się to nie stanie - ani, że nie wciągnie mnie swoją fabułą. Kończąc każdą jej książkę towarzyszy mi duma z faktu, że mamy tak zdolną pisarkę, ale i smutek, iż kolejna przygoda z jej książką dobiegła końca.
W tym wypadku smutek jest podwójny, gdyż zakończenie pozostawiło wiele pytań, ale i nadziei, co do dalszych losów Kamili.

Kamila jest dwudziestoczteroletnią romantyczką, która, osiem lat po śmierci matki, wciąż jest na garnuszku u cioci. Młoda dziewczyna, zakochana w różach i książkach, pełna marzeń i nadziei, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i się usamodzielnić. Pomaga jej w tym ciotka, która niespodziewanie wyjeżdża do Anglii. Jednak zanim Kamila stanie na nogi, czeka ją niełatwe zadanie. Musi pożegnać
Jakuba i wszystkie wspomnienia z nim związane. Pomóc ma jej w tym praca i dom w Warszawie. Czy tam w końcu odnajdzie miłość i szczęście?

Katarzyna Michalak jest mistrzynią tworzenia bohaterów wszelakich. Od postaci pobocznych, do tych odgrywających pierwsze skrzypce - wszyscy są dopracowani bardzo szczegółowo, tak, abyśmy my, Czytelnicy, mogli w pełni się z nimi utożsamić i jeszcze mocniej przeżywać historię zapisaną na kolejnych kartach powieści. Jest to nieoceniony atut książek Pani Kasi, gdyż to właśnie bohaterowie są główną esencją każdej książki, prawda? Bez zniewalająco przystojnych mężczyzn, których znamy jedynie z jej książek, ale jesteśmy gotowe zaprzedać dusze diabłu, żeby spędzić z jednym z nich choćby jeden dzień, nie czytałybyśmy tych książek z wypiekami na twarzy, prawda? Nie zaciskałybyśmy pięści z gniewu, kiedy piękna i mądra, aczkolwiek zaborcza i nienawistna, sąsiadka nie próbowałaby odebrać naszej Kamili szczęścia, czyż nie? To właśnie takie postaci - dopracowane w każdym calu - sprawiają, że zatracamy się w książkach Kejt Em tracąc poczucie czasu i rzeczywistości.

Ale Katarzyna Michalak ma jeszcze jeden niezwykły dar, a jest nim pisanie niezwykle romantycznych i chwytających za serce historii miłosnych. I nie jest tu mowa o błahych miłostkach, czy banalnych romansidłach, których pełno na półkach, ale o pięknej, prawdziwej miłości, o której nie da się zapomnieć. Niejednokrotnie wzruszająca, tragiczna, pełna trosk i problemów miłość, aczkolwiek zawsze rzeczywista.
Bowiem historie opisane w książkach tejże autorki są niezwykle realne. Napisane tak, abyśmy my, marzycielki, mogły się poczuć, jakbyśmy to my były w ogrodzie, wśród pięknie pachnących róż, obejmowane przez cudownego mężczyznę, szczęśliwe i z nadzieją na świetlaną przyszłość. Właśnie tak się czułam, czytając Ogród Kamili. Czułam się, jakbym to ja była na miejscu głównej bohaterki (ułatwiało mi to posiadanie takiego samego imienia, romantycznej duszy i pasji do książek) i przeżywała wszystkie jej chwile szczęścia i smutku. Było to doprawdy cudowne przeżycie, za które jestem Pani Kasi niezmiernie wdzięczna.

Jeśli macie już za sobą jakieś książki Kejt Em to na pewno wiecie, że nie może zabraknąć przeszkód na drodze do szczęścia naszej Kamili. I możecie być pewni, że nie zabraknie. A jak to się wszystko zakończy? Czy happy endem? O to musicie pytać samą autorkę, gdyż nawet ja tego nie wiem, a przeczytałam tę książkę od deski do deski. Bo w tym wypadku, w tej powieści, Pani Kasia była bezlitosna. Zakończeniem złamała mi serce i nie posklejam go, dopóki nie poznam dalszych losów Kamili w Zaciszu Gosi. Ta książka pozostawiła po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. W przyszłość Kamili patrzę z lekkim strachem, ale i z nadzieją, że wszystko jakoś się ułoży. Mam nadzieję, że już niedługo będzie dane poznać mi jej dalsze losy i znów zachłysnąć się tym wspaniałym różanym aromatem. Więc jeśli nadal, droga Czytelniczko, nie poznałaś twórczości Katarzyny Michalak albo jesteś spragniona większej ilość jej książek, to serdecznie polecam Ci Ogród Kamili. Gwarantuję Ci świetnie spędzone chwile z tą książką i mam nadzieję, że spodoba Ci się ona tak, jak mnie.

29 cze 2014

#3 Muzyczna niedziela

#3 Muzyczna niedziela
to cykl postów, publikowanych co drugą niedzielę, w ramach których, przedstawiać Wam będę listę moich ulubionych piosenek. Po co? Żeby nasze domowe biblioteczki zapełnić nie tylko książkami, przekonać Was do różnych gatunków muzycznych, przedstawić ciekawe utwory, których być może jeszcze nie odkryliście.
 
AC/DC i pewnie doskonale wszystkim znany utwór Highway to Hell. Jak to dobrze jest czasem posłuchać dobrego rocka, który zawsze dodaje mi mnóstwa energii. I choć może sąsiedzi i rodzice nie są z tego całkiem zadowoleni, to lubię puścić Highway to Hell na cały regulator i wtórować wokaliście, chociaż może nie zawsze całkiem czysto. :P
 
Ten kto uważa Ozzy'ego Osbourne za niezrównoważonego psychicznie satanistę, ten chyba nigdy tak naprawdę go nie poznał. Nie poznał jego muzyki, nie poznał tej piosenki. Bowiem Dreamer odbiega nieco od heavymetalowej kariery wokalisty, aczkolwiek jest jednym z jego najpopularniejszych utworów. Jest to piosenka, którą darzę ogromnym sentymentem dzięki mojemu Tacie, który odkrył przede mną twórczość tego świetnego muzyka.

Limp Bizkit to zespół, o którym pierwszy raz usłyszałam na lekcji muzyki, kiedy kolega zaczął grać na gitarze początek utworu Behind Blue Eyes. Do tej pory nie pofatygowałam się, żeby poznać inne piosenki tego zespołu, gdyż ta całkowicie zaspokoiła moją ciekawość względem niego. Prawdziwy tekst, prawdziwa muzyka, świetny utwór.

Jeśli ktoś nie słuchał nigdy tej piosenki świadomie, a choć raz oglądał Shreka, to zapewne kojarzy ten utwór. Mówię o Hallelujah w wykonaniu Bon Joviego, które moim zdaniem jest jednym z najlepszych, gdyż osób, które próbowały zmierzyć się z tą piosenką jest naprawdę wiele. Jednak to ten wykon darzę ogromną sympatią i sentymentem. Słucham go bardzo często i niezwykle mnie on uspokaja, działa wręcz kojąco.

I kolejny zespół, którego znam tylko jeden utwór. The Noisy Grinders i Stuck at home. Piosenka, której słucham praktycznie codziennie i raczej nigdy mi się ona nie znudzi. Zawsze dodaje mi wiele pozytywnej energii i często sobie ten utwór podśpiewuję. 

***
Jak widać, dziś w całości postawiłam na męskie granie. Mam nadzieję, drogie Czytelniczki, że w tych męskich wokalach znajdziecie coś dla siebie. :)

28 cze 2014

#7 TOP10 Najpiękniejsze historie miłosne

kreatywa.net
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.


Najpiękniejsze historie miłosne

 Romeo i Julia, czyli ponadczasowa historia o miłości ponad wszystko. Ponad zwaśnione rody, ponad złość ojców, ponad życie.
Miłość Leny i Alexa z Delirium jest na pewno większości bardzo dobrze znana. Dzięki Alexowi Lena poznaje całkiem nowy świat, nie boi się miłości i zaczyna swoje życie od nowa, z dala od remedium.

Wichrowe Wzgórza i nieśmiertelna para Cathy i Heathcliffe. Ta historia również jest wszystkim doskonale znana. Nawet jeśli ktoś nie czytał książki, to pewnie oglądał film albo przynajmniej słyszał co nieco o tej parze. Miłość jakże trwała, przetrwa nawet śmierć jednego z kochanków.

Jane Eyre i Edward Fairfax Rochester, czyli Dziwne losy Jane Eyre. Ta para również może Wam być znana z filmu, ale też z bardzo popularnej książki, którą zalicza się dziś do klasyki. Historia piękna i wzruszająca o miłości mimo wszystko.

Dziewczyna w błękitnej sukience to historia, którą właśnie poznaję, ale już dążyła mnie wciągnąć. Jest to historia życia Charlesa Dickensa wdziana oczami jego żony. Niezwykle wciągająca opowieść o, czasami wydawać by się mogło, że platonicznej i trudnej, miłości.

Igrzyska śmierci - książka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Oprócz wątków walki i przetrwania, jednym z głównych motywów jest miłość Katniss i Peety, która zostaje narażona na poważną próbę.

Jak wszyscy wiemy - nie istnieje jedynie miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną, doskonałym na to przykładem jest książka Jodi Picoult pt. Bez mojej zgody. Poznajemy w niej historię miłości dwóch sióstr, która niejednokrotnie jest silniejsza od miłości między dwojgiem kochanków. W imię siostrzanej miłości dziewczyny są zdolne poświęcić wszystko, nawet życie.

Mamy więc zatem miłość między kobietą a mężczyzną i miłość siostrzaną. Teraz czas na kroplę patriotyzmu, a nawet całe jego może, czyli historia o miłości do Ojczyzny. Kamienie na szaniec bardzo często pojawiają się w moich rankingach, a to dlatego, że jest to książka wielowątkowa, nie zabrakło więc też w niej miłości. Miłości do Ojczyzny, w imię której Zośka, Rudy i Alek są gotowi oddać życie.

Może książka banalna, dla naiwnych nastolatek, ale dla mnie historia miłości Belli i Edwarda jest piękna. Pełna poświęceń i niezwykle romantyczna.

Książka o miłości szeroko pojętej. Miłość z tej książką się po prostu wylewa, ale w ten pozytywny sposób. Smutna, aczkolwiek piękna historia rodzicielskiej miłości.

***

Starałam się z tym zestawieniem jak mogłam, aczkolwiek był to dość trudny ranking. Niemniej jednak, mam nadzieję, że podołałam temu wyzwaniu. A jakie książki Wy umieścilibyście w tym rankingu?

26 cze 2014

Zezia, Giler i Oczak - Agnieszka Chylińska

Tytuł: Zezia, Giler i Oczak
Autor: Agnieszka Chylińska
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 144
Ocena: 5/6
Zezia, Giler i Oczak - tak brzmi tytuł drugiej książeczki Agnieszki Chylińskiej, w której Zezia ponownie opowiada nam o swojej rodzince.

W rodzinie Zezików panuje niemałe zamieszanie. Rodzice Zezi i Gilera spodziewają się NOWEGO DZIECKA. W związku z tym postanawiają opuścić swoje mieszkanko i poszukać czegoś większego. I tak oto, w małym miasteczku pod Warszawą, Zezia rozpoczyna nowe życie. Nowa szkoła, nowa przyjaciółka i pierwsze miłości dziewczynki. Jedną jest Oczak - jej nowy brat, a drugą starszy kolega, w którym Zezia po raz pierwszy się zakochuje.

Każdy kto pamięta Agnieszkę Chylińską z dawnych lat, nie powiedziałby wtedy, że zostanie ona autorką uroczych książeczek dla dzieci. Sama słuchając czasem jej piosenek nie mogę uwierzyć, że tak kontrowersyjna postać, jaką wtedy była, przeistoczyła się w kochającą matkę spod której pióra wyszli Zezia i Giler. Ale cóż, ludzie się zmieniają, a pozory mylą, dlatego też postanowiłam dać szansę pani Chylińskiej i dwa lata temu zasiadłam do lektury Zezi i Gilera. Oceniłam tę książkę pozytywnie, bo mnie po prosto zauroczyła i tak samo jest z dalszymi przygodami rodzeństwa, czyli z Zezią, Gilerem i Oczakiem.

A czym mnie ta niepozorna książeczka tak ujęła? Główną bohaterką, która jest niesamowicie uroczą i mądrą dziewczynką, zupełnie jak książka, w której ją umieszczono. A dlaczego ta pozycja jest mądra i urocza? Urocza dla tego, że postrzegamy świat oczami małej dziewczynki, co samo w sobie jest ujmujące. A mądra dlatego, że ta książeczka daje małym dzieciom trochę do myślenia. Wskazuje pewnie wartości, zachowania, których dziecko powinno się uczyć od najmłodszych lat.

Wbrew pozorom, nie jest to książka wyłącznie dla dzieci. Jeśli rodzic przeczyta Zezię, Gilera i Oczaka wraz ze swoim dzieckiem, może liczyć na jego wdzięczność i uśmiech na twarzy. A nóż, rodzic sobie przypomni jak sam był w wieku Zezi i jak to on przeżywał pierwsze szkolne miłości. Na pewno uda Wam się przy tej książeczce spędzić czas ze swoim dzieckiem, młodszym rodzeństwem czy kuzynostwem. Będzie to fajny prezent, przy którym i Wy będziecie mogli wypocząć.

24 cze 2014

Zmyślona - Katarzyna Michalak

Tytuł: Zmyślona
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 302
Ocena: 6/6
Zmyślona to trzecia część poczekajkowej serii Katarzyny Michalak, w której przedstawione są losy młodej pani weterynarz, Patrycji Marynowskiej. Jak do tej pory były to głównie dość wesołe historie młodej dziewczyny, tak w tym tomie są to tragiczne wydarzenia dojrzałej kobiety i jej rodziny. Jak wiele zmieniło się w życiu mieszkańców Chatki Wiedźmy?

W Zmyślonej autorka nie przedstawia nam jedynie historii Patrycji, która mimo iż najtragiczniejsza, odchodzi jakby na drugi plan. Na pierwszym planie mamy zaś Patryka, adoptowanego brata Hanki, i jej dzieci, które oddała mu pod opiekę, sama poddając się leczeniu swojego uzależnienia od alkoholu. W pakiecie z dwójką dzieci swojej siostry, Patryk dostaje ich młodą opiekunkę.
Kiedy wydaje się, iż w ich nietypowej "rodzinie" zapanował spokój, znać o sobie daje przeszłość Dominiki, która skreśla ją w oczach Patryka. Dodajmy do tego rodzinną tragedię Patrycji i Łukasza, a otrzymamy wstrząsającą historię pełną łez i smutku.

Mimo iż ja sama przy czytaniu tej książki nie uroniłam łzy, wiem, że co wrażliwszym Czytelniczkom może się to przydarzyć. Jest to niewątpliwie najsmutniejsza część z całej poczekajkowej serii, ale też chyba najlepsza i najprawdziwsza. Pełna emocji i uczuć, którymi autorka obdarzyła bohaterów i przy okazji nas, mogące czytać Zmyśloną, Czytelniczki. Bowiem Katarzyna Michalak ma niesamowitą zdolność trafiania wprost w ludzkie serca i dusze. Historie pani Kasi na długo pozostawiają ślady w naszych sercach, których po lekturach jej książek nijak nie da się posklejać w całość. Oczy pełne łez, serca pełne żalu - oto co się ze mną działo w trakcie czytania tej pozycji.

Katarzynie Michalak jest niezastąpiona pod względem kreacji bohaterów. Postaci, których charaktery kreśli swoim piórem/długopisem/klawiaturą (?) (niepotrzebne skreślić) od razu budzą w człowieku sympatię i pozytywne uczucia. Oczywiście mowa o tych dobrych bohaterach, bo czarne charaktery z miejsca budzą mój wstręt i odrazę. Rzecz w tym, że wszystkie postaci kreowane przez autorkę są tak realistyczne, że trudno ich nie polubić chociażby za to, że tak bardzo przypominają nam realnych ludzi.

I jak tu nie chwalić powieści pani Kasie, kiedy pod każdym względem są wprost idealne? Od świetnie wykreowanych bohaterów, przez trzymającą w napięciu akcję, aż po idealną szatę graficzną. Czy coś jeszcze mogę dodać? Nic odkrywczego ponad to, co napisałam już wcześniej. Kolejna świetna powieść naszej rodzimej autorki, z której powinniśmy być naprawdę dumni! Bo tak wszechstronne i uzdolnione pisarki jak Katarzyna Michalak powinno się chwalić i błagać, żeby były tak płodne jeszcze długo, długo, i żeby nigdy nie zabrakło nam ich twórczości. Tak więc serdecznie polecam Wam zarówno tę, jak i inne książki tej autorki, żebyście razem ze mną mogli być dumni, iż jest ona Polką.

22 cze 2014

#6 TOP10 Książki, które powinny mieć swoje adaptacje filmowe

kreatywa.net
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Książki, które powinny mieć swoje adaptacje filmowe


Dziś przedstawiam Wam książki, które moim zdaniem powinny mieć swoje adaptacje filmowe. Są to pozycje dość popularne, więc większość z Was powinna je kojarzyć. W dodatku wszystkie (oprócz Szukając Alaski) recenzowałam na tym blogu, więc jeśli ktoś by chciał, może z łatwością odpowiednią powieść odszukać.
Wybrałam zarówno książki poważniejsze, poruszające trudniejsze tematy (Ocalały, Uprowadzona), jak i książki młodzieżowe i obyczajówki. Co prawda nie ma horrorów i fantasy, bo w takich się nie zaczytuję, aczkolwiek myślę, że każdy znalazłby tu coś dla siebie. 
A Wy jakie książki umieścilibyście w tym rankingu? 

19 cze 2014

Recepta na miłość - Barbara O'Neal

Tytuł: Recepta na miłość
Autor: Barbara O'Neal
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 522
Ocena: 5/6
Los różnie nami kieruje. Życie niektórych jest usłane różami - żadnego pecha, żadnych tragedii czy niepowodzeń, podczas gdy inni co chwilę zmagają się z kłodami rzucanymi im pod nogi i z otaczającymi ich niesprawiedliwościami świata. Jednak każdy z nas ma receptę na szczęście. Dla jednego taką receptą jest popołudnie z rodziną i przyjaciółmi, w czasie którego czują się najszczęśliwszymi osobami na świecie. Jeszcze innemu szczęście dają pieniądze i luksus. Ale recepta na miłość (jeśli ma być skuteczna) dla wszystkich jest taka sama:

Recepta na miłość: Kilogram cierpliwości, duża łyżka poczucia humoru, serdeczność i otwartość - według uznania; dosłodzić do smaku. Ilość porcji: Bez obaw, wystarczy dla wszystkich!

Ramona jest czterdziestoletnią kobietą, która pasjonuje się wypiekaniem chleba. Ma własną piekarnię, która właśnie przechodzi trudny okres, co przysparza bohaterce kłopotów. A gdyby tego było mało, jej zięć Oscar zostaje ciężko ranny. Ciężarna córka Ramony jedzie do męża, na głowie matki zostawiając córkę mężczyzny z poprzedniego małżeństwa - trzynastoletnią Katie. Czy kobieta jeszcze pamięta, jak to jest zajmować się dzieckiem? Przecież będąc niewiele starszą od Katie sama zaszła w ciążę! Czy odnajdzie wspólny język ze zbuntowaną nastolatką, pragnącą bezpiecznego domu?

Recepta na miłość to ciepła powieść, która otuli nas delikatnym zapachem świeżego chleba i upalnego lata. Ogrzeje nas miłością i sympatią, której zdecydowanie tu nie brakuje. Barbarze O'Neal udało się stworzyć naprawdę piękną historię, w której życie bohaterów nie jest usłane różami. 

Główna bohaterka jest naprawdę ciepłą i przesympatyczną kobietą, która nie ma łatwego życia. Odkąd w wieku piętnastu lat zaszła w ciążę, ma cały czas pod górkę. Owszem, zdarzają się chwile szczęścia, jednak nieudane małżeństwo i brak wsparcia w rodzinie cały czas dają się Ramonie we znaki. Ciężko poparzony zięć, do którego poleciała córka w końcówce ciąży wcale nie napawają życia kobiety optymizmem. Jej światełkiem w tunelu jest Katie, która dostarcza bohaterce nieco radości. To dzięki niej Ramona spotyka Jonaha - swoją prawdziwą miłość, którą poznała będąc w czasie ciąży u ciotki. Żaden inny mężczyzna nie wzbudził w niej takiego przypływu uczuć, jak właśnie okaleczony Jonah. Jednak czy mając jedno nieudane małżeństwo i romans na koncie, warto inwestować w kolejne uczucie? Czy nie skończy się ono porażką, jak poprzednie? 

Można żyć w blasku księżyca i nie wiedzieć nawet, że gdzieś świeci słońce. Ale kiedy już się je odkryje, jak można zadowolić się nocą?

Ramona, tak jak i wszyscy inni bohaterowie tej książki, od razu wzbudziła moją sympatię. Kobieta w kwiecie wieku, aczkolwiek z tak wielkim bagażem doświadczeń. Czy może ją jeszcze w życiu spotkać coś dobrego? A i owszem, może. Kiedy ponownie spotyka Jonaha, odradza się w niej dawne uczucie. przed którym wzbrania się rękami i nogami. Ale czy można obronić się przed prawdziwą miłością? Nie można, więc i Ramona w końcu ulega.
A dlaczego tak bardzo rozpisuję się o głównej bohaterce? Bo jest ona prawdziwą esencją tej książki. To jej historia, niekiedy przeplatana losami Sophii i Katie, i to ona gra tu główne skrzypce. I uważam, że jest to jedna z najlepiej wykreowanych bohaterek, jakie dotąd spotkałam. Wręcz idealna do tej historii.

A o czym jest sama książka? O miłości i nienawiści, szczęściu i poczuciu samotności - o prawdziwym życiu. Dlatego też, jeśli jesteś nieszczęśliwa czy szczęśliwa, samotna czy w udanym związku - powinnaś tę książkę przeczytać. Może właśnie dzięki historii Ramony odnajdziesz to, co dawno zgubiłaś. Może odnajdziesz samą siebie. Może ta bohaterka Cię zainspiruje, może zostanie najlepszą przyjaciółką. 

Nie chciałam tej książki kończyć. Ma ponad pięćset stron, ale dla mnie to za mało. Cały czas mam nadzieję, że jej objętość magicznie się pomnoży, a mnie dane będzie dalej śledzić losy Ramony i jej rodziny. Polecam serdecznie na upalne lata pachnące bzem, jak i mroźne zimowe wieczory z ulubioną herbatą. Odwiedźcie piekarnię Ramony i zachłyśnijcie się, ciężkim od zapachu bzu, powietrzem w jej ogrodzie. 






16 cze 2014

Theodore Boone. Oskarżony - John Grisham

Tytuł: Theodore Boone. Oskarżony
Autor: John Grisham
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 334
Ocena: 4/6
Theo jest synem dwojga prawników. Ze swoją wiedzą na temat prawa już teraz, jako trzynastolatek, mógłby śmiało zostać prawnikiem. Jednak jego beztroskie życie zmienia się w momencie, kiedy zostaje w robiony w kradzież wartego kilka tysięcy sprzętu elektronicznego. Jest głównym podejrzanym w sprawie, a plotki szybko się rozchodzą. Ale kto chciałby wrobić zwykłego gimnazjalistę w tak poważne przestępstwo?

Nieobce jest mi nazwisko Johna Grishama, aczkolwiek do tej pory nie miałam okazji przeczytania żadnej z jego książek. Więc z uwagi na ten fakt oraz na to, że w bibliotece nie było ciekawszej pozycji, wypożyczyłam właśnie Oskarżonego.

Od zawsze podobał mi się moty prawny w książkach. Pamiętam, że pierwszą książką, w której go zauważyłam, była jedna z powieści Jodi Picoult. Od tamtej pory chętnie sięgam po lektury, w których fabule przeplata się właśnie ten motyw.

Powiem szczerze, iż opis na okładce jakoś szczególnie mnie do tej pozycji nie zachęcił. Jednak z braku lepszej alternatywy oraz z uwagi na brak chęci czytania ambitniejszych pozycji, postanowiłam zasiąść do tejże książki. I muszę powiedzieć, iż opis wydawcy, który zapowiadał dość nużącą lekturę, wcale się nie sprawdził. Co prawda akcja nie gna na łeb, na szyję, aczkolwiek autorowi udało się Czytelnika (czyli mnie, bo nie wiem jak tę książkę widzą inni) zainteresować.
Szczerze wciągnęłam się w życie Theo, który od samego początku wzbudził moją sympatię.

Z uwagi na moje uwielbienie wątków prawniczych w książkach, Oskarżony podobał mi się bardzo. Zgodzę się, iż nie jest to literatura najwyższych lotów, jednak ja potraktowałam tę pozycję jako miłą odskocznię od opasłych tomiszczy poruszających filozoficzne kwestie i spełniła ona swoje zadanie.

Pierwsze spotkanie z twórczością Johna Grishama uważam za udane, aczkolwiek szału nie było. Nie wiem czy polecać komuś te książkę, czy nie - trudno mi to tak określić. Na pewno jest to lekka lektura, którą czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, ale jeśli spodziewacie się nie wiadomo jak rozbudowanej akcji i trzymających w napięciu momentów, to możecie się zawieść. Mnie się podobało, ale bez fajerwerków.

15 cze 2014

#2 Muzyczna niedziela

#2 Muzyczna niedziela
to cykl postów, publikowanych co drugą niedzielę, w ramach których, przedstawiać Wam będę listę moich ulubionych piosenek. Po co? Żeby nasze domowe biblioteczki zapełnić nie tylko książkami, przekonać Was do różnych gatunków muzycznych, przedstawić ciekawe utwory, których być może jeszcze nie odkryliście.
Happy to chyba doskonale znany wszystkim utwór Pharella Williamsa. Nastraja pozytywnie do życia, za co go uwielbiam. Samego wykonawcę również darzę wielką sympatią. Do tego świetny teledysk, przy którym trudno jest się nie uśmiechnąć. Na podobieństwo tego klipu w różnych stronach świata powstały podobne filmiki, w których pokazywano pozytywnie zakręconych mieszkańców miast, czy uczniów różnych szkół. I moje miasto może pochwalić się takim teledyskiem. :)
 Dwoje świetnych, legendarnych wykonawców, którzy stworzyli coś pięknego. Say Say Say, czyli duet Michaela Jacksona i Paula McCartney'a. Trudno mi powiedzieć za co tak naprawdę kocham tę piosenkę - po prostu tak jest. Zdecydowanie podoba mi się teledysk, który opowiada jakąś historię, podobnie jak test piosenki. Jest to charakterystyczne dla ówczesnych piosenek - wtedy utwory opowiadały jakąś historię, a teledyski były jak krótkie filmy, które z zaciekawieniem oglądaliśmy. Szkoda, że teraz odchodzi się od tego. 

Do kołyski i legendarny zespół Dżem. Tę akurat piosenkę wykonuje Maciej Balcar, jednak ich głosy są tak podobne, że różnica jest naprawdę niewielka. Uwielbiam tę piosenkę, ale też trudno jest mi określić za co darzę ją takim uczuciem. Na pewno jest dla mnie dość sentymentalna i idealna na jesienną chandrę. Z uwagi na ponadczasowy tekst tego utworu, wątpię, żeby mi się kiedykolwiek znudził. 

Ed Sheeran i I see fire, czyli piosenka, którą odkryłam dzięki finaliście polskiej edycji programu X factor. Po prostu magiczna. Zakochałam się w niej od pierwszego dźwięku. Kocham ją zarówno w wykonaniu Eda Sheerana, jak i Artema Furmana. Jeśli jeszcze jej nie słyszeliście, to nadróbcie to koniecznie! Niektórzy z Was mogą kojarzyć ten utwór z Hobbita.

Kolejna piosenka, którą poznałam dzięki uczestnikowi X factor. Let her go zespołu Passenger, to jedna z moich ulubionych piosenek. Delikatna, subtelna, idealna na jesienno-zimowe wieczory. Stwarza niesamowicie magiczny nastrój, dzięki któremu udaje mi się odprężyć po ciężkim dniu w szkole. Zdecydowanie polecam!

14 cze 2014

#5 TOP10 Bohaterowie książkowi, z którymi chcielibyśmy się zaprzyjaźnić

kreatywa.net
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.


Bohaterowie książkowi, z którymi chcielibyśmy się zaprzyjaźnić

Alison, Spencer, Hanna, Aria i Emily z serii Pretty Little Liars. Nastolatki, z którymi bardzo chciałabym się zaprzyjaźnić. Wiodą niezwykle ciekawe życie, które urozmaica im tajemnicze -A.

Alek, Zośka i Rudy z Kamieni na szaniec to chłopcy, z którymi zaszczytem by było, gdybym mogła się z nimi zaprzyjaźnić.

Sherlock Holmes, czyli słynny detektyw wykreowany przez sir Arthura Conan Doyle'a. Któż nie chciałby wskoczyć na miejsce jego przyjaciela Watsona i razem z Sherlockiem rozwiązywać tych wszystkich tajemniczych zagadek? Ja bym chciała! 

Herkules Poirot - kolejny detektyw, które ciekawe przygody w swych książkach opisuje Agatha Christie. 

Patrycja z Poczekajki. Sympatyczna, młoda pani weterynarz, która wyczekuje przybycia wyśnionego księcia z bajki. Niezwykle ciepła osóbka z dużymi pokładami dobrego humoru.

Nastya Kashnikov z Morza spokoju to niezwykle tajemnicza postać, która jednocześnie budzi w Czytelniku wielką sympatię. Na pierwszy rzut oka odstrasza wszystkich, którzy chcieliby się z nią zaprzyjaźnić, ale kiedy już się do niej zbliżysz, nie będziesz mógł odejść.

Abel z Baśniarza. Z tym chłopakiem nie chciałabym się zaprzyjaźnić, w tym chłopaku się zakochałam, więc przyjaźń to zdecydowanie za mało. Ale cóż, z braku laku...

Allie, którą poznałam dzięki sadze Wybrani. Nastoletnia buntowniczka, która przyciąga do siebie kłopoty niczym magnes. Przyjaźń z nią na pewno nie byłaby nudna.

Lydia Hoffman, czyli sympatyczna i pełna ciepła kobieta ze Sklepu na Blossom Street. Mogłabym powierzyć jej każdy sekret i zawsze usłyszałabym słowa pocieszenie. Służy dobrą radę i zawsze ma czas dla przyjaciół. Czegóż chcieć więcej?

11 cze 2014

Zachcianek - Katarzyna Michalak

Tytuł: Zachcianek
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 362
Ocena: 6/6
Katarzyna Michalak to, znana nam wszystkim, polska pisarka. Chyba nawet jedna z najpopularniejszych, biorąc pod uwagę listy bestsellerów na przykład w Empiku. Oprócz pogodnych historii autorka ta znana jest z prawdziwie życiowych, chwytających za serce książek, a nawet z powieści erotycznych. Tym razem niepotrzebne nam są chusteczki, bowiem mamy do czynienia z dalszą historią Patrycji znanej nam z Poczekajki Co tym razem nawyrabiała młoda pani weterynarz? Jak się ma jej Amre?

Już rok trwa związek Patrycji z Gabrielem, jak każda para - mają swoje lepsze i gorsze dni, ale prawdziwie burzowe chmury mają dopiero nadejść. Kiedy w ich życiu znowu pojawia się Janka, Patrycja daje swojemu ukochanemu prosty wybór - albo ona, albo była żona. Na to tylko czeka Łukasz, który pragnie odzyskać Pipisię i założyć z nią rodzinę. Jednak czy są oni sobie przeznaczeni? A Chatka? Czy uda się ją odzyskać?

I wracamy do Poczekajki, do Chatki Wiedźmy, do Pany-psa i do naszej Patrycji, przed którą naprawdę trudny czas. Podobnie jak w Poczekajce, tak i tutaj nie brak humoru, ciepła i pozytywnych uczuć. Jednak Zachcianek obfituje w nieco więcej dramatycznych scen. Pobyt głównej bohaterki w szpitalu, przetarg na Chatkę, problemy sercowe młodej pani weterynarz - to wszystko składa się na niezwykle ciekawą i wartką akcję, która nie pozwala nam oderwać się od książki, aż do ostatniej strony.

A jeśli chodzi o samą główną bohaterkę, to w tym tomie poczyniła postępy. Jak w Poczekajce była naiwną dziewczynką, tak teraz jest (w miarę) zdystansowaną i odpowiedzialną młodą kobietą, co od razu mi się spodobało. Oczywiście miała Pipisia swoje słabsze chwile, jak każdy, jednak dodawało to jej postaci niesamowitego uroku, któremu naprawdę trudno nie ulec.

W Zachcianku nie moglibyśmy obejść się bez magii i ingerencji boskiej Bereniki, więc i tego nam nie zabraknie. Choć nie zawsze wynikną z tego dobre rzeczy, nie będziemy mogli narzekać na nudę i monotonię. Chociaż takich pojęć jak nuda i monotonia nie można odnieść do książek Katarzyny Michalak. Myślę, że nawet gdyby Pani Kasi przyszło opisać codzienne śniadanie u Kowalskich, to i tak byłaby to okraszona humorem, barwna historyjka, która odniosłaby sukces na rynku literackim. Bowiem nie spotkałam się jeszcze ze słabą powieścią, czy choćby nawet elementem powieści tej autorki, który by mnie zawiódł. 

Cóż więcej mogę powiedzieć Wam o tej powieści? Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po Poczekajkę, czy, nie daj Boże, po żadną powieść tej autorki, to koniecznie musicie to nadrobić. Czekają na Was naprawdę przyjemne spędzone chwile, których na pewno długo nie zapomnicie. A oprócz humoru i ciepła tych powieści, znajdziemy tu pewne znaki i ostrzeżenia, które autorka ukryła między stronami swoich książek.

8 cze 2014

Zapowiedzi czytelnicze: czerwiec 2014.

Oto i nadszedł długo wyczekiwany czerwiec! A co za tym idzie - wakacje zbliżają się wielkimi krokami! Kto jeszcze nie ma pomysłu na czerwcowy wypoczynek w upalne popołudnia, niech koniecznie zapozna się z tymi zapowiedziami, bo jest na czym oko zawiesić!
Oprócz kontynuacji serii, są też zupełnie nowe powieści, na które warto zwrócić uwagę. Zdecydowanie jest to Hopeless, która to już kilka tygodni przed premierą zbiera pozytywne recenzje. Co dalej? Może jakiś romansik? Danielle Steel na pewno spełni Wasze wymagania. Dobry obyczaj nigdy nie jest zły, czyli kolejna ciepła powieść Debbie Macomber, którą bardzo chciałabym już teraz mieć w swoich zbiorach. Cóż, zobaczymy co uda mi się przeczytać, bo absolutnie na wszystko mam ochotę.
A Wy? Co Wy byście chętnie przeczytali? Jak widać dominuje literatura lekka, głównie obyczajowa, co by nam się główki w tym upale nie przegrzały. :))

Pozdrawiam gorąco! (choć wydaje mi się, że przy tych temperaturach nie jest to potrzebne)

7 cze 2014

#4 Miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić

kreatywa.net
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić

Rosewood znane z serii Sary Shepard, a mianowicie z Pretty Little Liars. Ekskluzywne amerykańskie miasteczko, w którym mieszkają cztery nastolatki nękane tajemniczymi SMS-ami od równie tajemniczego -A. .  Jest to miejsce, w którym zakochałam się bez pamięci, i w którym z całego serca chciałabym zamieszkać. Wydawać by się mogło, że życie tam jest usłane różami, jednak mnie pociągają tajemnice tego miejsca, które tylko czekają na odkrycie.

Poczekajka, która miałam okazję ostatnio poznać - i na amen się w niej zakochać - dzięki książce Katarzyny Michalak o takim samym tytule. Wiedzieliście, że to miejsce istnieje naprawdę? Wystarczy odszukać je na mapie Google. Jest to miejsce niesamowicie cudowne, magiczne, pełne pozytywnej energii. Jednym słowem: czarujące! Gdybym mogła, na pewno poszłabym w ślady Patrycji i zamieszkała w takiej Poczekajce.

O tym, że marzenia się spełniają... Londyn był na mojej liście Miejsc znanych z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić już od dawna. Czy to przy lekturze Przygód Sherlocka Holmesa, czy przy innych książkach, zawsze marzyłam o tym, żeby to miasto odwiedzić. I w te wakacje moje marzenie się spełni.



Nowy Jork przewinął się m. in. w Pretty Little Liars i wielu innych powieściach, których nie jestem w stanie teraz tutaj wymienić. Miasto, która przyciąga mnie do siebie już od dawna. Gdybym mogła spędzić tam choćby jeden dzień, byłabym naprawdę szczęśliwa. Może kiedyś się spełni.

Akademia Cimmeria - tak właśnie ją sobie wyobrażam. Tajemnicza, intrygująca, lekko przerażająca. Pokochałam sagę Wybrani właśnie za klimat tego budynku, o którym wiem tylko tyle, iż jest gdzieś w Anglii. Gdybym tylko mogła go pozwiedzać...

Baker Street 221b, czyli marzenia się spełniają cz. II. Wraz z moimi wakacjami w Londynie, planuję również odwiedzić ulicę Sherlocka Holmesa. Wprost nie mogę się doczekać tego dnia, kiedy stanę przed tymi drzwiami, wyobrażę sobie słynnego detektywa i jego przyjaciela (co dzięki serialowi Sherlock nie bęzie wcale takie trudne) i poczuć się, jakbym była tam razem z nimi.

Szwecja, koniecznie zimą! Szwedzkie kryminały mają w sobie to coś, co przyciąga ich fanów niczym magnes. Niby zwykł kraj, jednak niezwykle tajemniczy.

Poziomka, czyli kolejne miejsce, które pokochałam dzięki książkom Katarzyny Michalak. Podobnie, jak Poczekajka, totalnie urocze i sympatyczne. Zaszyć się tam zimą, z kotem, z książką, z herbatką, i nie wychodzić przez te kilka miesięcy, to chyba najlepsze, co mogłoby mnie w życiu spotkać.

Sklep na Blossom Street, to sklepik z włóczkami z książki pod tym samym tytułem. Miejsce spotkań najlepszych, ale totalnie różnych, przyjaciółek, dzięki któremu każda odmienia swoje życie. Sama chciałabym tam zawitać.

Hobbicia nora, czyli dom Bilbo Bagginsa z powieści J. R. R. Tolkiena pt. Hobbit, czyli tam i z powrotem. Taka mała, urocza, przytulna norka, w której chętnie bym zamieszkała. Coś wspaniałego i magicznego. Kiedyś sobie taką zbuduję!

6 cze 2014

Milczenie - Beate Teresa Hanika

Tytuł: Milczenie
Autor: Beate Teresa Hanika
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 208
Ocena: 5/6
Problem molestowania seksualnego jest wciąż zamiatany pod dywan. Mimo iż jest powszechnie znany i jako tako nagłaśniany, to i tak mało omawiany. A przecież żyjemy w cywilizowanym, wolnym kraju, więc skąd to zacofanie? Przecież jeśli nikt nie będzie o tym mówił, to kto pomoże tym molestowanym dzieciom? Kto uchroni kolejne pokolenia przed falą takiego zachowania?
Dlatego powinno powstawać więcej takich książek, jak właśnie Milczenie. Bo ciągle za mało rozmawiamy! Nie bójmy się poruszać takich tematów, jeżeli nagłaśniając je możemy wytępić zło i komuś tym pomóc. Nie bójmy się mówić i słuchać. Bo, nie daj Boże, spotka to nasze dzieci.

Malwina to dojrzewająca dziewczyna w trudnym wieku. Babcia nie żyje, matka ma częste migreny, ojciec to sfrustrowany nauczyciel, a siostra jest już "zbyt dorosła" na rozmowę z młodszą siostrą. Z kim dziewczyna ma więc pogadać o tym, co robi jej dziadek? Czy ktokolwiek zechce słuchać?

Milczenie to dość niepozornie wyglądająca książka, która w swej niewielkiej objętości kryje naprawdę wielką treść. Mowa tu bowiem o molestowaniu seksualnym dziecka. Żeby tego było mało, nastoletnią Malwinę molestuje jedna z najbliższych jej osób, dziadek. Mało tego! Nie robi tego odkąd umarła babcia dziewczyny, a jeszcze za jej życia. Praktycznie na oczach tej starszej kobiety mężczyzna wmawiał wnuczce, że sprawiając mu przyjemność uszczęśliwia i ją. Czy istnieje większe okrucieństwo?

Malwina, nie mając nikogo, komu mogłaby się zwierzyć, gdyż rodzina traktuje ją jak małe dziecko, z czasem zamyka się w sobie i zdaniem rodziców, robi się coraz bardziej nieznośna. Oparcie ma jedynie w swojej przyjaciółce Lizzy, której jednak boi się o wszystkim powiedzieć. Bowiem dziadek wmawia jej, iż nikt nie weźmie jej słów na poważnie i stanie się jedynie pośmiewiskiem.
Jest jeszcze pani Bitschek, sąsiadka mężczyzny, która stara się chronić nastolatkę. Dlaczego więc Malwina nie zwierzyła się tym dwóm bliskim osobom? Bała się, zwyczajnie się bała, że nikt jej nie uwierzy. Obawiała się, że nikt nie potraktuje jej poważnie, i że to ona za bardzo bierze do siebie zachowanie dziadka, w którym przecież nie ma nic złego.

I to jest właśnie najgorsze, ale też najprawdziwsze. To, że molestowanemu dziecku oprawca wmawia takie bzdury. Że to jego wina, że takim zachowaniem uszczęśliwi kogoś, na kim dziecku zależy, że to zachowanie jest normalne. A co ma zrobić ofiara? Zawinąć się szczelniej w swój kokon i nie dać nikomu dotrzeć do jego wnętrza? Tłamsić w sobie te wszystkie emocje? Nie, molestowane dziecko powinno komuś o tym powiedzieć. Ale co w sytuacji, kiedy nikt nie chce słuchać?

Autorka stanęła przed bardzo trudnym zadaniem, chcąc poruszyć tę tematykę, jednak sprostała temu wyzwaniu. Świetnie przedstawiła całą sytuację oczami dziecka. Wszystkie emocje, uczucia i obawy Malwiny zostały w tej książce świetnie oddane.
Pięknym jest także wątek miłosny, który i w tej pozycji zajął ważne miejsce. Rodzące się uczucie pomiędzy Malwiną a Wariatem było naprawdę wspaniale ukazane. I cieszę się, że jest też pozytywny bohater tej historii, a jest nim zdecydowanie Wariat, który okazał się dla zagubionej nastolatki nieocenionym wsparciem.

Drodzy Czytelnicy, szczerzę pragnę Was zachęcić do sięgnięcia po Milczenie i do indywidualnego zapoznania się z historią Malwiny. I proszę, nie bójmy się z nikim rozmawiać na ten temat, bo wtedy naprawdę może być lepiej. Nie bójmy się też słuchać, nawet tych najmłodszych. 



4 cze 2014

Poczekajka - Katarzyna Michalak

Tytuł: Poczekajka
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 317
Ocena: 6/6
Księcia z bajki chce każda z nas. Wyczekujemy go z utęsknieniem i mamy nadzieję, że pewnego dnia pojawi się pod naszym balkonem (no chyba, że któraś z nas mieszka na parterze, w takim wypadku, pod oknem) na swym czarnym/białym rumaku i zabierze nas do krainy wiecznego szczęścia i przyjemności. Oczarowany naszym pięknem zechce przychylić nam gwiazdkę z nieba, a my, niby niewinne rusałki, damy mu się czarować i adorować do końca życia. Czyż to nie brzmi magicznie? I pomyśleć, że wystarczą do tego dwie krople miesięcznej krwi, lubczyk rwany nago podczas pełni księżyca i wydzielina z purchli ropuchy. Wtedy Amre jest nasz!

Patrycja do dwudziestopięcioletnia pani weterynarz. Pewnego dnia, oczarowana wizją pięknego kochanka, wyrusza na jego poszukiwania. Trafia wtedy do Poczekajki, dla której postanawia rzucić swoje miastowe życie, matkę i przyjaciółkę i zacząć wszystko od nowa. Remontuje starą chatkę, w której czeka na swojego Amrego, nie spodziewając się, iż pojawi się on wcześniej niż jej się wydawało. Ale czy to na pewno ten wyśniony, wymarzony partner? Patrycja rozdarta między dwoma potencjalnymi kandydatami do jej serca (i cnoty) przeżywa przygodę, która zmieni ją nie do poznania.

Katarzyna Michalak dała nam się poznać jako autorka wszechstronna. Od powieści obyczajowych, przez dramaty i fantasy, aż do książek erotycznych. Czy jest nas w stanie jeszcze bardziej zaskoczyć? Odpowiedź brzmi: tak. Z pozoru banalną tematyką, potrafi wprowadzić Czytelniczki w zupełnie inny, magiczny, świat. W lekkiej historii potrafi nas przestrzec przed naszą naiwnością, która chyba zostaje nam sprzedana w pakiecie, kiedy się zakochujemy, i nie zawsze dobrymi zamiarami mężczyzn względem nas. A to wszystko zabarwione jest duża dawką humoru i jeszcze większą dawką emocji, która towarzyszy Czytelniczce przy każdej lekturze tej autorki. Taka właśnie jest Poczekajka.

Powiem szczerze, że pierwsze kilkanaście stron tej powieści nie przypadło mi do gustu. Ich treść wręcz mnie irytowała. Z miejsca nie polubiłam Patrycji, którą miałam po prostu za naiwną dziewczynkę żyjącą marzeniami, a chaotyczny sposób przedstawianych wydarzeń zasiał we mnie ziarno wątpliwości, czy autorka tak naprawdę wiedziała, co pisze. Jednak z czasem fabułą zaczęła się układać, główna bohaterka przeistoczyła się w naprawdę miłą osóbkę (choć nadal nawiną), a ja się w tej książce głęboko zakochałam.

Otóż Poczekajka to książka niezwykła i wiem, że tak magiczną i niesamowicie klimatyczną historię, potrafi napisać tylko Katarzyna Michalak. I nie chcę tutaj teraz robić jakiejś reklamy, podlizywać się Pani Kasi, czy robić Bóg wie jakiej promocji tej książki. Nie, ta autorka i ta powieść po prostu na to zasługują.
Bowiem udało jej się stworzyć tak świetny klimat, że trudne jest się oprzeć urokowi tej książki, Patrycji, Poczekacje i poczekajczanom. Momentami czułam się tak, jakbym ja sama była bohaterką Poczekajki, brała udział w sianokosach, ratowała zwierzaki w zoo czy po prostu siedziała w Chatce i piła herbatkę z konfiturami. Dawno tak miło nie spędziłam niedzielnego popołudnia, w tak doborowym literackim towarzystwie.

Tak jak wspomniałam, wraz z zagłębianiem się w lekturze, rosła moja sympatia do Patrycji i coraz bardziej się z nią utożsamiałam. I utożsamicie się z nią i Wy, drogie Czytelniczki, bo każda z nas jest taką romantyczką, po trosze naiwną księżniczką, czekającą na księcia z bajki. I nie wyprzecie tego ze swojej natury żadną siłą. Nawet magią. A kiedy pojawi się ten wyśniony Amre, czy Patrycji, czy Wasz, stracicie dla niego głowę tak, jak straciła ją nasza główna bohaterka (pisząc "głowa" mam na myśli dziewictwo naszej pani doktor). Ale czy ten wybór okaże się trafnym wyborem? Chętnie podzieliłabym się z Wami tą cenną informacją, jednak nie będę tak okrutna i pozostawię to pytanie bez odpowiedzi, żebyście mogły same przeżyć historię Patrycji.

Nie mam już nic do dodania na temat tej powieści. Choć jest we mnie tyle emocji po jej przeczytaniu, to, mimo najszczerszych chęci, nie jestem w stanie przelać ich na klawiaturę laptopa. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania i Poczekajki i każdej innej książki Katarzyny Michalak. Uwierzcie, że warto.
Tym czasem na mnie czeka kolejne cudo, które wyszło spod pióra Pani Kasi, więc jeszcze raz zachęcam Was do lektury i serdecznie pozdrawiam, rusałki!

2 cze 2014

Wołanie kukułki - Robert Galbraith (ale czy na pewno?)

Tytuł: Wołanie kukułki
Autor: Robert Galbraith (?)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 450
Ocena: 6/6
Może zacznę od wyjaśnienia mojego zagadkowego podejścia co do autora tej książki. Otóż, nie jest to ani Robert Galbraith, ani jakikolwiek inny mężczyzna. Więc kto napisał tę powieść? Jakaś debiutująca pisarka, która w razie gdyby książka okazała się chłamem, nie zwróciłaby niczyjej uwagi? Owszem debiut to jest, ale gatunkowy. Jest to pierwsza powieść kryminalna tej, bijącej rekordy popularności na całym świecie, autorki. Dobrze, powiem Wam, kim ona jest. Otóż autorką Wołania kukułki jest... J. K. Rowling! Tak, tak, kobieta, która przedstawiła nam Harry'ego Pottera i sytuacje społeczno-polityczną sennego miasteczka w Trafnym wyborze, wydała kolejną powieść. Tym razem kryminał. Jak jej to wyszło?

Najpiękniejsza, jedna z najpopularniejszych modelek, nie żyje. Popełniła samobójstwo skacząc z balkonu swojego apartamentu. Wszystko przepisała bratu. Nikt nie ma wątpliwości, co do śmierci dziewczyny. To na pewno było samobójstwo, bo przecież modelka miała problemy psychiczne. Przemilczmy fakt, że w dniu śmierci była pogodna i roześmiana jak zwykle. Dlaczego więc postanowiła się zabić? Ta myśl nie daje spokoju bratu ofiary, Johnowi Bristow. Wynajmuje on więc prywatnego detektywa, Cormorana Strike'a, do rozwikłania tej zagadki. A że sam Cormoran ma problemy finansowe, a klient przedstawił kuszącą ofertę...

Wołanie kukułki to pierwsza książka, otwierająca cykl z detektywem Cormonarem Strikiem. Początkowo miałam wątpliwości, co do tej powieści, gdyż nie za bardzo wierzyłam w to, iż autorka historii o młodym czarodzieju podoła napisaniu kryminału. Owszem, nie czytałam HP, ale te dwa gatunki literackie wydają mi się tak skrajne, że w sumie skreśliłam tę książkę już na starcie. W dalszej części tej recenzji dowiecie się, jak bardzo się w tej ocenie myliłam.

Cormorana Strike'a poznajemy w niezbyt szczęśliwym momencie jego życia. Właśnie rozstał się z Charlotte, swoją dziewczyną, z którą schodził się i rozchodził już niezliczoną ilość razy, jednak po każdym takim incydencie postanawiali dać sobie drugą szansę. Jednak tym razem, jest to rozstanie definitywne. Tym bardziej sytuacji nie poprawia fakt, iż agencja detektywistyczna mężczyzny nie przechodzi przez najlepszy okres. Zaległości z czynszem wcale nie poprawiają detektywowi nastroju. A bardziej dołujący jest fakt, iż w tej właśnie agencji przyjdzie mu przespać bliżej nieokreśloną liczbę nocy. Iskierka nadziei pojawia się w ów czas, gdy do biura Cormorana zostaje przysłana Robin, mając przez kilka tygodni być jego sekretarką. Wraz z jej przybyciem, pojawia się potencjalny klient. Brat dawnego znajomego mężczyzny, John Bristow. Przybywa on z prośba rozwikłania zagadki śmierci jego adoptowanej siostry, supermodelki Luly Landry. Wszyscy są pewni, że popełniła samobójstwo, jednak Cormoran Strike przyjmuje sprawę i postanawia podważyć śledztwo policji. Bo gra toczy się o wysoką stawkę.

Wołanie kukułki to doskonale skonstruowany kryminał, którego akcja rozgrywa się w Londynie (jak jak kocham to miasto). Moje początkowe wątpliwości, co do tej powieści odeszły w niebyt po przeczytaniu kilkunastu jej pierwszych stron. Od początku można wyczuć niesamowity klimat tej książki, który emanuje już od samej okładki. Pomimo dominującego tu wątku kryminalnego, można odnaleźć nieco z powieści społeczno-obyczajowej, co tylko dodaje uroku i dopełnia całość tej historii.

Jeśli zaś chodzi o bohaterów, to są oni naprawdę dobrze wykreowani. Szczególnie Cormoran i Robin, czyli osoby wiodące prym w tej historii.
Jeśli chodzi o samego detektywa, to jest on dla mnie intrygującą, dość tajemniczą postacią. Były wojskowy, który poniósł straty wojenne w postaci urwanej nogi. A mimo to chce uganiać się za bandytami, nie zważając na protezę zamiast prawdziwej kończyny. Niewątpliwie postać zagadkowa, o której informacje dostarczane są nam stopniowo. Nawet jeśli poznamy kilka faktów z życia Cormorana Strike'a to i tak reszta pozostaje dla nas wielką niewiadomą, która systematycznie się powiększa. Nie wiem jak Wy, ale ja już z niecierpliwością czekam na dalsze jego losy, bo bardzo tego detektywa polubiłam, bo mimo iż na początku wydawał mi się on dość obleśny, tak teraz wydaje się sympatycznym panem w średnim wieku.
Moją sympatię wzbudziła również jego asystentka Robin. Pozytywnie nastawiona do życia, młoda kobieta, której narzeczony nie do końca zgadza się z tym, aby pracowała w agencji detektywistycznej. Jednak przy takiej kobiecie nie ma za dużo do gadania, gdyż Robin od małego interesowała się pracą detektywa i ma do tego prawdziwe predyspozycje. Z całego serce kibicowałam więc jej, kiedy oszukiwała Tymczasowe Rozwiązania i starała się o swoje stanowisko.

Przejdźmy teraz do fabuły Wołania kukułki. Tak, jak powiedziałam wcześniej, tak podtrzymuję swoje zdanie, iż jest to świetnie skonstruowany kryminał. Trzyma Czytelnika w napięciu i subtelnie stopniuje nowe informacje pozwalając, abyśmy i my mogli zabawić się w detektywów i spróbować rozwikłać zagadkę śmierci supermodelki. Zawiodłam się na sobie jedynie przy zakończeniu, które okazało się być dla mnie zaskakujące. Bowiem winnego znałam od samego początku, ale nic nie ostrzegało mnie przed tym, iż jest on mordercą. Więc czapki z głów, chylę czoła, przed J. K. Rowling, za rozwikłanie tej zagadki.

Słowem podsumowania, pragnę polecić ten kryminał każdemu. Choć szczególnie tym, którzy szukają czegoś na początek. Nie jest zbyt krwawo, zbyt przerażająco, jest w sam raz. Ja, mimo iż pierwszy raz po ten gatunek nie sięgam, dałam się zaskoczyć. Pozytywnie! I Wam polecam lekturę Wołania kukułki i z niecierpliwością czekam na kontynuację przygód Cormorana Strike'a.

1 cze 2014

#1 Muzyczna niedziela

#1 Muzyczna niedziela
to cykl postów, publikowanych co drugą niedzielę, w ramach których, przedstawiać Wam będę listę moich ulubionych piosenek. Po co? Żeby nasze domowe biblioteczki zapełnić nie tylko książkami, przekonać Was do różnych gatunków muzycznych, przedstawić ciekawe utworu, których być może jeszcze nie odkryliście.
 
4:30  to piosenka Dawida Podsiadło nagrana do filmu Kamienie na szaniec. Jako jeden z nielicznych, uczestnik X - factor zdołał się wybić na rynku muzycznym i naprawdę jest o nim głośno. Przykładem tego może być piątkowy sopocki festiwal muzyczny, czyli Sopot TOPTrendy 2014, w którym to Dawid Podsiadło zajął pierwsze miejsce. Wykonał m. in. piosenkę wyżej przedstawioną, która naprawdę chwyta słuchacza za serce. Tekst nie jest o niczym, doskonale dopasowany do treści filmu każe głębiej zastanowić się nad sensem i piosenki, i filmu. Był zarzut, że piosenka, oprócz fragmentów teledysku, nie ma nic związanego z filmem. Ale to nieprawda, już sam tytuł nam o tym mówi. Naprawdę, zachęcam do przesłuchania, a sami się o tym przekonacie. Ujmujący utwór, wzruszający, potrafiący wycisnąć łzy z oczu.

Kultowy zespół The Beatels i jego równie kultowa piosenka pt. Hey Jude, któż o nich nie słyszał? Zamiłowanie do tych starszych utworów, można rzecz legendarnych, mam po rodzicach. To Oni pokazali mi, że takie zespoły, jak Queen, The Rolling Stones czy właśnie The Beatels są zawsze na czasie. I nie mylili się. Większość sądzi, że dzisiejsza młodzież słucha głównie rytmów, typu umc umc umc, jednak to nieprawda. Przykładem mogę być ja i jeszcze wiele osób z mojego otoczenia, które chętnie powracają do lat '70, '80, '90 i ówczesnej muzyki. Wtedy piosenka była opowieścią, a teledysk do niej był jak film. Nie twierdzę, że dzisiejsza muzyka jest do kitu, bo mam swoje ulubione utwory, ale jednak ta "starsza" muzyka, ma w sobie to coś. Hey Jude usłyszałam przy okazji reklamy z okazji naszego dziesięciolecia w UE i z miejsca się zakochałam. Wcześniej z chęcią słuchałam utworów Beatelsów, jednak na ten dziwnym sposobem się nie natknęłam. Dziś jest moim ulubionym i mam nadzieję, że stanie się tak również z Wami. 

Stary, dobry rock wiecznie żywy. I jeden z najlepszych zespołów, jaki znam (również dzięki rodzicom), czyli Guns N' Roses i ich piosenka Patience. Może nieco mnie rockowa i zdecydowanie spokojniejsza, jednak nadal w takim samym klimacie. Nastrój, który uwalnia się przy jej słuchaniu, jest po prostu magiczny. Axl Rose jak zwykle boski (przynajmniej za młodu :P) i Slash, czegóż więcej trzeba? Moja ulubiona piosenka, którą lubię sobie puszczać niezależnie od pogody, nastroju czy miejsca, w którym aktualnie przebywam. Zdecydowanie ponadczasowa i magiczna.

Nieśmiertelny John Lennon i piosenka GOD, na którą natknęłam się zupełnie przypadkowo, ale zakochałam się w niej od pierwszego przesłuchania. Co wrażliwszych chrześcijan może w jakiś sposób urażać, jednak ja w niej nic niestosownego nie widzę. Jest piękna. Ukazuję prawdziwego Johna Lennona i to, co czuł naprawdę. Prosty tekst, wcale nie świadczy o banalności całego utworu. Wręcz przeciwnie, w tym przypadku, świadczy o jego świetności.


Żeby nie było, że słucham jedynie zagranicznych wokalistów i zespołów, nadszedł czas na rodzimą grupę, Myslovitz. Chyba ich najpopularniejszy utwór Długość dźwięku samotności zna pewnie każdy Polak, czyż nie? Nie zaskoczę Was więc tym wyborem i jego uzasadnieniem. Otóż ten utwór, znam również dzięki Rodzicom (dziękuję Wam z tego miejsca, za to, że od małego puszczaliście mi tak cudowną muzykę!). Cóż mogę o nim powiedzieć? Kolejny prawdziwy, ponadczasowy utwór, który puszczam sobie za każdym razem, kiedy mam gorszy dzień i szukam w czymś lub w kimś wsparcia,. Niejednokrotnie takiego wsparcia udziela mi właśnie muzyka i ten utwór, po którym odzyskuję wiarę w siebie. Polecam! 

Zespół The Pierces i piosenka Secret. Kojarzycie ten utwór? Otóż, Ci, którzy oglądają serial Pretty Little Liars wiedzą, iż jest to piosenka czołówki. Niestety, muszę Was zmartwić, iż nie ma w tym utworze żadnego odniesienia do fabuły serialu, choć wydaje się to nieprawdopodobne, prawda? Mimo że tekst piosenki doskonale wpasowuje się w klimat i fabułę, to jednak nie ma w nim żadnych wskazówek. Secret powstał na kilka lat przed popularnym serialem, a zbiegiem okoliczności jest tekst i teledysk, który jednak doskonale oddaje klimat zarówno książek, jak i ekranizacji

Lana Del Rey i jej obłędny głos, w którym bezwarunkowo się zakochałam. Jej otworu mają tak niesamowity klimat, głębię, jakby drugie dno, że nie sposób się w nich nie zakochać. To jest po prostu magia. Piosenki, teledyski, jakby nie z tego dziesięciolecia. Nawet brakuje słów, żeby to opisać. Po prostu musicie posłuchać! I nie jest to kolejna młoda gwiazdka, której teksty są o niczym. Nie, te utwory mają sens! Piosenka National Athem jest niesamowicie klimatyczna. Kolejne zakochanie od pierwszego przesłuchania. I to Happy Birthday na początku, niby Marylin Monroe... Po prostu m a g i a.
Polecam też, żebyście słuchając jej piosenek zwracali uwagę na teledyski, bo również zasługuję na oklaski.

***
Ok, pierwsza muzyczna niedziela za nami. Jak Wam się podoba? Mam umieszczać takie posty, czy raczej sobie darować? Wasze opinie naprawdę są dla mnie ważne, więc śmiało piszcie czy coś Wam się nie podoba, czy coś zmienić, czy może właśnie jest fajnie? Jeśli nie chcecie w komentarzach, to piszcie na meila kamila13@wp.eu lub na gadu 11539469. Nie gryzę! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...