31 mar 2013

Urodziny! :)

W to bożonarodzeniowe popołudnie, witam Was moi kochani... Zaraz, zaraz! To nie te święta! Mimo iż pogoda płata nam figle, my obchodzimy dziś święta Wielkiejnocy. Z tej okazji pragnę złożyć Wam najserdeczniejszy życzenia, dużo zdrowia, szczęścia, miłości i spełnienia marzeń. Wszystkim Molom Książkowym wspaniałych lektur, które pozostaną w pamięci na długo. Odkrycia wielu ciekawych autorów, poszerzenia swoich domowych bibliotek i oczywiście finansów na to, by je poszerzać. :) Wszystkim blogerom życzę ogromu Czytelników tych stałych, jak i tych, którzy wpadają na chwilkę. Ciekawych znajomości internetowych i jeszcze wielu recenzji, które pomagają nam wszystkim w wyborze dobrej książki. Wesołych świąt!

*****

Teraz chciałabym przejść do drugiej części posta, której można się domyślić po tytule dzisiejszej notki.
Tak, otóż właśnie dziś, niedawno przechrzczona Domowa biblioteczka Drrim, obchodzi swój roczek!
Dokładnie 31 marca 2012 roku powstał ten blog, który do niedawna nosił nazwę Świata książek, dziś pod inną nazwą, ale z taką samą treścią, pragnie pomóc Wam w doborze lektur, które umilą popołudnia i wieczory.
Mimo iż pierwszych postów recenzjami nazwać nie można - nawet słowo opinia słabo tu pasuje - nie usuwam ich. Niech są, niech straszą, niech pokazują też, jak rozwinęłam się ja i mój warsztat pisarski.
Początki były oczywiście trudne, ale z czasem zdobyłam grono stałych Czytelników i obserwatorów, których dziś jest 81.
W blogosferze poznałam wiele przyjaznych mi osób z taką samą pasją jak moja.
Między innymi Waniliową, która również obchodziła niedawno rocznicę blogowania. 
Książkową, w którą wierzę, że powróci szybko do blogosfery mimo kryzysu, bo Czytelnicy się niecierpliwą. Jeszcze nie wiecie, ale z Książkową zamierzamy się spotkać tego lato, gdyż mieszkamy w jednym mieście, ale dość daleko od siebie.
Tyle jest jeszcze wartościowych blogów i wspaniałych blogerek, które je prowadzą, że nie sposób je wszystkie w tym jednym poście wymienić. 
Jednak muszę wspomnieć jeszcze o Miłośniczce Książek, której blog jest dla mnie prawdziwą inspiracją. Dzięki Tobie, kochana, poznałam nasza wspaniałą rodzimą pisarkę, Katarzynę Michalak, w której książkach się zakochałam.

Moi drodzy, wspaniałych osób blogosfera skrywa pewnie jeszcze więcej, lecz ja na wymienianiu ich poprzestanę i przejdę do życzeń.
A więc, mojemu blogowi życzę:
- wielu Czytelników
- setek tysięcy odsłon
 - wielu nowych odsłon, ponieważ przebieranie w szablonach chyba nigdy mi się nie znudzi
- i różnorodności życzę. A co się za tym kryje? O tym słów kilka za chwilę. :)

A sobie? Sobie czego życzę? Życzę sobie wielu znajomości, po nic nie łączy tak, jak wspólna pasja. 
Życzę sobie mnóstwa książek, tych lepszych i tych gorszych, bo jakaś równowaga musi być.
Czy współprac sobie życzę? Cóż, nie pogardzę, ale nie do tego dążę, prowadząc tego bloga. :)
I Czytelników też sobie życzę, bo każdy nowy obserwator, komentarz czy kolejna setka odsłon bloga, to jeszcze szerszy uśmiech na mojej twarzy.
I oczywiście weny sobie jeszcze życzę! Oj tak, wena do pisania recenzji ważna rzecz, bo bez tego dobrego tekstu nie będzie. ;)
I Wam, moim obserwatorom i komentatorom, życzę również wszystkiego dobrego. Żebyśmy kolejny rok spędzili wspólnie w miłej atmosferze książek i dyskusji o nich. :)

*****

W drugim roku działalności bloga, chciałabym wprowadzić kilka zmian i urozmaiceń, które umilą zaglądanie do mojej Domowej biblioteczki.
Na pewno wchodzi tutaj w grę zmiana szablonu (kolejna), bo ten mi się już znudził, a poza tym chciałabym coś bardziej przejrzystego i w jaśniejszych kolorach. Coś prostego, nie skomplikowanego. 
I tutaj prośba do Was, moi drodzy. Jeśli ktoś z Was zna dobre strony, na których najdę ciekawe szablony lub może ktoś z Was się grafiką zajmuję, proszę pisać! Nie odrzucę pomocy :)
Drugą sprawą jest poszerzenie tematyki bloga. Chociaż może źle to ujęłam. Do Domowej biblioteczki zaliczają się recenzje filmów i książek - chociaż tych pierwszych to bardzo rzadko - ale jeśli pojawi się możliwość zrecenzowania czegoś więcej, to chętnie ją przyjmę.
Zastanawiam się też nad wprowadzeniem kącika dyskusyjnego czy czegoś w tym rodzaju, który umożliwiłby nam rozmowę na ciekawe tematy i wymianę poglądów. Ten pomysł jest jeszcze gdzieś głęboko w moim umyśle, ale powoli kiełkuje, więc mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. :)
A jeśli Wy macie jakiś pomysł na zmodernizowanie i urozmaicenie mojego bloga, do serdecznie zachęcam do pisania do mnie meili (kamila13@wp.eu) lub kontaktów na gadu gadu (11539469). Rady, pomoc i pomysły mile widziane. :)
A jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się na blogu, zapraszam na fanepage'a ub do tweetnięcia .
Przypominam również o zmianie adresu bloga, które teraz znajdziecie pod nazwą  http://domowa-biblioteczka-drrim.blogspot.com/ .

Pozdrawiam i dziękuję za cudowny rok!

30 mar 2013

Najcenniejszy dar - Richard Paul Evans

Tytuł: Najcenniejszy dar
Autor: Richard Paul Evans

Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 112
Ocena: 6/6
Najcenniejszy dar to krótka, acz treściwa opowieść o tym, jakim darem są święta spędzona w rodzinnym gronie. Opowieść o przyjaźni, miłości, tej rodzicielskiej, i o prawdziwym darze Bożego Narodzenia.

Poznajemy Richarda, który wraz z żoną i córką, przeprowadza się do starego, wiktoriańskiego domu, by tam opiekować się starszą panią, w zamian za dach nad głową i wszystko co potrzebne do dostatniego życia.
Starsza kobieta, na początku całkowicie obca, po kilku dniach zjednuje sobie nowych przyjaciół.
Pokazuje im całkiem inny sposób postrzegania świata. Pomaga ułożyć życie, tak, by rodzina nigdy nie była ważniejsza niż kariera. Pomaga im poznać swoją tajemnicę, która na zawsze odmieniła jej życie.

 Richard Paul Evans w tej cieniutkiej książeczce przekazuje nam wszystkie najważniejsze wartości.
Pomaga nam ustalić hierarchię wartości naszego życia, na czele której na pewno nie powinna stać praca czy kariera zawodowa.
Oddając się pracy zapominamy o tym, jak ważna jest rodzina. Nie tylko w okresie Bożego Narodzenia. Nie tylko wtedy powinniśmy doceniać naszych najbliższych. Nie ważne są prezenty, które i tak nie wynagrodzą uczucia drugiej osoby. Najważniejsza jest bliskość i poczucie, że obok nas jest ktoś, kto nas kocha, docenia, szanuje.

Autora Najcenniejszego daru pokochałam już za książkę Obiecaj mi. Obie książki o podobnej tematyce, są napisane w takim samym klimacie. Ciepłym, dającym poczucie bezpieczeństwa i ukojenia. Tak, nawet przy książkach można doznać takich uczuć. A już zwłaszcza przy książkach Evansa.
Teraz już wiem, że książki tegoż autora mogę brać w ciemno, a nigdy się nie zawiodę.
Polecam każdemu, a szczególnie tym, którzy pogubili się w życiu, bo praca okazała się ważniejsza niż członek rodziny.

Książka dostępna w księgarni Gandalf



21 mar 2013

Pretty Little Liars. Kłamczuchy - Sara Shepard

Tytuł: Pretty Little Liars. Kłamczuchy
Autor: Sara Shepard
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 277
Ocena: 5/6
Każdy z nas ma tajemnice. Jedni większe, drudzy mniejsze. Czasami trzymamy je w sobie albo dzielimy się sekretem z zaufanymi osobami.
Ufamy im. Oczekujemy, że zachowają naszą tajemnicę. Aż po grób... Jednak czy te tajemnice są tego warte?

Alison jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a może i nawet w całym mieście. 
Ma cztery przyjaciółki: Hannę, Arię, Spencer i Emily, nad którymi ma całkowitą władzę. Robią to, co zechce.
W czasie jednego z ich wspólnych nocowań, Ali ginie w niewyjaśnionych okolicznościach.
Kilka lat po jej zaginięciu, dziewczyny dostają tajemnicze sms'y... od A.

Popularna seria książek dla nastolatek, na podstawie której powstał serial pod takim samym tytułem: Pretty Little Liars.
Książki te podbiły serca tysięcy nastolatek. Przypadły do gustu również i mnie.
Napisane prostym, młodzieżowym językiem przedstawiają historię czterech przyjaciółek. Różniących się od siebie, ale powiązanych ze sobą przez jedną osobę. Tą osobą jest Alison, ich zaginiona przyjaciółka.
Wkrótce po mszy, która odbyła się na jej cześć, dziewczęta dostają tajemnicze sms'y, od równie tajemniczej osoby, która podpisuje się jako "A.". Czy to możliwe, że Alison wciąż żyje i to ona jest tym, kto wysyła wiadomości?
Aria, Hanna, Spencer i Emily to mieszanka - czasem wybuchowa - różnych charakterów.
Aria to dziewczyna, która nie pasuje do swoich czasów. Lubi stare piosenki, filmy. Ubiera się również dość oryginalnie. Poznaje Ezrę, który wydaje się być chłopakiem z jej snów. Jednak sen kończy się dość brutalnie, ponieważ...
Hanna. Hanna jest nastolatką zakompleksioną. Kilka lat temu była gruba, miała problemy z cerą, była wyśmiewana. Teraz zajęła miejsce swojej zaginionej przyjaciółki, jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Razem z Moną są ikonami mody Rosewood Day. Hanna ma wspaniałego chłopaka, z którym pragnie stracić dziewictwo. Problem jest Klub D., do którego zgodził się wstąpić Sean.
Spencer  i Emily to można powiedzieć, ambitne dziewczyny. Spencer, bo wymaga tego sama od siebie, Emily, ponieważ oczekuję tego od niej rodzice.Jednak czy Spencer jak i Emily poradzą sobie z rodziną, która wymaga od nich więcej niż są w stanie zrobić?
Te cztery charaktery w połączeniu z niezłomnym i zadziornym charakterem Ali, potrafią być naprawdę bezlitosne. Kilka lat temu przekonała się o tym między innymi Mona, ale także i Jenna, która stała się ofiarą, tragicznego w skutkach, kawału dziewczyn. Sprawa ta do dziś spędza przyjaciółkom sen z powiek. Sprawa Jenny jeszcze długo nie da im spokojnie żyć.

Pretty Little... dostarczają Czytelnikowi dreszczyku emocji i nutki intrygi, z którą mamy okazję spotkać się w tych książkach. Czytając można się poczuć jak popularna szkolna gwiazda Hanna, tajemnicza intrygantka Alison, niepasująca do swoich czasów Aria czy ambitna Spencer i Emily.
Jak wyżej wspomniałam, książka ta jest pisana prostym i zrozumiałym dla nastolatek językiem.
Każdy kolejny dział i wydarzenia mające w nim miejsce, jest przedstawiany z perspektywy inne z dziewcząt, co pozwala nam głębiej i lepiej je poznać.
Lektura nie należy do ambitnych, ale czasem miło jest się oderwać od poważniejszych spraw i przenieść się do czasów liceum, w których życie wydawało się  takie beztroskie. Cóż, może nie dla wszystkich, bo dziewczyny będą miały trochę kłopotów z tajemniczym nadawcą sms'ów, ale spędzą też dobre, szczęśliwe chwile w swoim własnym gronie.

Całą serię polecam głównie dziewczynom, ale za to w każdym wieku. Te starsze mogą znowu poczuć atmosferę liceum, może nie naszego, polskiego, ale przynajmniej namiastkę życia w Ameryce. Zasmakujecie nutki rywalizacji, ciut kryminalnych zagadek i szczyptę miłosnych uniesień, które składają się na książki Pretty Little Liars.

Książka dostępna w księgarni Gandalf 
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Seria PLL:
Kłamczuchy

18 mar 2013

Czas wojny - recenzja filmowa

Tytuł: Czas wojny
Gatunek: dramat, wojenny
Produkcja: USA
Reżyseria: Steven Spielberg
Scenariusz: Lee Hall, Richard Curtis
Ocena: 6/6
Film reżyserowany przez Stevena Spielberga nie powinien być zły. Jest to przecież osoba znana większości ludzi, a jego filmy cieszą się zazwyczaj niemałą popularnością.
 Obsada już może nie tak bardzo gwiazdorska i znana, ale role zostały odegrane wiarygodnie przez takie osoby Peter Mullan, Emily Watson czy Celine Buckens.
Dodajmy do tego muzykę Johna Williamsa, zdjęcia Janusza Kamińskiego i kostiumy Joanny Johnston, a powstanie tak dobry film, jakim jest Czas wojny.

Film przedstawia historię I wojny światowej.
Ukazuje wartości przyjaźni i wolności - historię głównych bohaterów, Alberta i jego konia.

Nie wydaje mi się, żeby film ten realizował utarty już schemat.
Jest on wart zapamiętania, przedstawia bowiem historię prawdziwej przyjaźni, jaka wywiązała się pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem z I wojną światową w tle.
Czas wojny jest przeznaczony zarówno dla młodzieży, jak i dla osób dorosłych. Nie ma tu bariery wiekowej, ponieważ wartości jakie przedstawia ta ekranizacja są aktualne dla każdego człowieka i ponadczasowe.
Większość bohaterów występujących w filmie jest pozytywna.
Należy do nich Albert Narracott, opiekun Joey'ego. Od samego początku przypadł mi on do gustu. Zobaczyłam jakim uczuciem darzy swojego konia, jak się nim opiekuje i jak go wychowuje i wiedziałam, że ten film nie może skończyć się źle.
Koń Joey miał jeszcze jednego przyjaciela. Niezwykłą dziewczynkę imieniem Emilie.
Bardzo pozytywna młoda osóbka, która szła przez życie z uśmiechem na ustach, mimo swojej choroby i ciężkich czasów, które wtedy nastały.

Film powstały na podstawie powieści War Horse zachwyca widzów niesamowitą scenerią.
Przykładem może być sielski obrazek, kiedy pokazywane jest domostwo dziadka Emilie i ich życie po tym, jak dziewczynka znalazła Joey'ego i jego przyjaciela. Był to piękny widok, poniekąd dlatego, że kilka kilometrów dalej miała miejsce wojna pomiędzy wojskami angielskimi a niemieckimi.
Czas wojny jest również pełen scen, które potrafią wzruszyć. Na przykład, kiedy Joey ucieka przez fortyfikacje wojsk, a także, kiedy dwójka wrogich sobie żołnierzy, potrafi porozumieć się w słusznej sprawie, jaką jest uwolnienie konia z drutu kolczastego, w który zaplątał się on podczas swojej heroicznej ucieczce ku wolności.

Słowem podsumowania, chciałabym powiedzieć, że nie spodziewałam się, iż po takim tytułem, może kryć się tak wzruszająca i chwytająca za serce historia.
Polecam Czas wojny każdemu.

Film do kupienia w księgarni Gandalf

*****
 Moja pierwsza recenzja filmowa. 
Nie będą się one pojawiały zbyt często - o ile w ogóle - ponieważ tę pisałam w ramach zadania domowego z języka polskiego, a zdecydowałam się opublikować dla urozmaicenia.
Jeśli trafi się jeszcze taka okazja, to owszem, napiszę recenzję filmu, ale nie spodziewajcie się tego zbyt często. :)

Pozdrawiam! 

13 mar 2013

Trylogia Czasu - Kerstin Gier [aktualizacja]

Tytuł: Trylogia Czasu: Czerwień rubinu,
Błękit szafiru,
Zieleń szmaragdu
Autor: Kerstin Gier

Wydawnictwo: Literacki Egmont
Ilość stron: 340
Ocena: 6/6
Trylogia Czasu cieszy się nie małą popularnością. Od razu podbiła serce Czytelników, nie tylko w Niemczech.
Niezwykłe przygody dwojga podróżników w czasie, niesamowity wątek miłosny, ale także wpleciony humor, czynią z tych książek wspaniałą lekturę. Nie ma się więc co dziwić, że trylogia Kerstin Gier została okrzyknięta bestsellerem.

Kiedy Gwendolyn dowiaduje się, że to ona odziedziczyła gen podróży w czasie, jej całe życie diametralnie się zmienia. Teraz, zamiast po szkole spotkać się z przyjaciółką, musi poddawać się elapsji, aby uniknąć niekontrolowanych i ryzykownych przeskoków.
W odnalezieniu w sytuacji nie pomaga jej Gideon, chłopak, który będzie towarzyszył  jej w większości podróży. Nieziemsko przystojny i czarujący, jednocześnie arogancki i chłodny. 
Czy tych dwoje wyjdzie cało z niebezpiecznych przygód, jakie ich czekają?

Nie przepadam za gatunkiem literackim, który reprezentuje owa trylogia, to też po przeczytaniu pierwszych recenzji - mimo iż były pozytywne - trudno było mi się przemóc do jej przeczytania.
Pchnięta impulsem, wypożyczyłam wszystkie trzy części Trylogii Czasu i jeszcze tego samego dnia wzięłam się z jej lekturę. 




Teraz aż wstyd mi się przyznać, że na początku nie chciałam tego czytać. Tak wciągających książek nie czytałam od dawna, i właśnie tego było mi trzeba. Śledzenie przygód Gwen i Gideona, było dla mnie prawdziwą przyjemnością, od której trudno było mi się oderwać.
Świetnie wykreowani, barwni główni bohaterowie, to perełki powieści. Dobrze zarysowana i, ani przez chwilę nie nużąca akcja, to kolejny plus, jaki możemy przypisać tym książkom.
Ale mówmy o konkretach.

Gwendolyn Shepherd. Główna bohaterka i jedna z moich ulubionych postaci głównych. Inteligentna, choć momentami można w to zwątpić, zabawna i - w mojej wyobraźni - bardzo ładna. Dowiaduje się ona, że odziedziczyła gen podróżników w czasie, który przypisywany był jej kuzynce Charlottcie. W kilka tygodni musimy nadrobić nauki, które jej kuzynka pobierała od najmłodszych lat. Jej towarzyszem podczas podróży w czasie, jest Gideon. Potomek rodu de Villiers, posiadający również ten sam gen. Mimo że arogancki i bezczelny, to wzbudził boją sympatię od początku. 
We dwoje muszą zdobyć krew dziesięciu pozostałych osób z kręgu, dzięki której, uprzednio wczytanej do chronografu, ludzkość uzyska lek na wszystkie choroby. I tutaj, niestety jestem zmuszona zakończyć zarys fabuły, gdyż nie chcę nikomu zepsuć niespodzianki, którą odkryjecie czytając te książki.
Powiem tylko, że akcja jest zaskakująco dobrze wykreowana we wszystkich trzech częściach. Dlaczego zaskakująco? A dlatego, że nieczęsto się zdarza, tak jest przynajmniej w moim przypadku, ażeby kontynuacje pierwszej części były napisane na poziomie równym czy też wyższym, od pierwszego tomu. Tutaj taka sytuacja ma miejsce, jestem więc pozytywnie zaskoczona.
Na uwagę zasługuje wątek miłosny, który wywiązał się z pomiędzy relacji dwojga głównych bohaterów, ale nie tylko (w ostatnim tomie). Był on nieco przewidywalny, ale mimo to z wielką przyjemnością się w niego zagłębiałam.
Dialogi między bohaterami nie nużą nas. Nie są sztucznie podtrzymywane i nudne, a krótkie i treściwe.
Opisy sytuacji nie są nazbyt rozbudowane i dostarczają nam niezbędnych informacji, żeby kontynuować lekturę bez zbędnych pytań czy niedomówień.

Pozytywów w tej trylogii jest całe mnóstwo, ale ja chcę jeszcze wspomnieć o kilku. Jest to między innymi oddanie przez autorkę realiów dawnych czasów. Przez dawne czasu rozumiem wiek osiemnasty czy dziewiętnasty, w które to lata cofają się nasi bohaterowie. Kreacje, które w tamtych latach noszono, możemy sobie z łatwością wyobrazić dzięki obrazowym opisom autorki. Również ówczesna kultura i zachowanie angielskich dam, zostają nam nieco bliżej przedstawione.

Szata graficzna wszystkich trzech części Trylogii Czasu również zasługuje na uwagę. Kolorystyka, która pasuje tematycznie do poszczególnych tytułów, ale też elementy na okładkach, które oddają charakter treści książek. 

Czy w tej trylogii znajdziemy jakieś minusy? Cóż, ja się ich nie dopatrzyłam, a wszystkich zainteresowanych odsyłam do samodzielnej lektury, bo naprawdę warto.

Książki dostępne w księgarni Gandalf

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 

*****
Postanowiłam zmienić adres bloga. Od dziś zapraszam Was do Domowej biblioteczki Drrim.
Przepraszam za utrudnienia.  
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...