Tytuł: Zamieć śnieżna i woń migdałów Autor: Camilla Lackberg Wydawnictwo: Czarna Owca Ilość stron: 142 Ocena: 3/6 |
Martin Mohlin wraz ze swoją nową dziewczyną jadą na święta na wyspę Valo, do pensjonatu, w którym mieszka rodzina młodej kobiety. Policjant poznaje tam rodzinę swojej wybranki, aczkolwiek jest to spotkanie dość... osobliwe. Bowiem przy kolacji umiera senior rodu Ruben. Od razu wychodzi na jaw, iż ktoś go otruł. Wkrótce rodziną wstrząsa kolejna tragedia, a z wyspy nie można się wydostać. Jakiego rozwiązania doczeka się ta tajemnica?
Powieścią tego nazwać nie można. Jest to raczej krótkie opowiadanie, nowela. Coś w stylu Agathy Christie, więc pod tym względem jak najbardziej przypadło mi do gustu.
Kolejnym plusem jest również fakt, iż czyta się tę historię bardzo szybko. Wystarczy praktycznie jeden wieczór.
Niestety - moim skromnym zdaniem - kryminałem tego nazwać nie można. Dla mnie to jest jakieś takie bezpłciowe.
Fabuła banalna, nasze oczy tylko ślizgają się po kartkach i nic z tego nie wynosimy. Wiele scen byłam w stanie przewidzieć, wszystko mnie nudziło. Żadnego polotu.
Aczkolwiek można to było jakoś lepiej wykorzystać. Mam wrażenie, iż autorką pisała tę historię na czas, z zegarkiem w ręku. Oby tylko zmieścić się w przedziale czasowym, a co z tego wyjdzie to już nie moja broszka. Jak wspomniałam był potencjał, ale na dłuższą powieść.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek ocenią tak nisko jakikolwiek kryminał, a po Camilli Lackberg to naprawdę spodziewałam się czegoś więcej. Cóż, teraz się zawiodłam, ale nie mam zamiaru rezygnować z innych powieści tej autorki. Wydaje mi się, że są one zdecydowanie lepsze.
W takim razie odpuszczę sobie tę pozycję, ponieważ nie czytuję kryminałów, dopiero próbuję tego gatunku więc wolę się nie zniechęcać :) Ale może polecisz mi coś? Bo wydaje mi się, że warto zaczynać przygodę z tym typem książek ;)
OdpowiedzUsuńNo to polecam zacząć od Agathy Christie, lekkie i mało trupów. Tatiana Polakova też fajnie pisze. Kryminały, ale z humorem. Recenzje książek tych autorek są tu, na blogu.
UsuńPotem może Henning Mankell i może właśnie Camilla Lackberg, ale nie "Zamieć śnieżna woń migdałów", a na przykład "Fabrykantka aniołków", którą miałam okazję niedawno recenzować. :))
ja osobiście jeszcze nic tej pani nie czytałam ale mam jakąś bardziej obszerną książę jej autorstwa na półce i jako fanka kryminałów na pewno przeczytam;) Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie na MK Czytuje;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta bardziej obszerna książka będzie lepsza niż to opowiadanie ;)
Usuńi też się wydaje, zę ata autorka piszę dobre ksiażki, ale po twojej recenzji i po opini mojej mamy zaczynam mieć obawy.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie zrażałabym się tak od razu do twórczości tej autorki. Może przy tej książce miała słabszy okres. No, chyba że bazowała już na swojej popularności i myślała, że fani to łykną.
UsuńNo to omijam, a taki fajny tytuł!
OdpowiedzUsuńMnie właśnie przyciągnęła ta okładka i tytuł. Nawet opis mnie w jakimś stopniu zainteresował. Szkoda, że zawartość okazała się taka, a nie inna :c
UsuńWydaje się być ciekawa, ale chyba nie na tyle żebym ją przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńTa historia mogłaby być ciekawa...
Usuń