26 sie 2014

Larista - Melissa Darwood

Tytuł: Larista
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 382
Ocena: 5/6
O Bogu i o Diable. O dobru i złu. O życiu i o śmierci. O zaufaniu i o wierze. O legendzie i o prawdziwym życiu. O pięknej Alfie Competizione. O szkole i o przyjaciołach. O rodzinie i o miłości.

Dwa serca, jedno bicie, niech mnie odnajdzie miłość na całe życie.

Larysa jest romantyczką, której jedynym marzeniem jest odnalezienie miłości. Tej najprawdziwszej, najtrwalszej i najczulszej - chce kochać i być kochaną. Pewnego wieczoru widzi, jak jej sąsiadka prawie umiera na ulicy, gdyby nie nastolatka, kobieta by nie przeżyła. Całemu zdarzeniu ze stoickim spokojem przygląda się pewien mężczyzna, który od początku intryguje dziewczynę. Jak się później okaże, nie jest to ostatnie tajemnicze wydarzenie z udziałem Gabriela. 
Niespodziewanie na drodze Larysy staje Daniel, z którym osiemnastolatka wiąże pewne plany, ale życie szybko weryfikuje jej marzenia. Wszystko leży w rękach Larysy. Kto zatriumfuje tym razem - dobro czy zło?


Jakby nie było wyboru, tylko jedna ścieżka - brać życie takim, jakie jest. By budzić się i chodzić spać. By śmiać się, gdy jest dobrze i płakać, gdy jest źle. By marzyć. By rozmyślać. By po prostu żyć. I kochać... Kochać...

Zacznę może od autorki, której postać niesamowicie mnie zaintrygowała. Otóż, sięgając po tę książkę, byłam w stu procentach pewna, iż sięgam po dzieło brytyjskiej/amerykańskiej autorki, dlatego też byłam tak skora do zapoznania się z tą pozycją. Jakież było moje zdziwienie, kiedy podczas czytania napotkałam imię "Zuza", które, jakby nie było, bardzo często jest w naszym języku używane. Naiwnie wtedy myślałam, że to błąd redaktorki czy cokolwiek innego, co nie pozwoliłoby dopuścić do mnie myśli, że Larista jest dziełem naszej rodzimej autorki. Tym większe niedowierzanie budziły we mnie prawdziwie polskie nazwy miast i inne nazwy własne, niepozostawiające żadnych wątpliwości - Melissa Darwood jest Polką, tworzącą pod pseudonimem. Pomyślicie, że pewnie wtedy rzuciłam tę lekturę w kąt i postanowiłam, że więcej po nią nie sięgnę? Otóż nie, było zupełnie inaczej. Kiedy odkryłam, iż tak dobra pozycja paranormal romance wyszła spod pióra jednej z naszych autorek... byłam po prostu pod wrażeniem. Czytając pierwsze strony Laristy byłam pewna, że pisze to jedna z amerykańskich autorek. Bowiem styl, jakim posługuje się Melissa Darwood nie jest stylem, jakim posługują się nasi rodzimi pisarze (przynajmniej Ci, których dzieła miałam okazję poznać). Nie przeczę, że jest równie lekki i przystępny, ale jest w tym coś więcej. Coś, co jest typowe dla zagranicznych powieści dla młodzieży. Nie zabraknie tu humoru i emocji, dzięki którym czytanie to czysta przyjemność. 

- Tata chciał ci pewnie powiedzieć że bardzo ładne dzisiaj wyglądasz. Tak... kwitnąco.
- No właśnie .Tylko żeby nikt cię przypadkiem nie zapylił - dodał tata.

Również sama tematyka nie jest tak popularna wśród polskich autorów, a i w kreacji bohaterów można dopatrzeć się pewnego powiewu świeżości, jeśli chodzi o naszą dotychczasową scenę literacką. 
Nie mam więc wątpliwości, iż Larista, mimo że porusza tematykę już dość oklepaną, jest czymś nowym dla naszego rynku wydawniczego. Polce udało się stworzyć coś nowego, z czego możemy być naprawdę dumni. To świadczy tylko o tym, że warto inwestować w naszych rodzimych autorów i dawać im szans na zaistnienie.

L'amora a prima vista.

Fabuła powieści jest dość schematyczna, jak to bywa w książkach paranormal romance, aczkolwiek nie znudziło mnie to jeszcze, dlatego chętnie sięgam po tego typu lektury. Tutaj, oprócz wątku miłosnego, który jest jednym z głównych, znajdziemy też głębsze przesłanie, nad którym warto się zastanowić. 
Bohaterów można polubić już z miejsca, bo są oni naprawdę ciekawymi postaciami. Do głównej bohaterki zapałałam sympatią od razu ze względu na jej przeciętność i charakter takie typowej nastolatki. Nie jest ona ani ponadprzeciętnie inteligentna, ani jakaś super ładna. Po prostu jest taką zwyczajną nastolatką, co bardzo sobie cenię w tego typu pozycjach, gdyż wtedy bardzo chętnie zagłębiam się w życiowe perypetie bohaterów i zaciekawieniem śledzę ich dalsze poczynania.

Chciałam studiować to, co lubiłam robić w wolnym czasie, lecz nie byłam pewna, czy kierunki pamiętnikopisarstwo i romansoczytanie zastaną utworzone w przeciągu najbliższych sześciu miesięcy.

Słowem podsumowania, jestem pełna podziwu dla autorki. Mogę z czystym sumieniem polecić Laristę fanom, takich lektur, jak i tym, którzy nie są do nich przekonani. Świetny debiut Melissy Darwood, z którym i Wy możecie zacząć swoją przygodę z gatunkiem paranormal romance.

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie wiem, ale może w przyszłości przeczytam :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety nie polubiłam tej pozycji.
    Bardzo się przy niej męczyłam, a poza tym denerwowała mnie główna bohaterka.
    Miałam też wrażenie, że autorka stara się zamerykanizować na siłę powieść.

    thousand-magic-lifes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie przy tej książce wypoczywałam. Nie miałam takiego wrażenia, mnie się to właśnie podobało i nie wyglądało na to, żeby autorka na siłę starała się zamerykanizować tę książkę. Ale każdy z nas ma inne odczucia, rozumiem to. :)

      Usuń
  3. Miałam okazje kiedyś przeczytać początek na ebooku, ale mi się nie spodobała ta ksiazka, wiec sobie ją odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo może z czasem by Cię się spodobała. ;)

      Usuń
  4. Również książka mi się podobała, mimo schematyczności! I te przesłania, które mnie bardzo zaskoczyły, bo w końcu w książkach typu paranormal zazwyczaj czegoś takiego nie ma... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, to jest naprawdę rzadkość. To było dla mnie pozytywne zaskoczenie. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...