Tytuł: Dzienniki Carrie Autor: Candace Bushnell Wydawnictwo: Znak Ilość stron: 314 Ocena: 4/6 |
Carrie Bradshaw, najsłynniejsza dziewczyna w Nowym Jorku. Jej styl i słabość do najdziwniejszych butów vintage zawsze wzbudzały kontrowersje. Jej poczucie humoru i cięty dowcip wyróżniały ją z tłumu. Zanim została słynną autorką felietonów, pisała dzienniki. Bo od zawsze miała błyskotliwe przemyślenia na temat kobiet, mężczyzn i związków. Z naciskiem na związki, ponieważ w ostatniej klasie liceum Carrie pierwszą miłość swojego życia, Sebastiana Kydda. I cały jej świat wywrócił się do góry nogami. Niewierny chłopak, problemy z przyjaciółmi, szalona siostra i pierwsze wywrotowe teksty - stąd wzięła się Carrie, którą wszyscy znamy.
Tę książkę miałam ochotę przeczytać już od dłuższego czasu, więc kiedy zobaczyłam ją na bibliotecznej półce od razu po nią sięgnęłam. Nie czytałam nawet opisu z tyłu okładki, bo wiedziałam, że mnie zainteresuje po tym, jak czytałam jej recenzje.
Po pierwsze, mam wrażenie, że ta osoba, która pisała opis zamieszczony z tyłu, książki w ogóle nie czytała, a jedynie czytała opinie czy recenzje innych. O jej stylu, a raczej o jej butach, jest na początku książki może jedno zdanie, więc to tyle, czego dowiadujemy się o jej kontrowersyjnym stylu. Jej poczucie humoru i cięty dowcip wyróżniały ją z tłumu - i tu znowu muszę się nie zgodzić, bo Carrie wydawała mi się szarą myszką, która przebywała w stałym gronie tych samych znajomych. Jej ciętego języka i ripost jest tyle co nic, a jeśli już są to do Dr House'a jej brakuje, bo błyskotliwością się nie popisała. To samo dotyczy jej przemyśleń na temat związków. Do takich wniosków, do jakich doszła nasza główna bohaterka w czasie trwania i po zakończeniu swojego związku, doszłaby każda, przeciętna nastolatka.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o wiarygodność opisu zamieszczonego na okładce i o samą postać Carrie, która nie wyróżniała się spośród tłumu dziewczyn w tym samym wieku.
A sama fabuła książki jest równie przeciętna co główna bohaterka. Mimo iż nie jest zaskakująca, bo jest to od dawna powielany schemat młodzieżówek, przyjemnie się ją czyta. Ta książka spełnia rolę takiego czasoumilacza, który można przeczytać w przerwie między ambitniejszymi lekturami czy w poczekalni u lekarza. Dzienniki Carrie nie wnoszą nic do naszego życia, nie zapisują się w naszej pamięci - są taką wakacyjną przygodą w wersji książkowej.
Polecam na odprężenie, szczególnie dla Pań. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam, ale też nie mam się czym ekscytować.
Książka dostępna w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz