Tytuł: Dziewczyny atomowe Autor: Denise Kiernan Wydawnictwo: Otwarte Ilość stron: 418 Ocena: 6/6 |
Mimo że z wojną kojarzą się głównie mężczyźni - żołnierze w mundurach i z bronią, to kobiety także miały w niej swój znaczący udział. I właśnie na historię o takich kobietach Was dzisiaj zapraszam. O kobietach, które pomogły wygrać wojnę. O kobietach, które pomogły w tworzeniu pierwszej bomby atomowej na świecie. Tej bomby, która unicestwiła tak wiele ludzi.
Celia, Toni, Jane, Kattie i Virginia to pięć młodych kobiet, które z pozoru nie łączy nic. Każda z nich żyje w innej części Stanów Zjednoczonych, mają rodziny, pracę i przyjaciół. Nie łączy je nic oprócz tego, że pewnego dnia dostają tajemniczą ofertę pracy. Mają jechać do miasta, które oficjalnie nie istnieje. Wsiąść do pociągu, nie rozmawiać o szczegółach - których tak naprawdę same nie znają - i nie zadawać pytań. Wiedzą tylko to, co jest im niezbędne, by dobrze wykonywać powierzone im obowiązki. Na miejscu dostaną dach nad głową, pracę i dobrą pensję. Czy potrzebują czegoś więcej? Te z pozoru niepołączone żadną więzią kobiety mają jeden wspólny mianownik - chcą, by druga wojna światowa jak najszybciej dobiegła końca. I wszystkie zamierzają w tym pomóc.
Dziewczyny atomowe to książka, do której udało mi się podejść dopiero za drugim razem. Pamiętam, że kiedy miała swoją premierę, to cała blogosfera oszalała na jej punkcie, było mnóstwo pozytywnych opinii, które zachęciły mnie, by po nią sięgnąć. I chyba to było dla mnie za wcześnie. To wszystko działo się kilka lat temu, kiedy byłam jeszcze zbyt młoda moim zdaniem, by pojąć z jaką historią mam tak naprawdę do czynienia. Po pierwszych kilku rozdziałach książka zaczęła mnie nudzić, mało z niej rozumiałam, a losy tych młodych kobiet w ogóle mnie nie interesowały. Oddałam więc książkę do biblioteki zastanawiając się, czym ci wszyscy ludzie się tak zachwycają?
Jednak po upływie dłuższego czasu przypomniałam sobie o Dziewczynach atomowych i nabrałam ochoty, by znów się z nimi zmierzyć. Nosiłam się z tym zamiarem kilka miesięcy, aż w końcu z mocnym postanowieniem wypożyczenia tej książki udałam się do biblioteki. I udało się! Zaczęłam czytać i już na samym początku zrozumiałam o co kilka lat temu był taki szum. Dlaczego ludzie tak bardzo zachwycali się tą książka. Ona jest po prostu genialna i fascynująca.
Poznajemy losy pięciu kobiet, które w nieistniejącym mieście Oak Ridge rozpoczynają nowe życie. Nie wiedzą co je tam czeka ani jakie dokładnie obowiązki będą musiały wykonywać. Chcą po prostu, by wojna skończyła się jak najszybciej. Do samego końca nie zdają sobie sprawy w jak ogromnym przedsięwzięciu tak czynnie biorą udział. I to jest niesamowite. Spośród siedemdziesięciu pięciu tysięcy mieszkańców Oak Ridge, tak naprawdę zaledwie garstka osób wiedziała nad czym się tam pracuje. Było to nie lada trudne - wymagało wzmożonych kontroli i środków bezpieczeństwa na bardzo wysokim poziomie, ale udało się.
Oak Ridge, które na początku powstało tylko po to, by ludzie mieli gdzie spać, jeść i pracować, z biegiem czasu przekształciło się w "normalne" miasto z kinem, kościołem i kliniką. Nie było ono oczywiście w pełni normalne - otoczone bramą, do którego towary jedynie wjeżdżały, a nigdy z niego nie wyjeżdżały. Korespondencja mieszkańców, która bramy miasta mogła opuścić jedynie po dokładnym jej ocenzurowaniu, a także nieustanne kontrole, by nigdzie nie ruszać się bez identyfikatora. Ten opis z pewnością nie należy do miasta, które dziś określamy jako "normalne".
To między innymi dzięki tym wszystkim młodym kobietom, które przyjechały do Oak Ridge ze swoimi mężami, a także jako niezależne młode panny, udało się tak dobrze rozwinąć miasto. Zakładały kluby, drużyny sportowe i organizacje, które miały pomóc przetrwać tym wszystkim ludziom na co dzień żyjącym w ciągłej atmosferze tajemnicy.
Dziewczyny atomowe to powieść oparta na wielu latach rozmów, wywiadów i poszukiwań. Denise Kiernan spośród wszystkich tych kobiet i rozmówczyń, z którymi przeprowadzała wywiady na temat życia w tajnym mieście, musiała wybrać zaledwie kilka z nich, których losy przedstawiła nam w książce. I zrobiła to naprawdę doskonale! Nawet nie wiecie z jakich zachwytem czytałam kolejne strony tej powieści, jak bardzo interesowały mnie losy tych kobiet i jak bardzo się w nie zaangażowałam. Szczerze mówiąc, myślę, że Dziewczyny atomowe nie mogłyby być lepsze. Tak ciekawie napisane, pełne faktów, ciekawostek i danych, które pomagają nam lepiej zrozumieć funkcjonowanie tego tajemniczego ośrodka, a także tak dobrze poznać problemy i losy ludzi zaangażowanych w ten jakże ważny dla całego świata projekt. Wszystko to jest wzbogacone autentycznymi zdjęciami, które zostały umieszczone w książce. Widzimy na nich nasze główne bohaterki, zakłady, w których powstawały części do pierwszej bomby atomowej, a także życie codzienne mieszkańców Oak Ridge.
Zabierają się za czytanie tej książki bałam się, że będzie ona zbyt naukowa. Mniej fabularna, ale za to napisana językiem, którego nie będę w stanie zrozumieć i pojąć. Cieszę się, że tak bardzo się myliłam. Dziewczyny atomowe to świetna książka, która z pewnością pochłonie Was na nie jeden wieczór. Polecam ją każdemu, kto ma ochotę przybliżyć sobie powstanie bomby atomowej, którą zrzucono na Hiroszimę, a także każdemu, kto ma ochotę dowiedzieć się, jakie życie wiedli ludzie, którzy pracowali nad jej powstaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz