Tytuł: Milczenie owiec Autor: Thomas Harris Wydawnictwo: LiBROS Ilość stron: 350 Ocena: 5.5/6 |
W Stanach Zjednoczonych dochodzi do brutalnych morderstw młodych kobiet. Wydają się one nie mieć ze sobą żadnego związku. Ale czy na pewno?
Młoda, początkująca funkcjonariuszka FBI, Clarice Starling, zostaje poproszona o pomoc w tej sprawie. Dochodzenie zaczyna od poznania doktora Lectera. Czy jego bezinteresowna pomoc zostanie doceniona i doprowadzi do okrutnego mordercy?
To moje pierwsze spotkanie z thrillerem psychologicznym, więc tak naprawdę nie wiedziałam czego mam się po fabule spodziewać. O postaci Hannibala Lectera słyszałam już wcześniej, a zarówno ta książka, jak i jej filmowa ekranizacja są dość popularne, więc zdecydowałam, że ja również muszę się z tą pozycją zapoznać.
Ta książka to bardzo dobrze przedstawione studium umysłu mordercy. Mimo iż Lecter występuje tutaj rzadziej niż się spodziewałam, to i tak możemy go dobrze poznać.
Całość fabuły skupia się na młodej funkcjonariuszce, która debiutuje w pracy z FBi. Można powiedzieć, że zostaje ona rzucona na głęboką wodę. Za pierwsze zadanie dostaje ona "rozpracowanie" doktora Lectera, z którego stara się wyciągnąć informacje na temat grasującego w tym czasie mordercy, Buffalo Billa. Jedna kto tu kogo "rozpracowuje"? To Starling otwiera się prze niebezpiecznym więźniem czy on przed nią? Niby niewinna wymiana informacji, ale czy to wystarczy Hannibalowi Lecterowi? Jestem pewna, że wróci on po więcej.
Milczenie owiec jest napisane tak dobrze, że wciąga nas już od pierwszej strony. Dosłownie. Zaczyna się niby niewinnie, zdaniem: Sekcja Behawioralna, zajmująca się w FBI morderstwami wielokrotnymi , mieści się w najniższej, do połowy ukrytej w ziemi kondygnacji Akademii FBI w Quantico. Całkiem normalnie, co w tym interesującego? Uwierzcie, że to coś tutaj jest i wciągnie Was od pierwszej strony.
Hannibala Lectera poznajemy dość szybko. Prawie na samym początku książki. Potem jest tylko lepiej.
Fabuła być może nie goni na łeb na szyję, ale i tak nie pozwala nam oderwać się od lektury. Powiem Wam, że nawet kiedy akcja zwalniała, to ja i tak przewracałam kartki z rosnącym napięciem, czekając na dalszy rozwój wypadków.
Starling, mimo iż jako początkująca funkcjonariuszka została rzucona na głęboką wodę, to poradziła sobie ze sprawą doskonale. Dostałą istotne informacje od doktora Lectera, ale czy dzięki nim zdołała odkryć kto jest mordercą? Kto z zimną krwią skalpuje młode dziewczęta? Powiem Wam, że... musicie dowiedzieć się tego sami, sięgając właśnie po Milczenie owiec.
I tak, jak w każdym takim przypadku, radzę Wam najpierw sięgnąć po książkę, a dopiero potem obejrzeć film. Sama Milczenia owiec jeszcze nie oglądałam, ale mam zamiar nadrobić to w najbliższym czasie, a wtedy na pewno powiadomię czy film spełnił moje oczekiwania. Chociaż powiem Wam, że kiedy widziałam zdjęcia z filmy tu raczej się nie zawiodę. No, ale wszystko się okaże. Tymczasem gorąco polecam Wam tę książkę, dzięki której na pewno nie będziecie się nudzi.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Na książkę mam ochotę. Przyznam się, filmu bałam się oglądać.
OdpowiedzUsuńMnie też napawa on lękiem, ale chciałabym się przełamać i go obejrzeć. :)
UsuńFilm widziałam wielokrotnie, ale przyznam, ze książki też jestem ciekawa:)
OdpowiedzUsuńI jak wypadł film? :)
UsuńFilm juz za mna, ale na ksiazke wciaz poluje!
OdpowiedzUsuńPoluj, poluj, bo warto. Chociaż nie wiem czy spodoba Ci się tak, jak mnie po obejrzeniu filmu. :P
Usuńjuż dawno poszukuje tej książki! strasznie chce przeczytać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Szukaj, szukaj, bo warto :)
UsuńA moja koleżanka była rozczarowana książką. Może dla fanów filmów jest po prostu zupełnie inna? Może kiedyś sama się przekonam... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże właśnie zależy to od tego, czy ktoś obejrzał film przed przeczytaniem książki.
Usuń