Tytuł: Kod Leonarda da Vinci Autor: Dan Brown Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga Ilość stron: 560 Ocena: 5,5 |
Moja ciekawość spotęgowała się, kiedy obejrzałam fragment filmu Kod Leonarda da Vinci, a od tamtej pory miałam nieodpartą chęć sięgnięcia po książkę o tym samym tytule. Kiedy więc przyszła pora na przeczytanie tej książki byłam niezmiernie podekscytowana i ciekawa. Co kryje tajemniczy tytuł i taki sam uśmiech Mona Lizy?
Niezwykły kod ukryty w dziełach Leonarda da Vinci... Sekret uśmiechu Mona Lizy... Dramatyczny wyścig z czasem prowadzący bohatera książki, wykładowcę na Harvardzie i znawcę symboli Roberta Langdona, przez kościoły i zamki Europy - tropem tajemnych stowarzyszeń i sekretów, których ujawnienie może odmienić losy świata. Z ręki zabójcy ginie kustosz Luwru Jacques Saunière. Wezwany przez policję francuską Langdon odkrywa na miejscu zbrodni szereg zakonspirowanych śladów, które mogą pomóc w ustaleniu mordercy, ale też stanowią klucz do jeszcze większej zagadki - niezwykłej tajemnicy sięgającej korzeniami początków chrześcijaństwa. Zamordowany był członkiem Zakonu Syjonu, powstałego w 1099 roku tajnego stowarzyszenia strzegącego miejsca ukrycia bezcennej, zaginionej przed wiekami relikwii Kościoła - Świętego Graala. Langdon musi rozwikłać pozostawioną przez niego łamigłówkę, której kluczowe elementy kryją się w najsławniejszych obrazach mistrza Renesansu Leonarda da Vinci - Mona Lizie i Ostatniej Wieczerzy. Ścigany przez policję i bezlitosnego zabójcę, za jedynego sojusznika ma piękną Sophie Neveu, wnuczkę Saunière'a, specjalistkę od kodów i szyfrów.
Książka, która została okrzyknięta bestsellerem. Szybko wspięła się na szczyty list i dość długo z nich nie schodziła. Co zachęciło czytelników do sięgnięcia po tę książkę? Możliwe, że anty-reklama, jaką tej pozycji sprawił Kościół. Książka kontrowersyjna, porusza tematy Biblii, Świętego Graala, Chrystusa. Brednie? Wymysły? Możliwe, nie mnie to oceniać, gdyż mało się na tym znam, ale przyznać muszę, iż nawet, jeśli jest to fikcja literacka autora, to za taką fikcję należą mu się brawa.
Dan Brown stworzył książkę niesamowicie wciągającą, która przyciąga uwagę czytelnika od pierwszych stron. Elementy kryminału i sensacji zapewnią nam świetną lekturę, przy której nie będziemy się nudzić.
W Kodzie nie skupiamy się na bohaterach, a na wydarzeniach w jakich biorą oni udział i na tajemnicy, której Kościół nie chce ujawnić.
Jednak jeśli wspomniałam już o bohaterach, to chciałabym powiedzieć, iż nie podobało mi się sposób w jaki Dan Brown potraktował swoją główną bohaterkę Sophie Neveu. Z kobiety bystrej mądrej i inteligentnej, w pewnym momencie książki, autor zrobił bezbronną i głupiutką dziewczynkę, której wszystko trzeba tłumaczyć krok po kroku i uważać, żeby nie zgubiła się ona w wielkim świecie.
Cóż, było to trochę nie fair, ale nie będę wygłaszać tutaj feministycznych pogadanek.
Dan Brown przedstawił w książce ciekawe "fakty" historyczne, które to właśnie wzbudziły kontrowersje. Dlaczego "fakty" a nie fakty? Zdania są podzielone i wiadomo, że ile ludzi, tyle opinii. Zagorzali chrześcijanie i sam Kościół będą bronili swojej wiary i nie pozwolą jej krytykować. A nie daj Boże, żeby ktoś wyznał kompromitującą prawdę na temat historii tejże wiary i zaczął podważać jej fundamenty! Nie chciałabym być w skórze tej osoby. Jednak Dan Brown podjął próbę "walki" z Kościołem. Czy argumenty, których użył i wydarzenia przedstawione w jego książce są prawdziwe? Na te pytania mogą odpowiedzieć jedynie historycy i ludzie w tym kierunku wykształceni. Nie mam wiedzy, aby rzetelność tych wiadomości potwierdzać. Wiem natomiast jedno, właśnie dzięki takiemu pomysłowi na książkę, autor zdobył rzeszę czytelników na całym świecie.
Również dzięki wielu ciekawym wątkom Kod Leonarda da Vinci jest tak popularny.
Nieludzkie praktyki stowarzyszenia Opus Dei na pewno nie jednego z nas przerażają, ale dla jego członków są one normalne i naturalne, jeśli głęboko wierzy się w Boga.
Tajemnica Zakonu Syjonu i jego seneszali. Leonardo da Vinci, Isaac Newton, Jacques Saunière. Co ich wszystkich ze sobą łączyło?
Na pierwszy rzut oka, wszystkie te wydarzenia nie mają ze sobą nic wspólnego. Dopiero w zakończeniu książki wszystko się wyjaśnia i wprawia nas w osłupienie.
Właśnie taka tajemniczość wzbudza w nas nieodpartą chęć przewracania kolejnych stronic i poznawania dalszych części fabuły.
To właśnie kontrowersje i tak różniące się od siebie zdania na temat tej książki, zachęciły mnie do jej przeczytania. Prawda czy fikcja, książka naprawdę warta przeczytania. Na pewno po inne książki Browna sięgnę, a tę szczerze Wam polecam. Tak samo ludziom, którzy w Boga wierzą głęboko jak i tym, którzy co do Jego istnienia nie są całkowicie przekonani. Lektura dobra dla każdego!
Uprzedzam, że niektórym może ona nieco namieszać w głowie. Dlatego warto mieć swoje zdanie.
Taka mała ciekawostka, na którą natknęłam się, przeszukując Internet. Prawda czy fikcja?
Książka dostępna w księgarni Gandalf
Książka zrecenzowana w ramach wyzwania Z listą BBC
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Jednak zgodzę się z tobą, że może nieźle namieszać w głowie. W pewnej chwili nie wiemy czy wierzyć religii czy Brownowi. W umiejętny sposób manewruje myślami czytelnika.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę już kilka lat temu, ale wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie wierzę w przedstawione przez autora teorie, ale stworzył powieść niezwykle wciągającą.
OdpowiedzUsuńKiedy sięgnęłam po tę książkę nawet nie interesowałam się całą otoczką wokół niej, dlatego może traktowałam ją wyłącznie w kategoriach ciekawej historii :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać książki Browna, ale nie podobały mi się za bardzo. Interesuję się historią sztuki, więc może tym razem to byłoby udane spotkanie? ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, oglądałam tylko film, ale zamierzam nadrobię zaległości i kiedyś sięgnę po tę książkę z pewnością. Trzeba przyznać, że jest ona kontrowersyjna i nie każdy jest w stanie ją docenić. Jednak w ramach ciekawostki powinien ją przeczytać każdy.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś. Dawno, dawno temu :3
OdpowiedzUsuńCzytałam, i dosyć miło wspominam, jednak jak na razie nie planuję wskrzeszać swej czytelniczej przygody z Brownem :). Może kiedyś. Ale "Kod..." to klasyka!
OdpowiedzUsuń