Tytuł: Fabrykantka aniołków Autor: Camilla Lackberg Wydawnictwo: Czarna Owca Ilość stron: 485 Ocena: 5/6 |
W Wielką Sobotę 1974r. z z małej wyspy blisko Fjallbacki znika rodzina. Napoczęty posiłek wystygł już na stole, w domu nie ma żywego ducha... oprócz małego dziecka. Mała dziewczynka, którą znajdują policjanci zaalarmowani tajemniczym zgłoszeniem, płacze na środku pokoju sama jak palec. Z całej rodziny w domu znaleziono tylko ją.
Jakiś czas później ta mała dziewczynka wraca na wsypę i pragnie dowiedzieć się, co stało się z jej tajemniczo zaginioną rodziną.
Wraz z mężem Ebba postanawia wyremontować stary ośrodek kolonijny, w którym niegdyś mieszkała. Jednak to, co odkrywają przed sobą mury tego budynku zaskakuje i przerażą wszystkich. W dodatku ktoś czyha na życie kobiety. Czy to możliwe, by była to ta sama osoba, która jest odpowiedzialna za zniknięcie jej rodziny?
W Fabrykantce aniołków poznajemy dalsze losy policjanta Patrika Hedstrona i jego żonę Erickę. Co prawda, ich historia zaczęła się w pierwszym tomie, a ten jest już ostatnim, jednak nie przeszkadza nam to w zrozumieniu akcji.
Camilla Lackberg w swoich książkach doskonale łączy wątki kryminalne z wątkami obyczajowymi. Jest nie tylko doskonałą pisarką, ale także obserwatorką. Mało kto umie tak dobrze pogodzić te oba wątki, a Camilli wyszło to naprawdę dobrze. Świetnie poprowadzeni i wykreowani bohaterzy, o których na pewno wiedzielibyśmy więcej, gdybyśmy zaczęli czytać od tomu pierwszego, intrygująca akcja, która trzyma nas w napięciu i nie pozwala oderwać się od książki.
Nasze zainteresowanie wzbudzają także "kartki z pamiętnika", które możemy przeczytać przed każym nowym rozdziale powieści. Niby nic ważnego, z pozoru niepowiązane ze sobą historie, które jednak z czasem wiążą się we wspólną, logiczną całość.
Jeśli chodzi o zakończenie, to nieco się na nim zawiodłam... Liczyłam na coś bardziej... niewiarygodnego, a dostałam coś... Co prawda, sama nie domyśliłam się rozwiązania tej zagadki, ale kiedy już ją poznałam, nie było ono dla mnie wielkim zaskoczeniem. Właśnie dlatego szczerze Wam mówię, że lekko się zawiodłam. Ale jest to jedyny minus tej powieści, którego się dopatrzyłam.
Lektura Fabrykantki aniołków to było moje pierwsze spotkanie z prozą Camilli Lackberg i na pewno nie ostatnie. Ta książka mnie zaintrygowała i mam nadzieję, że będzie tak z kolejnymi powieściami tej autorki. Już teraz nie mogę się doczekać kolejnej książki, którą będę miała okazję przeczytać.
Serdecznie polecam Wam tę książkę i myślę, że w ciemno mogę polecić Wam także inne książki tej autorki. Choć powiem Wam, że bardzo rzadko mi się to zdarza. W tym jednak przypadku nie mam żądnych wątpliwości.
Jeśli lubicie zagadki i niewyjaśnione morderstwa i nie pogardzicie dobrym wątkiem obyczajowym, to ta książka jest dla Was.
Pierwszy raz słyszę o tej serii...
OdpowiedzUsuńJa pierwszy raz słyszę, że to seria,.. :P
UsuńO! Ciesze sie, ze spodobala ci sie tworczosc tej autorki, poniewaz ja mam na nią ochotę i pozytywne opinie jak najbardziej mnie do tego zachęcają.
OdpowiedzUsuńNo to na co jeszcze czekasz? Bierz się za czytanie :P
UsuńSerdecznie zapraszam do wzięcia udziału w moim pierwszym autorskim WYZWANIU czytelniczym "Literacka Korona Ziemi" :) Będzie mi bardzo miło, jeżeli Ci się spodoba :) Wyzwanie skierowane jest również do osób nie posiadających blogów.
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje znajdziesz na moim blogu w zakładce "Literacka Korona Ziemi" :)
Książką mnie zainteresowałaś - nigdy wcześniej nie słyszałam o autorce :)
Pomysł na wyzwanie jest genialny, choć sama nie wezmę w nim udziału, gdyż takie książki mnie nie interesuję. Ale dziękuję za propozycję! ;D
UsuńCzytała pierwszy tom tej serii, ale mam w planach kolejne:)
OdpowiedzUsuńJa mam w planach te poprzednie :P
Usuń