Tytuł: Morze spokoju Autor: Katja Millay Wydawnictwo: Jaguar Ilość stron: 454 Ocena: 6/6 |
Śmierć nie jest taka straszna, kiedy już ją przeżyjesz.
A ja przeżyłam.
Już się jej nie boję.
Boję się całej reszty.
Jeden dzień. Tyle wystarczyło, by życie Nastyi zamieniło się w piekło.
Jedna chwila. Tyle wystarczyło, bo odebrać Nastyi władzę w lewej ręce i zaprzepaścić jej szanse na cudowną przyszłość pianistki.
Jedno spojrzenie. Tyle wystarczy, by Nastyja się zakochała. Z wzajemnością.
Całe życie. Nawet tyle nie wystarczy, aby Nastyja wróciła do siebie po tragicznych wydarzeniach tamtego dnia.
(...) bo głośne dźwięki doprowadzają mnie do szału. Nie dźwięki jako takie, ale ich natężenie. Głośne dźwięki sprawiają, że nie słyszę tych cichych, a cichych dźwięków należy się bać. Ale jakoś wytrzymałam, bo jesteśmy w samochodzie, a w samochodzie przeważnie czuję się bezpiecznie. Co innego na zewnątrz. Na zewnątrz nigdy nie czuję się bezpiecznie.
Nie miałam tej książki w planach. Kupiłam ją zupełnie spontanicznie. Stałam przed empikową półką i nie wiedziałam, którą z książek z Top 10 wybrać, aż w końcu zdecydowałam się na tę... Chociaż nie powiem, okładka na początku nie przepadła mi do gustu. I cały czas po głowie tłukło mi się pytanie: czy nie są to pieniądze wyrzucone w błoto? Zdecydowanie nie! Lekturę zaczęłam już w autobusie i wciągnęła mnie tak, że przegapiłabym swój przystanek. Czy istnieje lepsza rekomendacja?
Pierwsze, co w tej książki podbiło moje serce, to główna bohaterka. Jest to prawdziwy charakter, którego w książkach mi brakowało. Nastyja jest... prawdziwa. Nie mdła i nijaka, jak niektóre bohaterki książek dla młodzieży - wręcz przeciwnie. Wie czego chce, jest zdecydowana i bezpośrednia - chociaż, może to tylko maska, pod którą skrywa inną, wrażliwszą, cząstkę siebie? Chroni uczucia i wspomnienia, które zostały jej s poprzedniego życia. Z życia, które zniknęło w jedno słoneczne popołudnie. W jednej chwili.
Elementem, który może nie spodobać się co wrażliwszym Czytelnikom, są przekleństwa. A w tej książce, jak na inne książki, które miałam do tej pory okazję przeczytać, jest ich mnóstwo. Mnie one nie przeszkadzały, podobały mi się wręcz. Podkreślały jeszcze mocniej charakter głównej bohaterki i urealniały nam jej historię. I wcale nie były one przeze mnie postrzegane, jako wulgarne wyrazy przeznaczone dla chuliganów i marginesu społeczeństwa. W tej książce... były zupełnie na miejscu.
Morze spokoju to historia pisana na dwa głosy. Przeplatające się rozdziały prowadzone naprzemiennie przez Nastyję i Josha, są cudownym dopełnieniem całości. Dwie tragiczne postaci, jak w Romeo i Julii. Tylko, że tutaj zakończenie jest inne. Ale czy szczęśliwe? Cóż, dowiecie się tego sami, bo nie chcę Wam zdradzać za dużo. Powiem Wam tylko, że to nie jest jedna z wielu książek dla nastolatków, w której wątek miłosny jest do bólu przewidywalny. Nie, nie, nie. Ta historia jest inna, wyjątkowa. I na pewno nie szczęśliwa. Znowu - podobnie jak w dramacie Szekspira.
Ta książka jest okropnie cudowna. Okropnie, bo rani nas do żywego, a cudowna, bo potem naprawia wszystko i skleja nasze serduszko w piękną całość. Jak na rollercoasterze - najpierw łagodnie w górę, do nieba, do gwiazd, by zaraz potem lecieć w dół na łeb, na szyję.
Wymienić jedną rzecz, która mi się w tej książce nie podobała? Objętość! Ta historia zdecydowanie za szybko się skończyła!
Kurczę, żałuję, że nie jest to co najmniej trylogia. Chociaż z drugiej strony, może to i lepiej? Nie chciałabym patrzeć na ewentualną tragedię w kolejnych kontynuacjach. W takim razie tak... dobrze, że skończyło się tylko na tej książce, chociaż nie powiem, chętnie poznałabym dalsze losy Nastyi.
Jednym słowem? Fantastyczna! Jeśli po tę książkę nie sięgniecie, to popełnicie błąd. Zapewniam Was, nie jest to kolejna młodzieżówka, która zaraz wyleci Wam z głowy. Morze spokoju to coś więcej. Tym bardziej, że jest to debiut autorki, więc... Wow, gratulacje! I cóż, czekam na inne książki tej autorki! I trzymam kciuki, żeby okazały się równie wielkim sukcesem!
Naprawdę, polecam!
Książka wydaje się całkiem niezła, aczkolwiek na razie mam tak ogromne zaległości czytelnicze, że najpierw chcę je nadrobić, a dopiero potem sięgać po kolejne powieści. Być może kiedyś przeczytam "Morze spokoju", ale to nieprędko.
OdpowiedzUsuńWiem co to znaczy mnie zaległości czytelnicze! Trzymam kciuki, żebyś szybko się z nimi uporała i zabrała się za "Morze spokoju"! :))
UsuńCzytałam i również mi się podobała! :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie dzięki Twojej recenzji ją wybrałam! :)
UsuńPotrafisz zachęcić. Jeśli będę miała okazję to z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę : ) Obyś miała taką okazję jak najszybciej! :))
UsuńZaciekawiłaś mnie i jeśli będę miała okazję, to sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńSięgaj, sięgaj, bo warto! :)
Usuń