Tytuł: Trylogia Czasu: Czerwień rubinu, Błękit szafiru, Zieleń szmaragdu Autor: Kerstin Gier Wydawnictwo: Literacki Egmont Ilość stron: 340 Ocena: 6/6 |
Niezwykłe przygody dwojga podróżników w czasie, niesamowity wątek miłosny, ale także wpleciony humor, czynią z tych książek wspaniałą lekturę. Nie ma się więc co dziwić, że trylogia Kerstin Gier została okrzyknięta bestsellerem.
Kiedy Gwendolyn dowiaduje się, że to ona odziedziczyła gen podróży w czasie, jej całe życie diametralnie się zmienia. Teraz, zamiast po szkole spotkać się z przyjaciółką, musi poddawać się elapsji, aby uniknąć niekontrolowanych i ryzykownych przeskoków.
W odnalezieniu w sytuacji nie pomaga jej Gideon, chłopak, który będzie towarzyszył jej w większości podróży. Nieziemsko przystojny i czarujący, jednocześnie arogancki i chłodny.
Czy tych dwoje wyjdzie cało z niebezpiecznych przygód, jakie ich czekają?
Nie przepadam za gatunkiem literackim, który reprezentuje owa trylogia, to też po przeczytaniu pierwszych recenzji - mimo iż były pozytywne - trudno było mi się przemóc do jej przeczytania.
Pchnięta impulsem, wypożyczyłam wszystkie trzy części Trylogii Czasu i jeszcze tego samego dnia wzięłam się z jej lekturę.
Teraz aż wstyd mi się przyznać, że na początku nie chciałam tego czytać. Tak wciągających książek nie czytałam od dawna, i właśnie tego było mi trzeba. Śledzenie przygód Gwen i Gideona, było dla mnie prawdziwą przyjemnością, od której trudno było mi się oderwać.
Świetnie wykreowani, barwni główni bohaterowie, to perełki powieści. Dobrze zarysowana i, ani przez chwilę nie nużąca akcja, to kolejny plus, jaki możemy przypisać tym książkom.
Ale mówmy o konkretach.
Gwendolyn Shepherd. Główna bohaterka i jedna z moich ulubionych postaci głównych. Inteligentna, choć momentami można w to zwątpić, zabawna i - w mojej wyobraźni - bardzo ładna. Dowiaduje się ona, że odziedziczyła gen podróżników w czasie, który przypisywany był jej kuzynce Charlottcie. W kilka tygodni musimy nadrobić nauki, które jej kuzynka pobierała od najmłodszych lat. Jej towarzyszem podczas podróży w czasie, jest Gideon. Potomek rodu de Villiers, posiadający również ten sam gen. Mimo że arogancki i bezczelny, to wzbudził boją sympatię od początku.
We dwoje muszą zdobyć krew dziesięciu pozostałych osób z kręgu, dzięki której, uprzednio wczytanej do chronografu, ludzkość uzyska lek na wszystkie choroby. I tutaj, niestety jestem zmuszona zakończyć zarys fabuły, gdyż nie chcę nikomu zepsuć niespodzianki, którą odkryjecie czytając te książki.
Powiem tylko, że akcja jest zaskakująco dobrze wykreowana we wszystkich trzech częściach. Dlaczego zaskakująco? A dlatego, że nieczęsto się zdarza, tak jest przynajmniej w moim przypadku, ażeby kontynuacje pierwszej części były napisane na poziomie równym czy też wyższym, od pierwszego tomu. Tutaj taka sytuacja ma miejsce, jestem więc pozytywnie zaskoczona.
Na uwagę zasługuje wątek miłosny, który wywiązał się z pomiędzy relacji dwojga głównych bohaterów, ale nie tylko (w ostatnim tomie). Był on nieco przewidywalny, ale mimo to z wielką przyjemnością się w niego zagłębiałam.
Dialogi między bohaterami nie nużą nas. Nie są sztucznie podtrzymywane i nudne, a krótkie i treściwe.
Opisy sytuacji nie są nazbyt rozbudowane i dostarczają nam niezbędnych informacji, żeby kontynuować lekturę bez zbędnych pytań czy niedomówień.
Pozytywów w tej trylogii jest całe mnóstwo, ale ja chcę jeszcze wspomnieć o kilku. Jest to między innymi oddanie przez autorkę realiów dawnych czasów. Przez dawne czasu rozumiem wiek osiemnasty czy dziewiętnasty, w które to lata cofają się nasi bohaterowie. Kreacje, które w tamtych latach noszono, możemy sobie z łatwością wyobrazić dzięki obrazowym opisom autorki. Również ówczesna kultura i zachowanie angielskich dam, zostają nam nieco bliżej przedstawione.
Szata graficzna wszystkich trzech części Trylogii Czasu również zasługuje na uwagę. Kolorystyka, która pasuje tematycznie do poszczególnych tytułów, ale też elementy na okładkach, które oddają charakter treści książek.
Czy w tej trylogii znajdziemy jakieś minusy? Cóż, ja się ich nie dopatrzyłam, a wszystkich zainteresowanych odsyłam do samodzielnej lektury, bo naprawdę warto.
Książki dostępne w księgarni Gandalf
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
*****
Postanowiłam zmienić adres bloga. Od dziś zapraszam Was do Domowej biblioteczki Drrim.
Przepraszam za utrudnienia.
*****
Postanowiłam zmienić adres bloga. Od dziś zapraszam Was do Domowej biblioteczki Drrim.
Przepraszam za utrudnienia.
Ja czytałam na razie tylko pierwszą część, ale i kolejne mam w planach... :) Czasem warto się przemóc i sięgnąć po coś, czego zwykle nie czytamy - ja przegapiłabym w ten sposób masę ciekawych książek :)
OdpowiedzUsuńHmm, brzmi ciekawie. Może się przekonam i sięgnę po tą książkę. W najbliższym czasie poszukam w bibliotece. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa seria :)
OdpowiedzUsuńMam dopiero w planach trylogię czasu i mam nadzieję, że niebawem ją sobie zorganizuję :D
OdpowiedzUsuńJa czytałam jedynie pierwszy tom i jakoś nieszczególnie przypadł mi do gustu. Bardzo się rozczarowałam.
OdpowiedzUsuńJakoś nie zainteresowała mnie ta trylogia. Nie jest to po prostu mój ulubiony gatunek literacki:p
OdpowiedzUsuń