Tytuł: Greywalker
Autor: Kat Richardson
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 516
Okładka: Sfera Szarości staje się dla Harper przekleństwem. Inaczej dla jej nowych klientów: matki poszukującej coraz bardziej blednącego syna czy Siergiejewa, który łączy się z panią detektyw nawet przy wyłączonym telefonie, nakłaniając ją do odnalezienia artefaktu nekromanckiej mocy. Życie Harper wywraca się do góry nogami. Nie może być inaczej. Jako Chodząca w Szarości jest, co prawda, człowiekiem, ale nie do końca.
Ja: O samej autorce słyszałam bardzo niewiele, a właściwie to nawet, można by rzec, nic, ale był to dodatkowy argument za tym, żeby książkę wypożyczyć i przeczytać.
Okładka mówi, iż jest to ,,porywający mix thrillera i powieści detektywistycznej'' z czym jestem skłonna się nie zgodzić, bo bardziej pasowało mi to pod fantastykę niż kryminał, a jest to jeden z gatunków, do których nie pałam zbytnią sympatią.
Sama treść to wspomnienia detektyw Harper Blaine, która na skutek "wypadku przy pracy" staje się Szarołazem - łącznikiem między Szarością, a naszym światem.
Nie mogąc się z tym pogodzić zwraca się o pomoc do Danzignerów - uroczego małżeństwa, które interesuję się magią jak i światem paranormalnym, z którym pani detektyw od tej pory ma wiele wspólnego.
Z biegiem czasu Danzignerowie stają się jej przyjaciółmi.
W między czasie Harper podejmuje się dwóch, wyglądających na łatwe, spraw.
W miarę zagłębiania się w każdą z nich, zdaje sobie sprawę z ryzyka i niebezpieczeństwa jakiego się podjęła. Nim jednak to odkrywa na odwrót jest już za późno, a ona znajduje się po uszy w kłopotach, z którymi musi się uporać.
Nie pomaga jej w tym wiecznie otaczająca ją Szarość, do której przenikania w najmniej odpowiednich momentach, nijak nie potrafi kontrolować.
Harper Blaine musi zakończyć zlecenia i równocześnie nie dać zabić się wampirom. Czy jej się to uda?
Książka pisana bardzo prostym i łatwym w odbiorze językiem.
W niektórych momentach zabawna, w niektórych troszkę irytująca, ale mało trzymająca w napięciu.
Plusem jest to, że narracja jest pierwszoosobowa, co pozwala nam lepie poznać i zrozumieć bohaterkę.
Ogólnie rzecz biorąc, książka nie zachęciła mnie do wejrzenie w głąb świata fantasy, ale też do niego całkowicie nie zniechęciła. Można powiedzieć, że pozostałam w tej sprawie neutralna.
Strasznie długo się z tą książką męczyłam, ale postanowiłam nie tracić nadziei i dotrwać do końca, co w niektórych momentach naprawdę nie było łatwe.
Powieść sama w sobie nie jest zła, a na moją opinię mogła nieco wpłynąć moja niechęć do potworów i wampirów, ale mimo to szału nie ma.
Nie czytuję wielu książek o tej tematyce, ale z taką się jeszcze nie spotkałam, co jest plusem, bo nie lubię powtarzających się, utartych schematów.
Ocena: 3/6
O książce nie słyszałam, może jak wpadnie w moje ręce w końcu to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń